CZAS NA FROG !
Nareszcie! Jest program warsztatów festiwalu FROG w Gdyni!! Od momentu ogłoszenia artystów występujących na Frogu po cichu na to liczyłam – i doczekałam się, i okazało się, że to właśnie duet BLAU poprowadzi warsztaty z hula hoop na tegorocznym festiwalu. BLAU – New Hoop Art to projekt dwóch niemieckich artystek, Birte i Lisy, które tworzą widowiska para-teatralne z wykorzystaniem akrobatyki, żonglerki, z poi i innymi przedmiotami, oraz nieodłącznymi hula hoop. Czerpią zaś z różnorodnych doświadczeń cyrkowo-kuglarskich. Nie mogę się doczekać! Po Frogu 2012 z Vivian Spiral apetyty są ogromne… Warsztaty festiwalowe rozpocznie rozgrzewka w piątek, 16 sierpnia, o godzinie 14:00, wstęp jest wolny, miejsce to InfoBox Gdynia, warsztaty są dla wszystkich, zwłaszcza początkujących i średnio zaawansowanych, a instruktorką będzie Marta Szotyńska! Sama się być może tam pojawię 🙂
Warsztaty sobotnie i niedzielne to wydatek 30 zł za jedno spotkanie, tudzież 200 zł za pełen pakiet warsztatów wszelkiego rodzaju: afro dance, poi, parkour… Dokładne informacje znajdziecie na stronie FROGA.
Najbardziej nas interesujący program hula hoopowy wygląda tak:
Sobota, 17 sierpnia, Plac Grunwaldzki w Gdyni (Muszla koncertowa):
12:30-14:00 Hula Hoop – wariacje na jedną obręcz / BLAU i poszukiwanie prawdziwie – twoich, moich i waszych – tricków.
Niedziela, 18 sierpnia, Plac Grunwaldzki w Gdyni (Muszla koncertowa):
12:30-14:00 Partner Hula Hoop / Tu będzie się liczyła interakcja z partnerem i techniki dwuosobowe na hula. Co może się stać gdy dwie osoby zaczynają dzielić ze sobą hula hoop? To się okaże!
Fot. Facebook / copyright by Gabby Feuerfünkchen
A oto próbka umiejętności dziewczyn z BLAU:
Oczywiście, spotykamy się z Gdyni!!
Nie zapomnijcie o występach artystów fireshow – zarówno sobotnich konkursowych, jak i niedzielnych pokazach gwiazd 🙂
Tutaj cały program.
Ilustrację Froga 2013 zapożyczyłam z Facebooka.
Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!
SHAKTI SUNFIRE: YOGA FLOW I PROMIENNY HOOPDANCE
Z cyklu gwiazdy i obręcze: dzisiaj sylwetka Shakti Sunfire. Piszę o niej tutaj z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że zachwycił mnie jej najnowszy filmik – będzie o tym dalej. Po drugie: zastanawiałam się niedawno, jak hula hoop współgra z jogą. Powodowała mną czysta ciekawość – sama nigdy, jak dotąd, nie próbowałam jogi, jakoś nie było ku temu okazji. Czy starczyłoby mi koncentracji, pojęcia nie mam, ale rozciągać się lubię. 🙂 Shakti łączy obie te aktywności. Jest joginką i tańczy z hula hoop. “Dancer, writer, crafter, yogini, explorer, ninja-in-training” – czyli mistyczno-artystyczna osobowość, tańczy, pisze (min. dla portalu Elephantjournal), uczy hula hoop i nie tylko (co się zowie, że kształci przez ruch) w różnych zakątkach świata. Dzieli się z nami świetnymi sztuczkami w tutorialach online, co bardzo doceniamy (szlifuję tę oto…), no i występuje tańcząc. Taniec z hula hoop w wykonaniu Shakti cechuje precyzja, spokój, płynność. A oprócz tego lekkość i energia. I tutaj umieszczam mój ulubiony, najświeższy film promujący działalność One Hoop One Love, gdzie pięknie prezentuje się nie tylko sama instruktorka, ale i otaczające ją miejsca…
W filmie (i opisie pod filmem) Shakti mówi:
Hoopdance stał się moim potężnym treningiem. Z niego nauczyłam się podstawowych umiejętności, które nawigują przez życie, tak po prostu – że efektywny ruch w równej części składa się z wysiłku i gracji, uległości i dzikości. Że wszystkie rzeczy na świecie poruszają się w bardzo inteligentny sposób, tworząc wzory i fale energii, których najczęściej nie widzimy, ale możemy poczuć. Niepohamowane wyrażanie siebie, śmiech, zabawa, kreatywność i wyzwanie są niezbędnymi i niesamowicie inspirującymi aspektami naszego rozwoju.
I dodaje:
Zwykle mówię, że życie ma poczucie humoru – żeby czuć tak silny związek z plastikowym kółkiem. Ale zawsze będę kochać ten taniec, a co kochasz, tym naturalnie chcesz się dzielić.
Tym razem joga jako taka zeszła na dalszy plan, ale jeszcze do niego powrócę. Patrząc na zdjęcia i filmy czuję, że to nieco inny stopień wtajemniczenia 🙂 Na zachętę (sobie i Wam) trailer filmu instruktażowego “Pranam”, który traktuję o tym, jak trenować jogę i hula hoop. Film zrealizowały Shakti Sunfire i Sianna Sherman. Chętnie bym go obejrzała, jeśli ktoś może mi wypożyczyć.
A żeby pięknych inspiracji było jeszcze więcej… Tak oto Shakti tańczyła z ogniem na festiwalu Wanderlust w Vermont, do muzyki na żywo w wykonaniu Todda Bostona:
http://www.youtube.com/watch?v=Ef29Pa-TKsY
Większość zdjęć pochodzi z portfolio Cadecia Photography.
Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!
Hula hoop – w pojedynkę czy w grupie?
Prowadzenie blogu i wychodzenie z domu z hula hoop to moje wypróbowane sposoby na znalezienie nowych hulających znajomych. W Trójmieście, w Polsce i na świecie. Hulaczy poznaje się przede wszystkim wirtualnie, bo tak już ten świat zorganizowany, ale czasem też osobiście. Nie liczę ich w setkach tysięcy, ani nawet dziesiątkach, ale wciąż ich, jednego za drugim, przybywa i to jest wspaniałe! Dziękuję ci, moje hula hop! Niedawno przez internet poznałam hula-hoperkę ze Szczecina, która zainspirowała mnie do napisania o tym, jak fajnie jest hulać w towarzystwie. Pozdrowienia dla Pauliny! Zaczęłam zastanawiać się nad tym, gdzie znaleźć hulające towarzystwo, jeśli ćwiczy się w pojedynkę w mieście, lub – nie daj Boże – miasteczku czy wsi. Najłatwiej jest zacząć zataczając pierwsze koła z przyjaciółką. Ja tak miałam i bardzo sobie ten sposób chwalę – wzajemna motywacja, wymiana sztuczek i dzielenie pierwszych wzlotów i upadków to było niewątpliwie TO, co sprawiło, że dzisiaj jestem tu, gdzie jestem. Ale może się zdarzyć, że przyjaciółka ma inne zainteresowania. I wtedy po pierwsze: nie należy się poddawać. Po drugie: podjąć odpowiednie działania!
Oto kilka sposobów:
1. Internet czyli globalna wioska. Tam zwykle zaczynamy poszukiwania. W internecie jest bowiem wszystko, nawet nowi hulający znajomi. Chociaż jest ich jak na lekarstwo, bo hula hoop w Polsce jest wciąż niszowe, a wszechwiedząca wyszukiwarka Google raczej przeszkadza, niż pomaga w poszukiwaniach. Prowadzi na manowce, na przykład do takich sobie sklepów internetowych. Trzeba mieć dużo cierpliwości, żeby dotrzeć do interesujących nas informacji.
Znam dwa bardzo dobre adresy, pod którymi warto zacząć szukać hulaczy w swojej okolicy – pierwszy to forum Kuglarstwo.pl, bardzo życzliwe miłośnikom hulania, a drugi to grupa Polish Hoopers na globalnym forum Hoopcity.ca. W obu wypadkach należy się zarejestrować (jeśli jeszcze tego nie zrobiliście), posiadając własne konto można już słać ogłoszenia i dyskutować. Hoopcity powstało w Kanadzie, skupia hula-hoperów z całego świata. Co oczywiście nie oznacza, że wszyscy polscy hulacze tam się pokazują, ale kilka osób się znajdzie. Znacie inne fora dla hulaczy? Piszcie 🙂
2. Można też przewertować Facebooka. Tu także znajdziecie pożyteczne adresy, polecam zwłaszcza mieszkańcom Warszawy, Krakowa, Poznania, no i Trójmiasta. Dobrą metodą jest założenie własnego profilu lub grupy. Dotarcie do docelowej grupy odbiorców będzie wymagało jednak pracochłonnej promocji, najlepiej z wykorzystaniem wszystkich opisanych tu metod.
Teraz sposoby bardziej staroświeckie:
3. Spacery po mieście z hula hoop. Ćwiczenia w parku. Jeśli tą samą ścieżką będzie akurat przechodził jakiś hooper, na pewno się ujawni! Dobrze mieć na tę okoliczność dodatkowe hula hoop, żeby wspólne hulanie rozpocząć natychmiast po nawiązaniu kontaktu 🙂
4. Wkręcenie koleżanek. Zaczynamy od tego, że nawijamy bez końca, jak świetną rozrywką jest hula hoop, napomykając przypadkiem o możliwości spalenia milionów kalorii. Albo całkiem przypadkiem podsuwamy ofiarom hula hoopowy filmik 😉 Albo przynosimy kółko do pracy przed treningiem. I tak dalej. Z koleżankami jest tak, że część z nich szybko się zniechęci, ale znajdą się takie, które bardzo polubią kręcenie. A może próbujecie też wkręcać kolegów? 🙂
5. Podróżowanie na zloty i warsztaty. Kosztowna metoda, zwłaszcza że w hula hopowym świecie najwięcej dzieje się wydarzeń zagranicznych – wszystkie one jednak sprzyjają “networkingowaniu”. Tutaj, przyznaję, nie jestem wystarczająco ruchliwa. Za dużo mam roboty…
To wszystko, co przyszło mi do głowy wczorajszego wieczoru. Kto da więcej? Jakie metody Wy sprawdziliście i polecacie?
PS. A kiedy wszystko zawiedzie, należy się nie przejmować i ćwiczyć samemu. Z muzyką na uszach i w ulubionym parku. Jeśli nawet nie przyciągniemy (albo: nie od razu przyciągniemy) prawdziwych hulaczy z najbliższej okolicy, to najpewniej dotrzyma nam towarzystwa przypadkowa matka z pięciolatkiem na spacerze 🙂 Z nimi też niesamowicie się hula!
Te piękne zdjęcia zrobiła dla nas Sabina przy wsparciu Maćka i Grupy Obiektywni. Dzięki, kochani!
Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!
Jesteśmy na Hooping.org!
Dzisiaj będzie krótko – o tym, że jesteśmy na Hooping.org! Cieszę się przeogromnie, że tym razem to polscy hula-hoperzy zainspirowali Larę Eastburn do napisania artykułu, na ogół to my czerpiemy inspiracje zza oceanu. No i co ważne – to Hooping.org, moim zdaniem najważniejsza hula-hopowa baza informacji przeróżnych i najświeższych „newsów” z wszystkich zakątków świata. Staram się czytać regularnie i nieraz czerpię stamtąd inspiracje do własnego pisania. Polecam wszystkim, którzy chcą być na bieżąco z hula hoop. Z moją przygodą z Hooping.org było tak, że kiedyś, dawno dawno temu, napisałam do Lary Eastburn i Superhooper.org z zapytaniem, czy mogę użyć ich zdjęć w jednym z moich artykułów. Superhooper to rodzinna firma, która produkuje (albo raczej manufakturuje) polipropylenowe hula hoop. Bardzo lubię ich filmiki instruktażowe o przygotowaniu obręczy, mimo że z braku budulca pewnie nigdy nie skorzystam z lekcji Dr-a Droo… To była też okazja, by powiedzieć „Hallo” i napisać trzy słowa o sobie. Odpowiedź od Lary przyszła szybko, dostałam zgodę na wykorzystanie zdjęć, dużo miłych słów i zachętę do napisania o naszej hula-hopowej społeczności i zrobienia filmiku. Odłożyłam to na później (dużo później). Minęło wiele miesięcy, ale kiedy filmik powstał, czyli całkiem niedawno, przypomniałam sobie o tej korespondencji i wysłałam link do Lary. Jej entuzjazm przerósł moje oczekiwania – Lara poprosiła mnie o wywiad! Opowiedziałam więc troszkę o naszym hula-hopowym świecie z własnej perspektywy. Nie sądziłam, że jej artykuł będzie długi – i raczej narodowy! Lara dodała wiele własnych obserwacji, to niesamowite poczuć, jak nas widzą po drugiej stronie globu. Trochę żałuję teraz, że nie podesłałam jej więcej linków do polskich filmików, które znam. Ale nadrobimy to.
Mam nadzieję, że Justa, Marta, Joda i Ola też poczuły się miło i wyjątkowo widząc się w artykule. Nie wiem jak Wy, ale ja czuję się zmotywowana, żeby dzisiaj poćwiczyć (co by następnym razem bardziej zabłysnąć, ha!) i poszukać w głowie – pomysłu, a w kalendarzu – terminu na kolejne nagranie. Zaatakujmy Hooping.org nowymi filmami z Polski! A tutaj link do artykułu: How the hoop came to Poland.
Tutaj moje podziękowanie dla Lary Eastburn: THANKS LARA!!
PS. Z tą hula hopową gorączką w Polsce w latach 80 to nie do końca tak powiedziałam, jak pisze Lara, bo nie wiem, nie sprawdziłam. Ale to wydaje mi się prawdopodobne, że my za naszą żelazną kurtyną najpewniej mieliśmy ze 30 lat opóźnienia do amerykańskiego „hoop craze” 🙂 A może znacie przypadki, zdjęcia, dowody na to, że ktoś miał hula hoop w Polsce w latach 60-70? Muszę zapytać rodziców 😉
A tutaj podrzucam kółko z radości:
Yay!
Zdjęcie zrobił Marin.
Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!
Dałam się zainspirować !
Czas to przyznać – nie udało się na przełomie maja i czerwca. Wyzwanie 30 dni z hula hoop położone z kretesem po zaledwie 2 tygodniach! Praca, za dużo pracy, wyjazdy, tańce i ani się obejrzałam, a już nie sposób było dogonić opuszczonych dni! Czuję, że powtórka z wyzwania w wakacje będzie trudna, bo wbrew obiegowym opiniom o wypoczynku i słodkim lenistwie, latem zawsze najwięcej się dzieje – koncertów, podróży i wszystkich tych wydarzeń pod gołym niebem, których nie sposób odpuścić. A może spróbuję jeszcze raz, kto wie. Ale jeszcze nie dziś. Dzisiaj dwa słowa o tym, co mnie będzie inspirować przez najbliższe tygodnie. Ale najpierw dzięki dla wszystkich wspaniałych „Hooperek”, które podzieliły się ze mną swoimi ulubionymi filmami na Facebooku! 🙂 Wszystkich, którzy jeszcze tego nie zrobili, zachęcam do dzielenia się linkami. Bo niby wszystko już widzieliśmy w internecie, a jednak zawsze czuję się zaskoczona, kiedy na przykład Zosia Tyszkiewicz pokazuje mi demo Brecken Rivara z 2011 roku! To film, który całkowicie mnie zafascynował:
Taaaaka energia! Tempo, porywająca muzyka i fajny montaż, i taniec, taniec! Nie mogę się naoglądać. Też bym tak chciała!
Inspiracja do bycia żywiołową i oddania się muzyce!
Drugi film, który polecam, to nagranie Ailony, rosyjskiej hulahoperki, która na stałe mieszka w Wielkiej Brytanii. Drapieżny występ do piosenki „Foxy Lady” Jimmiego Hendrixa (z dodatkiem Metalliki na końcu):
Szał! Słowiańska dusza w seksownym ubraniu 😉 Jak wiele innych utalentowanych dziewczyn z kółkiem, Ailona ma za sobą lata występów w cyrku…
Inspiracja do bycia zadziorną i fantazyjnych wdzianek!
I trzeci film, który ostatnio mnie urzekł:
Ilona Kędracka świetnie kręci, a przepięknie wykonany film przekonuje, że hula hoop jest stworzone do tego, by używać go w szerokiej przestrzeni. Uwielbiam filmy, w których jest powietrze, niebo i plener! Aż chciałoby się wsiąść do pociągu (byle jakiego – tylko i wyłącznie) i skoczyć do Parczewa 🙂 Dalej, Ilona! Trzymam kciuki za Twoje kolejne projekty.
Inspiracja do odkrywania nowych miejsc do hula hopowania! Pod gołym niebem.
I przede wszystkim: potrójna inspiracja do ćwiczeń…
Na koniec (i na początek) – żeby było jeszcze bardziej inspirująco, kolejne zdjęcie z zaczarowanego portfolio Cadencia Photography.
Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!
Tak oto hula się w Trójmieście! Hula hopowy debiut filmowy
Jestem niezwykle podekscytowana mogąc nareszcie przedstawić Wam nasz debiutancki hulający film nagrany przez mojego nieocenionego brata Maćka i Grupę Obiektywni! Pomysł na hula hopowe nagranie chodził mi po głowie od jakiegoś czasu, ale dopiero wizyta Babz Robinson w Polsce sprowokowała nas do działania. Plan został wprowadzony w życie! Stało się to dosyć spontanicznie, a że niełatwo wbić się w napięty grafik Obiektywnych, decyzja o czasie i miejscu spotkania została podjęta z dnia na dzień. Dlatego też zmalała hula hopowa grupa zawiązana na jeszcze większym spontanie podczas pobytu Babz nad Bałtykiem. Było nas tylko cztery, miałyśmy zaledwie jedną godzinę. Z ustalonego miejsca: Teatru Leśnego we Wrzeszczu musiałyśmy zrezygnować, bo jak się okazało, ktoś inny obrał sobie tę miejscówkę na własną imprezę kulturalną. Położona nieopodal polana, pełna zieleni i słońca okazała się strzałem w dziesiątkę 🙂 Zobaczcie sami:
To chyba mój pierwszy całkiem świadomy występ przed kamerą, więc miałam małą tremę… Chyba nie wszystkie sztuczki wychodziły jak należy… 😉 Ale z udziałem Babz i reszty naszej ekipy – czyli Marty i Justy – zabawa była przednia, naprędce improwizowane choreografie – niewymuszone, uśmiechy słane do kamery rozładowywały atmosferę. To był naprawdę piękny czerwcowy dzień!
Na dodatek nagrywanie spodobało mi się do tego stopnia, że chciałabym już zrobić kolejny filmik, w (mam nadzieję) większym składzie, w jakimś pięknym miejscu.
Cieszę się bardzo, że jest już dowód na to, że Trójmiasto hula 🙂
A teraz podziękowania!
Maćkowi – za profesjonalizm, cierpliwość i gotowość uczestniczenia w moich akcjach pomimo napiętego grafiku 🙂
Sabinie – za to że jako narzeczona fotografa bez wahania staje na wysokości zadania!
Kamilowi za pożyczenie sprzętu i całej Grupie Obiektywni za to że robi świetne zdjęcia i filmy!
Babz – za to że jest AWESOME!
Marcie i Juście – za to że miały czas i ochotę, by zagrać w filmie!
I za to że ze mną kręcą 🙂 tak pięknie!
Pani na kocyku – za to że trwała nieporuszona na kocyku, kiedy oddawałyśmy się tańcom i wygłupom na wrzeszczańskiej dolinie!
Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!
Jeden tydzień z Babz
Dzisiaj Babz wyruszyła w dalszą drogę, kolejny przystanek jej europejskiej wycieczki to Holandia. Cicho się jakoś zrobiło, pochmurno i chłodniej nieco… Tydzień w jej towarzystwie był naprawdę wyjątkowy, bo Babz Robinson to niezwykle ciepła, radosna i ciekawa świata osoba. Jest wulkanem energii, kiedy sięga po hula hoop – ze swoją burzą dredów wygląda w tańcu trochę jak szamanka-dzikuska z obręczą, drapieżnie i pięknie. Jest świetną instruktorką, swoje sztuczki prezentuje z humorem i na luzie. Jest też dziewczyną, z którą nie można się nie zaprzyjaźnić. Nasz pierwszy trening z Babz był zarazem pierwszym dużym – walnym spotkaniem trójmiejskich miłośniczek hula hoop. Było nas razem sześć, co stanowi rekord frekwencji dla spontanicznych wyjść w plener, a wiem skądinąd, że zainteresowanych hulaniem w parku było więcej, tylko że akurat długo-weekendowe plany trochę przetrzebiły nasze szeregi. Plusem była nowo odkryta miejscówka – park w pobliżu Zatoki Sztuki i plaży w Sopocie. Sprawdził się jako przestrzeń dla hulających dusz i chętnie wybrałabym się tam znowu. W trawie, w cieniu drzew, odpowiednio blisko i daleko od spacerowiczów i rowerzystów. Minus za to, że stąpając na bosaka po ścieżce obok Zatoki można wbić sobie kawał drzazgi w stopę, co niestety przytrafiło się Babz. Dziura w stopie wyglądała naprawdę nieprzyjemnie… ale mimo to Babz całe popołudnie kręciła jak szalona. Jest nie do zdarcia! Tego dnia przygotowałyśmy (przy wsparciu Marty i Marina) domowej roboty pierogi ruskie – między innymi przepisu na takowe Babz szukała w Polsce 😉 Kuchnia przetrwała, chociaż przypominała pobojowisko („Perogies are dirty business” – stwierdziła Babz, kiedy byliśmy już zbyt wypompowani z sił, by zetrzeć mąkę ze stołu i umyć stertę brudnych naczyń…), ale pierogi były przesmaczne. Podawane z odrobiną soli z solniczki, ma się rozumieć.
A tak było w piątkowe popołudnie w Sopocie:
Kolejne dni upłynęły nam pod znakiem Streetwaves – imprezy, która każdego roku odkrywa przede mną całkiem nowe zakątki Gdańska. Tym razem była to wyprawa na Olszynkę i gdańskie Siedlce. Najważniejszym wydarzeniem okazał się dla nas całkiem niezobowiązujący piknik w ogródkach działkowych. Bajery, rowery, winyle, wylegiwanie się w trawie, objadanie słodyczami i wreszcie mały pokaz hula hoop na bardzo ograniczonej (wysoką trawą i ludzkimi tłumami) przestrzeni – który wyniósł nas na zdjęcie główne z relacji ze Streetwaves na samym Trójmieście.pl! Jeszcze innym miłym akcentem działkowego pikniku były dzieci, które korzystając z chwili naszej nieuwagi przejęły obręcze i mimo że kółka były dla nich za duże, dzieciaki wykazały się ogromną kreatywnością w wymyślaniu nowych sztuczek.
Zobaczcie:
Na zakończenie weekendu podjęłyśmy – tym razem niestety w bardziej okrojonym gronie – wyzwanie zrobienia hula-hopowego filmiku. Co z tego wyniknie – zobaczymy 🙂
Wczoraj wyciągnęłyśmy Babz na nasz wtorkowy trening na sali w centrum Gdańska, żeby doszlifować nowe sztuczki, których nas nauczyła, i żeby raz jeszcze zobaczyć ją w akcji. Było niesamowicie! Tylko o dużo za krótko.
A dzisiaj uściskałam ją mocno przed wyjazdem. Mam nadzieję, że jeszcze wróci do Polski, bo ma tu już wielu przyjaciół, którzy będą tęsknić!
PS.
I jeszcze podziękowania:
Wielkie Dzięki dla: Marty Sz, Justy, Oli, Kasi, Drugiej Marty, Martuni oraz dla Marina!
Specjalne Dzięki dla Maćka, Sabiny i Grupy Obiektywni.
Jeszcze większe Dzięki dla Babz Robinson. Thanks for all, Babz! 🙂
Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!
BABZ ROBINSON W TRÓJMIEŚCIE !
Dobra wiadomość dla trójmiejskich hooperów! Od czwartku 30 maja naszym gościem będzie Babz Robinson! Mam nadzieję, że nie wszyscy wybieracie się na przedłużony weekend w nieznane i korzystając z okazji, że mamy u siebie tę wyjątkową, utalentowaną Kanadyjkę, dacie się wyciągnąć na wspólne kręcenie w plenerze! W końcu mamy tę upragnioną wiosnę, czas się spotkać, czas nauczyć się czegoś nowego, czas przyjąć na klatę wyzwanie 30 dni z hula hoop (to dla tych, którzy przegapili start 1 maja).
Babz Robinson pochodzi z północnej Kanady i należy do formacji Wild Girl Hoops. Kręci hula hoop od 2003 roku, regularnie występuje podczas festiwali (takich jak Shambhala, Motion Notion) w Północnej Kanadzie i prowadzi warsztaty, uczy także za pośrednictwem swojego kanału YouTube – jej tutoriale, zwłaszcza te nakręcone w przepięknych zakątkach Ameryki, są rzeczowe i pełne humoru. Polecam! Umiejętności, styl i doświadczenie Babz w szkoleniu innych zostały wielokrotnie docenione przez społeczność Hooping.org. Dwa razy zwyciężyła w konkursie Hoopie Award jako Instruktor Roku, zgarnęła również główną nagrodę za tutorial roku. Jest jedną z jurorek tegorocznej edycji Hooping Idol.
Przełom maja i czerwca to pierwsza – i spontaniczna – wyprawa Babz do Europy, więc jest mi niezmiernie miło, że postanowiła zatrzymać się w Trójmieście i “zeksplorować” północną Polskę 😀
Póki co spontanicznie planujemy co-gdzie-kiedy (dzięki Ola za pomoc!!) i bacznie śledzimy prognozę pogody.
Wstępny plan zakłada hulanie w piątek po południu (godz. 17:30, Sopot – do potwierdzenia) i sobotę koło południa, w okolicach działań festiwalu Streetwaves (Gdańsk) – bądźcie gotowi.
Więcej informacji już wkrótce!
Na rozgrzewkę i rozbudzenie apetytów jeden ze świetnych tutoriali Babz:
Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!
WYZWANIE 30 DNI Z HULA HOOP TRWA
Jak u Was z motywacją? Udaje się Wam wygospodarować 30 minut dziennie na trening? Przypominam, że chodzi o Wyzwanie 30 dni z hula hoop (zaczęło się tutaj). U mnie, o dziwo, jest całkiem nieźle. Ale to dopiero mój czwarty dzień! Znając siebie i swój jakże napięty grafik, postanowiłam swoją i Waszą motywację wzmocnić. W tym celu powtórzę kilka dobrych rad i wskazówek Deanne Love. Są one zaczerpnięte z newslettera od Hooplovers.com, ale myślę, że Deanne nie będzie miała nic przeciwko, jeśli je zacytuję przetłumaczywszy na język polski. Oryginalnie było ich 31, ale dokonałam kilku małych cięć. Jako że pierwszy tydzień jest najważniejszy (pamiętajcie, że nigdy nie jest za późno, by podjąć wyzwanie 30 dni!), oto Jej kilka pomysłów (poważnych, niepoważnych lub całkiem zabawnych), jak “zaktywować” się do działania i dobrze się bawić przystąpiwszy do Wyzwania:
„Nastaw alarm. Będzie przypominał Ci o tym, że czas na kręcenie! Gdy zadzwoni “hoop time”, bez wymówek chwytasz za koło.
Oglądaj świeże tutoriale. Ale nie daj się wciągnąć do YouTube’a – to uzależnia! Możesz stracić godzinę szukając inspiracji zamiast ćwiczyć. Oglądanie i trening to nie to samo!
Przyznawaj sobie nagrody. Możesz je odbierać wedle określonego systemu. Po 7 dniach treningu otrzymuję nagrodę X. A po 30 dniach…? Niech będą motywujące!
Ułóż playlistę. Nie żałuj czasu i uwagi! Niech to będą Twoje ulubione kawałki, przy których najlepiej się bawisz. Niech lista będzie długa i różnorodna, żeby nie znudziła Ci się przez najbliższe 30 dni. Spróbuj zatańczyć do playlisty któregoś z hulających znajomych. To może się okazać bardzo inspirującym wyzwaniem.
Zmierz się z przyjaciółmi, którzy też kręcą. Kto wytwa do końca Wyzwania? Kto da z siebie więcej? Pamiętajcie o nagrodach!
Zrób to energicznie. Jeśli wiesz, że danego dnia będziesz miała bardzo mało czasu na trening, zrób 5-minutowy hoop jam – ale tak, żeby liczyła się każda sekunda!
Fajnie się ubierz. Albo przebierz. I koniecznie zrób zdjęcia!
Wybierz się na wycieczkę z kółkiem. Choćby na godzinę. Wybierz takie miejsce w okolicy, gdzie jeszcze Cię nie było, a zawsze miałaś ochotę pojechać!
Zrób sobie leniwy dzień. Ćwicz, ale powoli, nie przyspieszaj i skoncentruj się na oddechach i gracji. Zobaczysz, że znane Ci sztuczki będą wyglądać zupełnie inaczej.
Inwentaryzacja! Poświęć jeden dzień, żeby policzyć wszystkie sztuczki, które już potrafisz zrobić. Będziesz zdumiona, jak długa będzie to lista.
Pracuj nad krokami. Niech Twoje stopy nie stoją w miejscu! Poruszaj się w przestrzeni powoli lub szybko, skacz i obracaj się w koło. Pracuj nad swoim „footwork-iem”.
Zrób cyrk! Przywiąż dziwne przedmioty do swojej obręczy i ćwicz razem z nimi. Na przykład szal, który będzie udawał ogień. Dziecięce zabawy też są inspirujące 🙂
Ćwicz dotykowo. Trzymaj w dłoniach różne przedmioty, kiedy kręcisz hula hoop. Tkaniny, świece czy surowe jajka – cokolwiek, co pomoże Ci skierować uwagę na ręce i ramiona, które nie powinny zwisać bezładnie, tylko brać świadomy udział w Twoim treningu.
Dźwięcz! Jeśli możesz, przytwierdź dzwoneczki do Twoich stóp lub kostek i baw się muzyką, kiedy kręcisz.
Zakręć nago! Topless albo “bottomless”. Tylko nie rób tego w parku ani centrum handlowym 🙂 I tym podobnych miejscach.
Po prostu zrób to: wybierz najtrudniejszą sztuczkę, której zawsze chciałaś się nauczyć i ZRÓB TO. Przeznacz na to tyle czasu, ile potrzebujesz – 10 minut, godzinę – i nie poddawaj się frustracji. Musi Ci się udać!
Bądź nauczycielem. Naucz kogoś wybranej sztuczki. Koleżankę-hooperkę, mamę, przyjaciółkę albo chociaż swojego kota. Przeanalizuj wybrany trick, rozbij go na poszczególne etapy. Możesz nawet zrobić własny tutorial i wrzucić go na Youtube! To pierwszy krok do tego, by stać się hulahopową gwiazdą internetu.
Zrób własny show. Ułóż choreografię – jedno-, trzy- lub pięciominutową do ulubionej piosenki. Wybierz 10 tricków, które lubisz i przeznacz jeden trening na dopracowanie przejść pomiędzy sztuczkami, żeby “zagrały” jako Twoja choreografia. Licz bity do 8, do rytmu, przechodząc w nowej sekwencji do nowego ruchu”.
Thank you Deanne for the inspiration!
Jeśli chcecie być na bieżąco z Wyzwaniem 30 dni Hooplovers, polecam profil Hooplovers i wydarzenie na Facebooku. Zajrzyjcie też na stronę Hooplovers.com – źródło inspiracji i darmowych tutoriali.
Drugiego dnia swojego wyzwania wybrałam się do Teatru Leśnego we Wrzeszczu (przy Jaśkowej Dolinie) – genialne miejsce do ćwiczeń, bo mimo siąpiącego deszczu nie zmokłam pod naturalnym parasolem z gałęzi drzew. Zdjęcie zrobiła Marta (co prawda twierdzi, że jest poruszone i nie wyszło, ale dokumentuje idealnie moje zmagania z taką oto sztuczką na jednej nodze).
Ha! 😀
Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!
WYZWANIE 30 DNI Z HULA HOOP!
Oficjalnie Wyzwanie 30 dni rozpoczęło się 1 maja 2013, ale ponieważ wróciłam z majówki w nocy z 7 na 8 maja, mam nadzieję, że zostanie mi wybaczone podjęcie go z opóźnieniem! Zwłaszcza że podczas majówkowej podróży towarzyszyło mi moje hula hoop. Nie udało mi się co prawda ćwiczyć codziennie – nie pozwoliły mi na to obowiązki rodzinne i koleżeńskie… Udało mi się za to zakręcić nad Plitwickimi Jeziorami, niestety nie nad (ani nawet nie pod) wodospadem, jak sobie wymarzyłam, ponieważ ścieżki prowadzące przez teren parku narodowego były wąskie i zatłoczone turystami z całego świata. Zakręciłam kołem na polanie, gdzie też było mnóstwo gapiów, ale przynajmniej miejsca więcej i dużo, dużo wiosennego słońca. Tym samym zupełnie nieoczekiwanie zaliczyłam swój pierwszy publiczny występ z hula hoop 😉 Zaskoczeni przechodnie przystawali na moment, ktoś nawet zrobił zdjęcie! Nie zgadniecie jednak w jakim języku usłyszałam kąśliwe a głośne komentarze pod swoim adresem. Trochę przykro, bo hula hoop na ogół budzi w ludziach pozytywne emocje, kiedy się spaceruje z nim po Gdańsku, ale kiedy już człowiek zawita z obręczą w Chorwacji to koniecznie musi się natknąć na takich buraków, którzy pewnie myślą, że nikt ich nie rozumie. No ale nie przejmując się – robimy swoje! Przy okazji – składane polypro jest genialne! Mieści się w walizce, wygodnie się transportuje na plecach i waży prawie tyle, co nic (a ja nie lubię się obwieszać ciężkimi torbami, kiedy ruszam na pieszą wycieczkę). Idealne na wakacje!
Kiedy wróciłam do domu i pracy, przeczytałam o Spring Fling 30/30 Challenge ogłoszonym przez Hooping.org przed kilku laty i wznawianym każdego roku 1 maja. Tego dnia najbardziej zapaleni hooperzy podejmują rękawicę i kręcą po 30 minut przez 30 dni, codziennie! – żeby pozwolić wiosennej energii zawładnąć sobą całkowicie, by zapomnieć o zimie, a może też żeby zrzucić kilka kilogramów i jeszcze piękniej prezentować się na plaży, kiedy przyjdzie na to pora. Dodatkowo wszyscy biorący udział w zbiorowym-indywidualnym pospolitym ruszeniu proszeni są o informowaniu o postępach na stronie facebooka – każdego dnia należy pozostawić komentarz pod odpowiednim zdjęciem, żeby wymieniać doświadczenia z resztą społeczności i budować grupę wzajemnego wsparcia. Dla wzmocnienia motywacji Hooping.org przewidział drobne nagrody. Jeśli chcecie się przyłączyć, lepiej się pośpieszcie… my tu gadu-gadu, a pół miesiąca prawie przeleciało! Wierzę, że czerwiec jest równie dobry na kontynuowanie 30 days Challenge jak maj 🙂
Postanowiłam też przyłączyć się do grupy Hooplovers.com i Deanne Love, którą uwielbiam za jej świetne tutoriale (tutaj znajdziecie jej kanał na youtube). Koła w ruch!
A zatem – kto jeszcze nie zaczął, zaczyna Wyzwanie 30 dni z hula hoop! Wchodzicie?
PS. Wkrótce napiszę więcej 🙂
PS. PS. A tak było nad Plitvickimi Jeziorami. Hula hoop – doskonała rozrywka dla każdego!! 😀
(For people who DARE!!)
Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!
INSPIRACJE: BALI, HULA HOOP I MAJÓWKA
Niedawno było co-nieco o ciekawych wydarzeniach w hula-hopowym świecie. Tym razem wyskoczymy (wirtualnie) poza Europę, do hula-hopowego “sanatorium” na trzy tygodnie medytacji, tańca, jogi i poszukiwania sacrum, prosto na Bali – gdzie nasze stopy nie postały i pewnie jeszcze długo nie staną, nie tylko dlatego, że tegoroczna, trzecia edycja Sacred Circularities właśnie dobiegła końca (3-28 kwietnia 2013), ale też dlatego, że nie mamy akurat zbędnych dwóch tysięcy dolarów na wpisowe i bilet do Indonezji. Doświadczenie musi być jednak niesamowite, aż gęste od pozytywnej energii – bo sam w sobie pobyt w przepięknym miejscu i w otoczeniu hula-hopowych “wymiataczy” z całego świata przekonuje, że jest na co odkładać… Warsztaty w edycji 2013 prowadziły min. Beth Lavinder, Shakti Sunfire, Ann Humphreys, Gail O’Brien czy Anah Reichenbach – żeby wymienić kilka nazwisk. Chciałabym poświęcić Sacred Circularities trochę miejsca także dla przepięknych zdjęć Cadencii Clare Feeley, dla tych zatrzymanych w ruchu hooperów uchwyconych tam, na Bali. Żeby Was wszystkich zainspirować do tego, byście szukali pięknych plenerów na majowy dłuuugi weekend i zabrali tam hula hoop. Miejmy nadzieję, że kapryśna polska pogoda będzie łaskawa dla ludzi z obręczami!
A teraz dwa słowa o Sacred Circularities.
Jaguar Mary © Cadencia Photography
Co to takiego? Nie wiem, jakiego użyć słowa, żeby przetłumaczyć określenie “retreats”: może “rekolekcje”? Albo “azyl”? Swego rodzaju ferie uzdrawiające ciało i ducha obejmują warsztaty tańca z hula hoop na wszystkich poziomach zaawansowania, mile widziani są zarówno początkujący jak i zaawansowani w tańcu z obręczą. Muzyka źródeł, joga, praktyki szamańskie i różne inne szalone atrakcje mają w uczestnikach wzbudzić poczucie wspólnoty i doprowadzić do harmonii we własnym wnętrzu. Tematami przewodnimi są Kreacja i Transformacja poprzez taniec z hula hoop i taniec ekstatyczny. Do tego jeszcze NIA (Neuromuscular Integrative Action), Qi gong, Theta Healing… które nawet nie wiem, czym są. Plus nielimitowany dostęp do wodospadów, basenów, jacuzzi, ogrodów… Och i ach. Wcale nie miałabym nic przeciwko temu, by tego spróbować! Co tu robić, Sacred Circularities już się zakończyło na Bali, a kolejna edycja odbywa się w Sedonie, w Arizonie i potrwa 7 dni. Porównywalnie daleko…
Anah Reichenbach – Hoopalicious © Cadencia Photography
Jeśli chcielibyście pojechać na “Święte kolistości” na Bali w 2014 roku, macie szansę zdobyć jedno z dwóch stypendiów. Zasady są proste, podobnie jak na Hoopurbii trzeba umieścić na youtube film ze swoim udziałem, w którym należy pokazać i opowiedzieć o tym, jak hula hoop zmieniło Wasze życie. Start konkursu i dokładny regulamin powinien być ogłoszony przez organizatorów już niedługo, bo na przełomie kwietnia i maja. Za wszystkich chętnych trzymam kciuki!
Tymczasem ja oficjalnie zaczynam majówkę 2013 i znikam na najbliższy tydzień. W planach mam (nadzieję!) poszukać ciekawych plenerów do kręcenia, w których będę odbywać prywatną podróż do źródeł, i opowiedzieć Wam o tym po powrocie 🙂
Wesołego kręcenia i dużo majowego słońca!
Gosia
PS. A na zdjęciu głównym – Brecken Rivara na Bali. Fot. Cadencia Photography (raz jeszcze).
Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!
NIESAMOWITA MARAWA THE AMAZING
Z cyklu Wielki Świat: kolejna gwiazda wewnątrz kółka. Dzisiaj będzie to panna o nadętych policzkach czyli Marawa The Amazing. Wielka szkoda, że nie mogę być w ten weekend w Warszawie! Marawa prowadzi warsztaty w miejscu zwanym tajemniczo Dom Zabawy i Kultury Dzik. Jeśli ktoś z Was ma taką możliwość, niech biegnie czym prędzej, żeby poznać „hulahoperkę” i łamaczkę rekordów! Dokładnie w sobotę, 27 kwietnia. A najpierw poczytajcie o artystce. Otóż…
Marawa zasłynęła nie tylko występami w Australia’s Got Talent i Britain’s Got Talent (w obu dotarła do półfinałów), ale też tańcząc z hula hoop w wielu zakątkach świata – od Nowego Jorku po Somalię, do tego pojawiła się w licznych teledyskach mniejszych i większych muzycznych sław. Potrafi nie tylko kręcić 133 obręczami na raz, ale też jeździć na wrotkach na obcasie. Ciekawa osobowość.
Dorastała w Australii, Papui Nowej Gwinei, potem gdzieś na Dalekim Wschodzie. I nie przestaje podróżować. Inspiracje czerpała i czerpie z dokonań rosyjskiej gimnastyczki Olgi Korbut, od Josephine Baker, Esther Williams a muzycznie od Jamesa Browna – jako nastolatka próbowała swoich sił w roli perkusistki. Prosto ze szkoły średniej uciekła do cyrku, który ją zafascynował. Skończyła więc szkołę cyrkową, specjalizując się w występach z trapezem.
Wybrała jednak hula hoop, i to dzięki występom z obręczami zyskała popularność. Obecnie współpracuje z muzykami (wystąpiła u boku Major Lazer, Olivii Newton John i innych) oraz promuje swoimi pokazami znane marki, głównie należące do domów mody Londynu i Paryża.
Uwielbia występować, prowadzi też warsztaty (właśnie teraz, właśnie w Warszawie!), a w 2012 roku powołała do życia trupę Marawa’s Majorettes przy okazji Igrzysk Olimpijskich w Londynie. Wciąż występują i prowadzą warsztaty z hula hoop na całym świecie (dla chcących być na bieżąco – Hoolaschoola na Facebooku). Projekt ma swój dom w Londynie, w The Roundhouse i prowadzi nabór na nowych “hoopsterów” z całego świata. Próbujcie!
Na zakończenie 2 filmiki.
Jeden uroczy film, w którym Marawa uczy, jak stawiać pierwsze kroki z kółkiem. Szczególnie polecany dla początkujących hooperów, ale tym, których pierwsze koty już dawno za płotami, na pewno też się spodoba, popatrzcie:
Drugi film to smutna rapowana piosenka z cyrkiem w tle i miłością w tytule, w której Marawa wyjątkowo nie nadyma policzków ani nie robi min. I nie gra pierwszych skrzypiec, ale i tak jest urocza. Śpiewa lub deklamuje wschodząca (chyba) gwiazda brytyjskiej sceny hip hopowej, MC WOOD-Z:
http://www.youtube.com/watch?v=XFNniGA7lkI
Chcecie więcej Marawy? Proszę bardzo:
http://www.marawatheamazing.com/
Zdjęcia pochodzą z Facebooka artystki. By joduck.com
Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!
TAŃCZĄC NA STO SPOSOBÓW
Wiem, jak nudne i jak trudne do zniesienia są tej wiosny wszelkie komentarze dotyczące pogody, ale nie mogę się powstrzymać… Napiszę więc krótko: tak! tak! jest słońce, rower, i duuużo nowej energii do kręcenia. Aż chce się tańczyć! I właśnie o tym dzisiaj, na subiektywnie, bo (z czego już chyba się zwierzałam) w całym ruchu hula hoop najbardziej pociąga mnie taniec – z obręczą oczywiście – zwany przez niektórych hoop dance. A w tańcu z hula hoop pociąga mnie mnogość sposobów i stylów, do których kółko dopasowuje się świetnie, jako rekwizyt lub partner po prostu. Zatańczyć z hula hoop coś więcej niż zestaw tricków do rytmu (co samo w sobie jest niełatwe) to ogromne wyzwanie, które chciałabym kiedyś podjąć, bo uwielbiam tańczyć. I jeśli czasem moje hula hoop jest trochę zaniedbane, to z tejże przyczyny, że akurat odbywam swoje ukochane zajęcia taneczne. I żałuję, że dzień ma tylko 7 dni, a doba jedynie 24 godziny…
Film wypatrzony na hooping.org będzie trochę smutny i bardzo nastrojowy.
Hula hoop jest tu rekwizytem w tańcu nowoczesnym, trochę jakby teatrze tańca, niby-etiudzie w wykonaniu dwojga tancerzy – aktorów: Chloe Hannah Lloyd i Oliviera Grattona. Świetny eksperyment i ciekawa choreografia. Muzyka zupełnie nie w moim ulubionym gatunku, ale oddaje atmosferę (utwór muzyczny to “I Can’t Make You Love Me / Nick of Time” – Bon Iver – tytuł wiele mówi o treści filmu, dość powiedzieć, że klimat jest raczej mroźno-zimowy niż wiosenno-słoneczny…).
Co o tym myślicie?
Mi się marzy zatańczyć dancehall z kółkiem, radośnie i energicznie. Na razie ćwiczę jedno i drugie, obmyślając, jak je połączyć, by wyglądało to i poprawnie technicznie, i pięknie (obawiam się, że trochę to jeszcze potrwa) 🙂
Tymczasem: miłego wiosennego hulania!
Na zdjęciu powyżej Michelle Nayeli, foto z przepięknego portfolio Cadencia Photography (możecie polubić Cadencię na Facebooku).
Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!
CO TU ROBIĆ…? WYDARZENIA, FESTIWALE I MY
Znowu praca pochłonęła mnie totalnie i zabrakło czasu, żeby napisać o tym, co chodzi mi po głowie. A myślę ostatnio o kalendarzu na rok 2013 i o tym, że za mało ma dni (zwłaszcza wolnych), i o tym, czy plany wakacyjne łamane na profesjonalne przez rodzinne da się połączyć z wydarzeniami hulahopowymi. I co na to moje konto w banku. I wcale nie w tym rzecz, że jest w czym wybierać i przebierać. Bo w hula hoopowym ruchu krajowym niewiele się dzieje. Co znaczy, że właściwie nie ma żadnej imprezy poświęconej tylko hula hoop. Na szczęście hooperzy lubią się z kuglarzami, więc wszędzie gdzie duch jest wolny, ludzie tańczą z ogniem lub żonglują można się wcisnąć z kółkiem. W wielkim świecie zagranicznym jest hooperom nieco lepiej, ale organizatorzy światowych wydarzeń mają w zwyczaju dobijać nas zabójczymi cenami (na dodatek w Euro). W każdym bądź razie. Nie obiecuję już, że się spotkamy wszędzie, ale dla wszystkich zainteresowanych mini-baza danych czyli o warsztatach i festiwalach, które odbędą się w roku 2013. Znacie inne dobre adresy? Informujcie!!
Zaczynamy od “swego nie znacie” czyli – Polska. Chronologicznie:
1. Slot Festival, Kraków: Już za parę dni, za dni parę!
Kiedy? Start 13 kwietnia 2013.
Chyba już plecaka spakować nie zdążę… Dla tych, co w okolicy, warsztaty hula hoop w sobotę, 13.04.2013 od 15:00 prowadzą Kinga Łukaszewska, Matylda Górska i Łukasz Pieczykolan.
Cena: 20-30 zł (takie są opcje na udział w festiwalu dłuższy lub krótszy).
2. Kolejny Slot Art Festival odbędzie się w Lubiążu koło Wrocławia, od 9.07.2013. Nie ma programu warsztatów jeszcze, ale w zeszłym roku było hula więc pewnie i tym razem będzie.
Ceny: od 50 do 190 zł
3. Festiwal Rytmu i Ognia FROG, Gdynia
Kiedy? 17-18.08.2013.
Programu na ten rok jeszcze nie ma, ale bardzo na nich liczę. W poprzednich latach były warsztaty hula hoop, więc i tym razem nie może ich zabraknąć! Ceny też były rozsądne…
No i… tyle na dzisiaj. Liczę na Was, bo z pewnością to nie jest wszystko, co nas czeka! Dodajcie nowe adresy w komentarzach. Imprez kuglarskich jest wiele, programów w sieci niekoniecznie tyleż, a pewnie gdzieś jeszcze będzie można pohulać.
A dalej już “cudze chwalicie” czyli świat. Ograniczony skromnie do Europy.
1. Hoopurbia czyli Urban Hoop Conference.
Kiedy? 26-30.06.2013
Ceny: od 150 euro (wersja biedna) do 1300 euro (tzw. full-wypas), pojedynczy warsztat (60-90 min) kosztuje 50 euro. Jest możliwość zdobycia bezpłatnej wejściówki, warunkiem jest przesłanie hulającego filmiku na konkurs w terminie do 15.04.2013. Nawet rozważałam, czy by nie spróbować się w filmiku, ale pokonała mnie w przedbiegach fatalna marcowa pogoda. Nie chciałam nagrywać się w przyciasnym pokoju, najbliższy weekend zaplanowany w 100%, a poza tym konkurencja hula aż miło popatrzeć 🙂 Następnym razem! (PS: Trójmiejska ekipo! nadrobimy to! z konkursem czy bez nagramy się z kółkami w ładnej wiosennej scenerii!)
Mała zajawka Hoopurbii:
2. Swiss Hooping Weekend with Lisa Lottie and Jacqui Becker – weekendowe warsztaty w Frauenfeld w Szwajcarii. Tak prężnie działa czeska Hoopnotica Europe.
Kiedy? 6-7.07.2013
Ceny: od 59 do 138 euro.
3. European Juggling Convention – co roku odbywa się w innym europejskim mieście. Tym razem będzie to Tuluza.
Kiedy? od 27.07 do 3.08.
Ceny: od 60 do 130 euro, zależnie od tego kiedy kupujecie i czy wejściówka obejmuje galę. Podobno EJC to coś, czego nie wolno przegapić, jeśli się traktuje hula hoop poważnie. Ja pluję sobie w brodę, że przegapiłam je rok temu w Lublinie. Za karę teraz trzeba gnać do Francji…
http://www.youtube.com/watch?v=oJBb9SwgH7Y
4. German Hoop Convention, Hannover. Zapowiada się ciekawie, ale niestety bilety już wyprzedane, więc tylko dla porządku umieszczam w zestawieniu. I tak były drogie, 100-125 Euro.
Kiedy? od 9.08.2013.
5. South West Hoop Conference, Bristol. Zapowiada się nieźle, świetna ekipa prowadzących.
Kiedy? 8-10.11.2013 czyli jesień. Można zacząć oszczędzać!
Ceny: £ 225-265 (GBP)
Wybieracie się pod któryś z tych adresów? Piszcie, opowiadajcie!!
Na zdjęciu głównym namioty EJC 2006. Z Wikipediii.
Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!
VINTAGE HULA HOOP DOMOWEJ ROBOTY CZYLI DIY!
Wielkanocny weekend z szalejącą za oknem śnieżycą miał niewiele zalet, ale jedno trzeba mu przyznać: zmotywował mnie do tego, żeby czas wolny od komputera, w przerwie od spotkań rodzinnych spożytkować na roboty ręczne. Zbierałam się od jakiegoś czasu do tego pomysłu i w końcu udało mi się go zrealizować, całkiem, jak sądzę, przyzwoicie. Otóż zainspirowana obręczami wystylizowanymi na vintage (pisałam o tym tutaj), zapragnęłam sprawdzić, czy zdobienia takie oto można wykonać w warunkach domowych. Można! Zaraz opowiem Wam, jak to zrobiłam. Jeśli też chcecie spróbować, oto co może Wam się przydać:
1. Stare plastikowe hula hoop. Moje miało 90 cm średnicy i było bardzo lekkie, kupiłam je kiedyś w Decathlonie. Wskutek wielokrotnego używania stało się lekko garbate. Wykreślone z codziennych treningów, idealne do eksperymentów.
2. Stara tunika z wzorem w kwiatki. Nadmienić należy, że moją akcję zrób-to-sam poprzedziły wiosenne porządki w szafie. Odkryłam tam kilka starych bluzek, których już nie założę, i których wzór pasowałby do mojego projektu. A ja bardzo lubię dawać drugie życie zużytym przedmiotom. Można oczywiście zaopatrzyć się w tkaninę w sklepie, co z pewnością ułatwi wycinanie równych pasów. Ilość… hmm. Jedna bluzka stanowiła idealną ilość, nawet zostało trochę skrawków – na wszelki wypadek.
3. Tasiemka w odpowiednim kolorze zakupiona w sklepie pasmanteryjnym w cenie 80 groszy za metr. Kupiłam 5 metrów i wystarczyło, a nawet odrobina została. Wybrałam soczyście różową pod wpływem niespodziewanego impulsu…
4. Klej do zadań specjalnych. Czyli taki, co połączy tkaninę i plastik a potem tkaninę z tkaniną. W sklepie plastycznym polecono mi klej UHU Power. Zdał egzamin.
5. Nożyczki. I do dzieła.
Starą tunikę tniemy na pasy – nie za grube, nie za cienkie.
Dobrze jest najpierw owinąć kółko bez klejenia – na sucho, żeby sprawdzić, czy wystarczy materiału. Moja tunika była dosyć elastyczna, po naciągnięciu całkiem nieźle trzymała się koła bez pomocy kleju.
Następny etap to klejenie. Nakładałam klej na plastik, a potem owijałam hula pasami materiału, dodając na początku i końcu każdego pasma dodatkowe kilka kropel kleju (zwłaszcza na rogach). Kleiłam raczej punktowo, starając się pozostawiać na tkaninie zakładki. Zakładki po prostu mi się podobały a dodatkowo ukrywały drobne niedokładności w owijaniu i klejeniu. Niestety brakuje mi precyzji w robótkach ręcznych i zawsze muszę kombinować 🙂
Po obklejeniu obręczy przyszedł czas na tasiemkę – zaczęłam od małej kokardki na zewnętrznej stronie hula hoop, a potem owijałam tasiemką obręcz w odstępach około 3 cm. Pod tasiemkę również co kilka centrymetrów podkładałam kroplę kleju, który połączył elegancko obie tekstylne warstwy.
Na końcu tasiemki również dodałam kokardkę. Taki gadżet dodający obręczy odrobinę oryginalności. Ha!
Wreszcie, odczekawszy chwilę, aż klej wyschnie, zabierałam się za testowanie!
Oczywiście nie jest to polypro i nie będzie mi służyło do codziennych treningów, bo dzięki warstwom tkaniny jest za ciężkie do akrobacji na rękach. Za to kręci się wzorowo wokół ciała i nie ślizga się (przynajmniej z moją tkaniną przyczepność jest okey).
Eksperyment się udał i już kolejne stare hula hoop czeka na “doklimatyzowanie”.
A jak Wam się podoba?
Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!
NAGO Z HULA HOOP! REWIA LAT DWUDZIESTYCH
Mała podróż w czasie. A to za sprawą czarno-białych zdjęć z lat dwudziestych przedstawiających piękne kobiety w charakterystycznych dla epoki dekoracjach i pozach. Jak wszystko, co vintage, przyciągają uwagę. Moją przyciągnęły podwójnie, wcale nie dlatego, że część pięknych panien pozowała nago (sic!), ale dlatego, że wiele z nich trzyma w ręku hula hoop. Przyciągają zresztą uwagę całego hula-hopowego świata. Bo czyż nie pięknie prezentuje się zwykła metalowa obręcz w takiej niecodziennej stylizacji? Jest w tych zdjęciach coś tajemniczego. Co każe wyobraźni pytać, kim były urocze panny i czy tańczyły z hula hoop? Zagadkę można częściowo wyjaśnić, trop wiedzie do Nowego Jorku. Mamy początek XX wieku…
Roznegliżowane panny należały do grupy rewiowej zwanej Dziewczynami Ziegfelda (Ziegfeld Girls) i występowały w tzw. Ziegfeld Follies – musicalowych i wodewilowych przedstawieniach teatralnych wystawianych na Broadwayu od 1907 do 1931 roku. Nazwa tego teatrzyku rewiowego pochodzi od nazwiska Florenza (“Flo”) Ziegfelda, popularnego w owym czasie impresario, który reklamował swoje podopieczne jako najpiękniejsze dziewczyny Ameryki. Przedstawienia Ziegfeld Follies nawiązywały do Follies Bergere, sławnego paryskiego kabaretu z przełomu wieków XIX i XX.
Zdjęcia, o których mowa, powstawały od około 1917 roku, wtedy najpewniej Ziegfield zatrudnił na etat fotografa, Alfreda Cheneya Johnstona. Aż do bankructwa grupy, do którego doprowadził Wielki Kryzys lat 30, Johnston fotografował dziewczyny. Ich zdjęcia zdobiły plakaty i były sprzedawane fanom. Podobno były rozchwytywane przez adoratorów powabnych panien.
W swoim artykule opublikowanym na hooping.org Lara Eastburn próbuje odgadnąć, skąd wzięły się hula hoop wśród rekwizytów Ziegfeld Girls. Obręcze były elementami występów kabaretowych tego okresu, ale posługiwali się nimi głównie mężczyźni. W zarejestrowanym kamerą wideo w 1929 roku fragmencie show Ziegfelda widzimy dziewczynę z hula hoop udekorowanym błyskotkami. Prawdopodobnie był to element dekoracji i symbolizował księżyc. Obręcze mogły też udawać słońce lub inne ciała niebieskie. Mówi się, że komediowe spektakle Ziegfelda były na swoje czasy kreatywne i bardzo widowiskowe. Mimo że nie ma dowodów na to, że hula hoop służyły też choreografii, Lara Eastburn nie wyklucza takiej opcji. Z drugiej strony obecność hula hoop na zdjęciach Johnstona mogła wynikać po prostu z jego skłonności do wykorzystywania rekwizytów w fotografii. Lubił fotografować modelki z perłami, jedwabiami, koronkami – które trochę zasłaniały, trochę odsłaniały. Mimo że chętnie fotografował swoje modelki bez ubrania, unikał wulgarności, a jego zdjęcia dziś uważane są za bardzo malarskie. Dbałość o detal objawiała się także w tym, że często sam domalowywał tła bezpośrednio na kliszy, tworząc na zdjęciach niby abstrakcyjne impresje. W nielicznych wywiadach wyjaśniał, że dekoracje pomagają wyrazić osobowość aktorki, tworzą niepowtarzalną atmosferę fotografii. Pragnął, by jego zdjęcia pokazywały więcej, niż może zobaczyć oko. Wnikliwemu obserwatorowi pozwalały zajrzeć do wnętrza postaci.
Olive Brady
A dziewczyny tańczyły i śpiewały ubrane w błyskotki czy kapelusze z piór, oraz oczywiście pozowały. Kiedy rewia święciła sukcesy, one cieszyły się niezwykłą popularnością wśród panów. Wiele opuściło rewię i poślubiło milionerów, mówiono, że wręcz przygotowywano je w Follies do takiej roli. Przez ponad 20 lat działalności rewii przewinęło się przezeń ponad 3 tysiące dziewczyn. Były to przeważnie byłe kelnerki, córki farmerów, pracownice biurowe, marzące o wielkiej sławie i blichtrze Brodwayu. Bycie Ziegfeld Girl oznaczało piękno, elegancję, powab. Wiele aktorek miało interesujące lub burzliwe biografie, jak choćby Mona Louise Parsons, która została działaczką holenderskiego ruchu oporu pod nazistowską okupacją, czy Doris Eaton Travis, najmłodsza z Ziegfeld Girls, jako że wstąpiła do zespołu w wieku 14 lat. Była też ostatnią żyjącą dziewczyną Ziegfelda, do 2010 roku, kiedy to zmarła w wieku 106 lat. Dwa lata przed śmiercią jeszcze zatańczyła na Broadwayu!
Być może nikt nie pamiętałby dziś o Dziewczynach Ziegfelda, gdyby nie fotografie, te tajemnicze, rozerotyzowane. Uwiecznione na kliszy gwiazdki rewiowe kuszą ponownie, tym razem na skalę międzynarodową, bo internetową. Inspirują do stylizacji w stylu szalonych lat dwudziestych. Najchętniej z surową metalową obręczą.
Lora Foster
Virginia Biddle
Katherine Burke
Więcej informacji i zdjęć znajdziecie na stronach New York Timesa, Transversalalchemy.com, Pinterest, Flickr,
Zdjęcie główne wypożyczone ze strony: DoctorMacro.com
Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!