Gosia Klamann

Pocztówka z podróży: Zielona Wyspa

Wybaczcie chwilę nieobecności. Dzisiaj będzie trochę o podróżach, a to dlatego, że w miniony weekend zdarzyło mi się być w Irlandii, dokładniej w Cork i kilku innych miejscach. Niestety bez kółka, ale ani czasu nie było na hulanie, ani pogody… Na przemian wiało, padał deszcz, świeciło słońce, chwytał mróz, po czym padał śnieg, albo jednocześnie rozpętywała się śnieżyca i słońce świeciło jakby nigdy nic. Miejsce jednak kompletnie mnie urzekło, i moja pierwsza wizyta tamże potwierdziła, że Irlandia naprawdę jest całkowicie zielona, i nie ma odrobiny przesady w tytułowaniu jej Zieloną Wyspą. Jeszcze mocniej wkręciła mnie kultura, język jakby z Tolkiena (choć rzadko używany w mowie, znajdziecie go na każdym znaku drogowym), kręgi druidów, dzikie klify, przemili ludzie, którzy śpieszą z pomocą, zanim jeszcze zdążysz poprosić, jedyna w swoim rodzaju tradycyjna muzyka i TE puby! Ach te puby! Tam mogę nawet wypić stouta, chociaż na codzień nie przepadam 🙂

Wizyta w Irlandii na tydzień przed dniem św. Patryka była fatalnym niedopatrzeniem, ale miała swoje dobre strony: a) uniknęliśmy tłoku, b) bilety były tańsze, c) w przyszłości nie popełnimy tego błędu. No i jestem już z powrotem, żeby na blogu niniejszym podzielić się z Wami zielonym filmikiem, dopiero co znalezionym, z udziałem przezabawnego i prześwietnego Hoopsmiles (Jon Coyne) oraz hooperów z Seattle (tak! wcale nie z Irlandii, ale nic dziwnego: widać Amerykanie tak samo lubią świętować Saint Patric’s Day jak i Polacy!). Piosenka zwie się „Irish Jig”, hej!

Na koniec już zupełnie bez związku z hulaniem, ale ponieważ wizyta na wyspach przypomniała mi, że muszę znowu obejrzeć mój absolutnie ulubiony film animowany i ulubiony film w ogóle, „Secret of Kells”, pozwalam sobie wkleić poniżej link do trailera. Może ktoś z Was się skusi, to 100% Irlandii i animacja na najwyższym światowym poziomie (główna nagroda w Annecy i nominacja do Oscara). Polecam w te zimowo-marcowe wieczory. Przepiękny graficznie z fantastyczną muzyką, do tego ja zawsze trochę się wzruszam…

Z życzeniami wszystkiego zielonego na 17 marca!

Irlandia Kinsley

 
Source: Hulajdusza!

Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!

Indianie tańczą z hula hoop

Niedawno przeczytałam o Światowych Mistrzostwach w Hoop Dance organizowanych przez Muzeum Heard (Heard Museum’s World Championship Hoop Dance Contest) w Phoenix w Arizonie. W tych zawodach tancerzami są rdzenni Amerykanie. Niezwykłe jest to, że sam taniec z obręczą służy symbolicznej narracji. A barwne stroje Indian, sposób, w jaki się poruszają, tradycyjne kroki i podskoki oraz muzyka (przede wszystkim bębny) – tworzą prawdziwy spektakl hoop dance, który jednak niewiele ma wspólnego z tańcem z hula hoop. Bo taki taniec z obręczą różni się diametralnie od współczesnego, zaczynając od tego, że tancerz nie kręci kołem na biodrach czy barkach, lecz raczej zaplątuje się i wyplątuje (zupełnie bez wysiłku i wcale nie potykając się o własne stopy!) z bardzo małych kółek. Albo buduje wokół siebie skrzydła, kule i tym podobne cuda z licznych obręczy. Oglądając wyczyny mistrzów hoop dance 2013 już wiedziałam, że będę musiała sprawdzić, skąd wzięła się tradycja takich zawodów i jak daleko wstecz sięga taniec z obręczą w historii Amerykańskich Indian. Podstawowym źródłem informacji okazała się strona internetowa Muzeum Heard.

Dość powiedzieć, że taniec z obręczami ma długą historię. U jego korzeni leży przekonanie o symbolicznym znaczeniu obręczy, która w wielu różnych kulturach (nie tylko Indian) odwzorowuje kolisty cykl przyrody w rytmie pór roku, zmienność dnia i nocy czy dopełnianie się obu płci. Niektórzy rdzenni Amerykanie traktują taniec z hula hoop jako część uzdrawiającej ceremonii dla odzyskania równowagi i harmonii świata (taka ceremonia jest jednak chroniona przed wzrokiem nie należących do wspólnoty).

Jedna ze współczesnych teorii (znaleziona w Wikipedii) przekazuje podanie zaczerpnięte z wierzeń kultury Anishinabek, w którym występuje Manitou (czyli tajemnicza siła przenikająca przyrodę, a uosobiona w różnych jej przejawach) zwany Pukawiss, legendarny wynalazca tańca z obręczą. Był to duch, który urodził się i żył wśród ludzi, ale fascynowały go zwierzęta, więc namiętnie je obserwował, rezygnując z wszelkich innych aktywności. Naśladując sposoby poruszania się zwierząt nauczył się tańczyć. Jego uniwersalny taniec czerpał z zachowań orłów w locie i królików hasających w wysokich trawach. I wielu innych. Wkrótce Pukawiss znalazł naśladowców. Jego sława dotarła do innych wiosek, zaczęto przygrywać mu na bębnach i flecie. W swoje opowieści tancerz wplótł losy i zachowania ludzi. Wtedy też zaczął używać obręczy, które były niezawodnym narzędziem do objaśniania problemów. Tłumaczyły obrazowo, że każdy problem wraca po okręgu do człowieka, który go wywołał, a każda krzywda rodzi kolejną krzywdę, by na końcu dogonić własnego kreatora. Tyle legenda.

Prawdopodobnie jednak występy z kołem zapoczątkowało plemię Taos Pueblo z Nowego Meksyku, gdzie tańczący przechodził przez obręcz. Tańce-opowiadańce rozprzestrzeniały się szybko i musiały być bardzo popularne. Wciąż uprawia się je podczas tradycyjnych zebrań zwanych pow-wow, zjazdów plemiennych połączonych ze zbiorowymi tańcami, śpiewami i ceremoniami, oraz na specjalnie organizowanych zawodach w całej Ameryce Północnej.

Na blogu jednego z tancerzy przeczytałam: „Rdzenny amerykański taniec z obręczą to coś więcej niż sport. To sposób na snucie opowieści, to nasza kultura, nasz łącznik z przeszłością, sposób na przekazywanie wiedzy z pokolenia na pokolenie, zrozumienie, że w okręgu wszystko jest połączone, wiedza, że niektóre rzeczy nie mogą być wymuszone, kupione czy sprzedane. To radość, że nasz taniec przetrwa dłużej niż my. I co najważniejsze, nie może być skradziony ani zagarnięty przez nikogo”.

Współczesne mistrzostwa łączą tradycje międzyplemienne (tancerze zawsze wplatają do swych występów elementy własnych małych kultur) z oryginalnym zdobnictwem i niesamowicie zawiłymi sekwencjami kroków. Tancerze używają od 4 do 50 obręczy na raz manipulując nimi często w taki sposób, by zilustrować wybrany wzór, na przykład motyla, orła, kojota czy węża. Najmłodsze pokolenie tancerzy, które hoop dance uczy się od starszyzny czasem do swoich pokazów włącza elementy współczesnego tańca, na przykład hip-hopu. Ocenie podlega pięć umiejętności: precyzja, poczucie rytmu, widowiskowość, kreatywność i szybkość.

Jednym z najważniejszych tancerzy tego nurtu jest Jones Benally (Dine), który tańczy z obręczą od ponad 75 lat (!) podróżując po całym świecie a także uczestnicząc we wspomnianych ceremoniach uzdrawiania. Ma już ponad 90 lat, nadal tańczy oraz pracuje w Indiańskiej Klinice Indian Health Services Clinic.

Przez wieki tradycyjny indiański hoop dance był domeną mężczyzn i dopiero w ostatnim dwudziestoleciu występować z obręczą zaczęły kobiety. Wzrost kobiecej aktywności w tej dziedzinie zapoczątkowała w 1994 roku Jackie Bird, a w 2000 pierwsza kobieta, Kanadyjka Lisa Odjig, została mistrzynią hoop dance. Zobaczcie panie tańczące w Wisconsin dla ochrony swojego środowiska na Hooping.org.

Ostatni, dwudziesty trzeci festiwal World Championship Hoop Dance Contest odbył się niedawno, bo 10 lutego 2013 w Phoenix i udział wzięło w nim 70 tancerzy z całej Północnej Ameryki. Zwyciężył, po raz szósty z rzędu Derrick Suwaima Davis (Hopi/Choctaw). Tutaj możecie zobaczyć jego występ (a także występy innych nagrodzonych) wart 3500 dolarów, bo tyle wynosi główna nagroda. Nie licząc respektu ze strony społeczności Indian. Jak się domyślam, bezcennego. Poniżej na zdjęciu Derrick (autorem fotografii jest Aleksander C. Kafka)

indian hoop dance

 

Na koniec mam dla Was ciekawe połączenie Indiańskiej tradycji hoop dance i popkultury – teledysk do piosenki “Big Hoops (Bigger the Better)” w wykonaniu Nelly Furtado, w którym wystąpili dwaj amerykańscy tancerze z obręczami, Kevin i Violet Duncan. Magia kolorów, współczesne kreacje i tradycyjne elementy dają całkiem ciekawy efekt (nawet jeśli piosenka taka sobie i wcale nie opowiada o hula hoop, a w teledysku lokują produkty, ech!).

 

 

 
Source: Hulajdusza!

Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!

MOJE PIERWSZE POLYPRO!

Czyli dzisiaj o hula hoop polipropylenowym. Z dumą prezentuję mój nowy nabytek, wyszperany, wyczekany, zresearczowany na wszelkie sposoby, wybrany spośród milionów – i oto jest, i okazało się, że wszystkie westchnienia zachwytu nad kółkami z polipropylenu są jak najbardziej uzasadnione. Rzeczywiście się w nim płynie! Hurra! A do tego jest szybkie, zwrotne i poręczne, bo składane. I najlżejsze, z jakim miałam do czynienia. O to chodziło!

Jak wiecie, z kółkami jest tak, że zaczynamy od dużego i ciężkiego. Potem nęci nas ciężkie – składane, bo łatwiej transportować. Później jednak okazuje się, że z niektórymi sztuczkami “off body” jest trudniej, muskuły rosną, nadchodzi czas na podjęcie wyzwania lekkiego kółka. A ponieważ nie ma tak łatwo, że idzie się do sklepu i kupuje idealne lekkie kółko, to zaczynamy intensywne internetowe poszukiwania. Kiedy po raz pierwszy czytałam o kółkach polypro, już testowałam obręcze z Decathlonu i z Allegro (takie no-name albo post-Wham-O, jak mi się wydaje, z irytującymi ziarenkami w środku). Ten typ ma swoje wady i zalety. Zaletą jest niewątpliwie cena, bo można je kupić za 10-30 zł. Wady są takie, że maksymalna średnica kółka to 90 cm. To jeszcze nie jest najgorsze, po prostu poprzeczka idzie w górę (dałam radę!), gorzej że materiał, z którego je wykonano jest “miękki” i po kilku treningach i wycieczkach tramwajem moje kółka miały już sporo wybrzuszeń i przypominały raczej nieco nadwyrężoną elipsę niż okrąg.

Z kółkami polipropylenowymi zetknęłam się po raz pierwszy na stronie Superhooper. Przesympatyczny rodzinny biznes zresztą. Obejrzałam filmiki instruktażowe, opisy, powzdychałam (bo ta cena i odległość) i zaczęłam szukać w Europie.

Okazało się, że jest kilka dobrych adresów, pod którymi znajdziecie kółka polipropylenowe (adresy będą na końcu). My zdecydowałyśmy się na HappyHooping.de (strona jest w całości po niemiecku, ale obsługa jest przemiła i wszystko mailowo po angielsku da się załatwić). Trochę trzeba zainwestować, ale tak to już jest, jeśli się chce polypro. Większość sklepów internetowych sprzedaje kółka sprowadzane z USA, co dodatkowo podbija cenę. A oto co polipropylenowego mają w ofercie:

happy hooping polypro

Foto dzięki uprzejmości HappyHooping. Vielen dank!

Cena przezroczystego hula bez zdobień w HappyHooping to 37 Euro. Za przesyłkę do Polski płaci się 16 Euro (dlatego lepiej zrobić zamówienie grupowe, a nuż uda się jakąś zniżkę wynegocjować!). My dostałyśmy kółka z taśmą Gaffer, żeby obręcz nie ślizgała się na ciele. Bomba! Przybyły w przeciągu tygodnia. Łatwo się składają i rozkładają. Co prawda średnica ma około 97 cm, a nie 95 cm jak sobie wymarzyłam (jakiś inny przelicznik centrymetrowy?), ale i tak jest fantastycznie. Gorąco polecam!

duzy_wiatr2

Jak widać, jest tak lekkie, że w wietrzny dzień na plaży nie pokręcimy!

Przy okazji mała krajowa niespodzianka. Kiedy kółka z Niemiec były już wybrane i zamówione, znalazłyśmy polski sklep internetowy, gdzie są dostępne obręcze z polipropylenu! Uwierzyć własnym oczom nie mogłam, ale strona wygląda bardzo profesjonalnie, a jedyny powód, dla którego chyba nigdy nie natknęłam się na adres sklepu dla gimnastyczek artystycznych Regnum to fakt, że nigdzie nie pada tam określenie “hula hoop” (ani nawet “hula hop”). W sprzedaży są za to obręcze do gimnastyki artystycznej! Czyli mniej więcej to samo! (Mam nadzieję, że gimnastyczki się nie obrażą). Tyle że największa możliwa średnica takich kółek to 90 cm, bo takie są wymogi Federacji F.I.G. (The International Gymnastics Federation). Postanowiłyśmy jednak zamówić i przetestować asortyment Regnum. No i okazało się, że polipropropylen polipropylenowi nierówny. Dostałyśmy mlecznobiałe obręcze, lekkie (choć nie tak lekkie jak niemieckie polypro), ale stosunkowo sztywne. Postanowiłam bardziej jeszcze zgłębić temat, żeby dowiedzieć się, skąd takie różnice i:

“Polipropylen posiada trzy rodzaje, z których każdy ma inne właściwości.
Występują bowiem:
– PP aktyczny
– PP izoaktyczny
– PP syndiotaktyczny.
Najczęściej używanym polipropylenem ze względu na swoje plastyczne właściwości jest PP izoaktyczny, z którego wykonane są Pani obręcze”.

Nie mam pojęcia, z którego PP korzystają producenci ze Stanów i UK, ale różnica jest odczuwalna. Co nie znaczy, że obręcze gimnastyczne są złe (dla naszych celów ma się rozumieć, bo żadne z nas gimnastyczki artystyczne…). W porównianiu z ciężkimi hula hoop albo tymi miękkimi rodem z Decathlonu, PP izoaktyczny wypada bardzo dobrze. Cena takiej przyjemności to 85-89 zł.

A teraz przydatne adresy, czyli gdzie szukać kółek polipropylenowych, dopóki nie ma ich w Polsce:

HappyHooping, Niemcy
Hoopspin, Wielka Brytania
Hoopnotica Europe, Czechy
Hoopnotica Europa / Skandynawia, Dania

Oraz te dostępne w Polsce, chociaż nieco inne: Regnum (Gimnastyka artystyczna)

(jeśli znacie więcej przydatnych adresów, proszę podzielcie się nimi w komentarzach!).

Może ktoś z Was pokusi się o uzupełnienie luki w hula-hopowych zasobach i zacznie robić takie kółka w Polsce? Trzymam kciuki! Z własnych poszukiwań oraz z poszukiwań Oli z Poznania wiem, że o rury na takie kółka jest niezwykle trudno, zwłaszcza u nas, do tego wcale nie wiadomo, na jaki polipropylen się trafi… aktyczny czy izoaktyczny…

Chociaż kiedy patrzę, jak powstają kółka w Superhooper, mam wrażenie, że nie ma nic łatwiejszego! Zobaczcie:

Super hooper diy video

(więcej filmików tutaj)

PS. Oli z Poznania dziękuję za dodatkowe informacje, które pomogły mi lepiej zgłębić temat, a Juście za to, że od paru lat dzielnie testuje ze mną różne kółka! Dzięki, dziewczyny!!

 

 

Save

 
Source: Hulajdusza!

Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!

CIAŁO, UMYSŁ I DUSZA WEDŁUG SPIRAL

Niedawno pisałam tutaj o swojej bodaj ulubionej “hooperce”: Vivian Spiral. Jeśli przegapiliście, zajrzyjcie koniecznie i obejrzyjcie Vivian w ruchu. Wczytując się w filozofię kręcenia hula hoop według Spiral natknęłam się na jej tekst o korzyściach płynących z hulania i postanowiłam poświęcić jej jeszcze jeden wpis. Mimo że raczej twardo stąpam po ziemi i daleka jestem od doszukiwania się w hula hoop znaczeń magicznych, wierzę, że w zdrowym ciele musi mieszkać zdrowy duch. Dlatego tekst przeczytałam z zainteresowaniem i przekazuję dalej. Potraktujcie  słowa Vivian jako ciekawostkę, ale może też inspirację lub zaproszenie do nowego wymiaru hulania. Traktat będzie długi, tłumaczenie moje, a przepiękne zdjęcia Vivian pod wodą to dzieło Oriona Fredericksa. Zatem – odpływamy… Bo “Hula hoop to symboliczny partner w tańcu, duchowe narzędzie i okrągłe drzwi do cielesnego i duchowego połączenia. Jak podkreśla jego kształt, hula hoop jest syntetycznym instrumentem, który oddziałuje na ciało, umysł i duszę…”

vivian spiral

„Korzyści dla ciała: hula hoop to nie tylko spalanie kalorii, modelowanie talii i wzmacnianie kręgosłupa, to przede wszystkim zabawny, kreatywny i osobisty sposób na osiągnięcie sprawności fizycznej. Hula hoop pogłębia w nas świadomość własnego ciała, kalorie spala podczas zabawy, wzmacnia i uelastycznia mięśnie wokół kręgosłupa (core muscles), odblokowuje biodra i kręgosłup, produkuje endorfinę, hormon radości, poprawia koordynację oko-ręka, gibkość, równowagę i poczucie rytmu, orzeźwia i odświeża ciało przez naukę nowych ruchów. Nabywając doświadczenie w kręceniu hula hoop angażujemy i wzmacniamy coraz to kolejne części ciała poprzez podnoszenie czy podskoki, rozwijając zręczność, koordynację i dalszą rzeźbę ramion i nóg.

Umysł: korzyści fizyczne są właściwie drugorzędne w stosunku do emocjonalnego, a dla niektórych nawet duchowego, leczniczego działania hula hoop. Kręcenie łagodzi, uspokaja umysł i prawie nigdy nie zawodzi w wywoływaniu spokoju i radości. Taniec z hula hoop jest budujący i relaksujący, dodaje energii i pozwala skoncentrować się na własnym wnętrzu i medytacji. Im bardziej zaawansowani się stajemy w interakcji z tym symbolicznym narzędziem, tym więcej korzyści przynosi kręcenie. Ćwiczenia dają nam biegłość w sztuce hula hoop i płynność (flow). Od kiedy zaczynamy łatwo wywołać poszczególne ruchy, bez udziału myśli, umysł otwiera się na czystą, skupioną samoświadomość i zatapia się całkowicie w doznaniu chwili.

Dusza: korzyści duchowe płynące z kręcenia są głębokie i najbardziej osobiste. Oznacza to, że mogę opisać tylko to, czego doświadczyłam sama i dowiedziałam się od innych. Twoje własne doświadczenia, Twój czas spędzony wewnątrz obręczy, to najlepszy i jedyny sposób, by poczuć wzrost spokoju ducha i połączenie, które można osiągnąć ćwicząc z hula hoop. Kręcenie jest, jak wspomniałam, inne dla każdego, dla niektórych może pozostać zabawą i beztroskim sposobem na zgubienie zbędnych kilogramów. Im więcej czasu wkładamy w kręcenie, i im więcej biegłości osiągamy, tym bardziej dośrodkowe doświadczenie tańca z obręczą zapewnia nam kontakt z ciszą i bezruchem, spokojem i rozrastającym się miejscem pokoju i złączenia.
Kręcenie jest dla wielu medytacją w ruchu. Więcej, jest symbolicznym odbijaniem się energii na wielu różnych poziomach: od planet poruszających się po okręgu w układzie słonecznym, poprzez taniec protonów i elektronów w jądrze atomu, rytmiczne bicie serca, cykl następstwa dnia i nocy, przypomnienie i odnowa mikroświata i makrokosmosu, ponowne podłączanie nas do wszech-gry życia i śmierci, i bycia tu i teraz. Zabawa jest obecna w kręceniu zawsze, ponad-taniec jest możliwością.

vivian spiral

Związek pomiędzy tańcem i duchowością jest starożytny. Od początku świata według naszej wiedzy, znamy przypadki spirytualnego tańca jako formy oddania hołdu bóstwu, rytuału, transowego tańca szamańskiego, który ma leczyć. Powtarzalny rytmiczny taniec, łączący tancerza z muzycznym wzorcem jest silnym lekarstwem. Taniec jest prawdopodobnie najstarszą metodą wytwarzania ostrzegających stanów świadomości. W apokryficznych “Dziejach Jana” nawet Jezus tańcząc mówił do swoich uczniów: “Wszechświat należy do tańczącego. Ten, który nie tańczy, nie wie, co się dzieje”. Cytowałam za Spiralhoopdance.

Jeśli szukacie więcej inspiracji, zajrzyjcie na stronę Spiralcircusart.

Thanks to Vivian for the photos (by Orion Frederics)!!

 

 
Source: Hulajdusza!

Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!

HULA HOOP SKŁADANE

Z działu bezcennych rad kolejny wpis – o hula hop składanych, z którymi najłatwiej się przemieszczać. Składane kółko kusi mobilnością i doskonale sprawdza się w zatłoczonych tramwajach. Dziś o tym, w jakich występuje postaciach. Jeśli jednak drogie użytkowniczki hula hoop lubicie być zauważane i nawiązywać znajomości na ulicy lub w kolejce w sklepie, dobrze mieć przy sobie dużą obręcz. Z własnego doświadczenia w targaniu kółka po Gdańsku wiem dobrze, że nie raz przyjdzie Wam odpowiadać na pytania bądź komentarze nieznajomych, zwykle wspinających kręcenie w dzieciństwie („To hula hoop jest dla pani za duże!”). Składane kółka to z reguły nieco większy wydatek, dlatego dobrze sprawę głęboko przemyśleć i odpowiedzieć sobie na pytanie, do czego służyć ma nam obręcz.


A) jeśli ma to być składane hula hoop sportowe, służące przede wszystkim do spalania kalorii, dobrym rozwiązaniem będzie kółko łączone za pomocą specjalnych klipsów, w 6 częściach (dostępne też w 4 lub 8 kawałkach), jak np. takie kółko ze sklepu Hoopnotiki.

travel hoop hoopnotica 2

Łączenia pracują na odpowiednie obciążenie obręczy, dlatego jest dobra dla początkujących i dbających o linię. Te amerykańskie koła przetestowałam sama – są dobrej jakości, elegancko wykończone i oklejone. Dobra wiadomość jest taka, że nie trzeba już (tak jak 2 lata temu) sprowadzać ich ze Stanów za duże pieniądze, bo Hoopnotica ma już swoje sklepy internetowe w Czechach i Skandynawii. Ale w “travel hoop” tego typu zaopatrzycie się także w Polsce, Niemczech czy UK. Trudno mi powiedzieć, czy rodzime składane hula są równie dobre jakościowo – nie sprawdziłam.

Elementy takiego hula hoop łatwo jest spiąć w całość, trudniej jednak rozpiąć, dlatego dobrze mieć pod ręką zawsze jakieś wąskie i tępe metalowe narzędzie typu klucz. Pamiętam jak przy pierwszych próbach obsługi swojego kółka połamałam paznokcie (nawet jak się nie ma długich i czerwonych to nic przyjemnego…).

Ale łączenia są solidne, kółko nie rozepnie się podczas kręcenia, a kawałki ściśle do siebie przylegają, więc nie będą szczypać po brzuchu.

hula hoop składane - łączenia

B) innym rodzajem składanego sportowego hula hoop jest kółko spinane na jeden klips, które zwija się w ósemkę. Zwijanie solidnego ciężkiego hula hoop jest jednak niełatwe, trzeba włożyć w nie sporo siły. Do tego trochę obawiałabym się, że często zwijane zmieni kształt z okręgu na elipsę. Z takim ostrożnie.

MINOLTA DIGITAL CAMERA

Zdjęcie: https://www.canyonhoops.com/

C) spotkałam się z hula hoop składanym nie przy pomocy klipsów lecz z połówek lub ćwiartek koła wsuwanych jedno w drugie, z rodzajem elastycznej linki przeciągniętej przez środek kawałków rurki. Rozłożone koło przypomina trochę łuk, linka trzyma elementy razem i sprawdza się przy przenoszeniu. Podobno takie łączenie stosuje się zarówno w ciężkich kółkach fitness jak i lżejszych do tańca. Trudno mi powiedzieć, jak jest z dostępnością, wydaje się, że ten typ jest coraz rzadszy, wypierany przez hula hoop na klipsy (patrz punkt A i B).

D) lekkie hula hoop polipropylenowe do tańca i tricków wokół ciała również występuje w postaci zwijanej w ósemkę. Cieńsza i elastyczna rurka pozwala skręcić hula hoop do rozmiarów przenośnych i podobno się nie odkształca. Świetna rzecz, chociaż jak na razie niedostępna w Polsce w składanej postaci. Znalazłam kółko dla siebie w Niemczech w sklepie Happy Hooping. Niestety polypro są dosyć drogie, bo najczęściej europejskie sklepy sprowadzają je z USA. Jednym z pionierów kółek polypro jest sklep Superhooper (polecam ich filmiki DYI – jeszcze do nich wrócimy).

Ponieważ czekam z utęsknieniem na kuriera, który ma przynieść mi moje pierwsze Polypro, już niedługo spodziewajcie się obszernej relacji.

Tymczasem – dzielcie się Waszymi doświadczeniami ze składanymi hula hop!

 
Source: Hulajdusza!

Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!

PRZYGOTOWUJĄC SIĘ NA NADEJŚCIE WIOSNY…

Co prawda wciąż jeszcze luty… ale dłuższe dnie i odrobina słońca w weekend dają nadzieję na to, że niedługo już będzie można oficjalnie cieszyć się z nadejścia wiosny. Dla dobrego psychicznego przygotowania się do kręcenia w plenerze bardzo wiosenny filmik o tym, jak odnaleźć się z hula hop w promieniach słońca i w otaczającej nas zieleni.

Tak inspirująco i radośnie tańczy Robin Gerlach. W poniedziałkowy ranek – jak znalazł.


Wszystkim, którzy razem z nami chcą się przygotować na nadejście wiosny, przypominam o otwartych treningach Movement Academy na AWF (Gdańsk Żabianka). Wciąż jeszcze na sali – ćwiczymy w niedziele wczesnym popołudniem dzięki uprzejmości Movement Academy 🙂 (chyba że akurat nie ma nas w mieście, dlatego dobrze się upewnić wysyłając maila albo jakieś facebookowe zawołanie).

Wklejam kilka fotografii w chłodno-miejskim klimacie, autorstwa Julie Hanny, na których tańczy i skacze Tiana Zoumer. Autorce dziękuję! (Thank you, Julie!)

A wiosny taaaaak nie mogę się doczekać…

julie hanna tiana zoumer 3

julie hanna tiana zoumer

 
Source: Hulajdusza!

Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!

ŚWIAT WIELKICH GWIAZD: SPIRAL

Spiral to sceniczne imię Vivian Hancock, która pochodzi z Carrboro w Północnej Karolinie. Kręci od ponad 10 lat i jest jedną z pionierek ruchu hula hoop i współczesnego hoop dance w Stanach Zjednoczonych.

Vivian do kręcenia podchodzi w sposób (na swój sposób…) filozoficzny. Mówi, że to wpływ Saturna i starożytne początki okręgów zainspirowały ją do stworzenia własnego stylu tańca z hula hoop, transowego i niezwykle efektownego. Cokolwiek to było, spisało się na medal. Spiral płynie, tańczy i zatapia się w swoich niesamowitych sukniach, aż miło popatrzeć.

 

Jest nie tylko “hooperką”, ale i akrobatką, artystką cyrkową, uprawia jogę. Do działalności performerskiej dochodzi jeszcze edukacyjna. Ze Spiral jako instruktorką hula hoop udało mi się spotkać na warsztatach podczas festiwalu FROG 2012 w Gdyni (było o tym tutaj). Zachowałam z nich obraz artystki utalentowanej i bardzo cierpliwej oraz pełnego ciepła człowieka. Załączam link do znalezionego na stronie Sirenhoops filmiku z warsztatów w Ottawie w 2010 roku. Jednym słowem: Wow!

Nie tylko można ją czasem spotkać na warsztatach w różnych zakątkach świata, jej dodatkowym wkładem do rozpowszechniania hulahopowej edukacji jest współtworzenie i wyprodukowanie instruktażowego DVD “Hoop Technique”. Nie wiem, skąd to zdobyć, żeby obejrzeć… a bardzo bym chciała.

Spiral mówi, że hula hoop wzbogaciło jej życie “o fizyczną, psychiczną i duchową samoświadomość, dając dar radości i zdrowia, sprawności fizycznej i zabawy oraz przynależności do wspaniałej społeczności”. Powrócę do tej myśli w jednym z kolejnych wpisów.

Tymczasem polecam dwa filmy: “Semiotic Movement” oraz występ Spiral na Indian Juggling Convention 2011, jako próbkę jej niepowtarzalnego stylu i wielkich możliwości:

A przepiękne zdjęcie powyżej jest autorstwa Lucy i zostało zrobione podczas festiwalu w Stromboli. Dziękuję!

Więcej świetnych fotek na facebookowym profilu Spiral. Zdjęcie główne wypożyczyłam ze strony Hooptechnique.

 
Source: Hulajdusza!

Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!

NIEZDARNOŚĆ I HULA HOOP

Niedawno moją uwagę przykuł taki tytuł na hooping.org: “Clumsy people jump through hoops”. Oczywiście kliknęłam nie zwlekając. Pod wpisem krył się mini-wykład, który wygłosiła Słowenka, Urška Zajec w ramach konferencji “TED: Ideas Worth Spreading”. Ten “spicz” zainspirował mnie do rozmyślań nad niezdarnością i hula hoop.

Dlaczego? Oczywiście dlatego, że sama uważam się za umiarkowaną niezdarę. Dzień bez upuszczonego przedmiotu czy wylanego sosu to dzień stracony. W ekstremalnych przypadkach strącam solidną deskę do krojenia na duży palec u stopy w taki sposób, by przez kolejne pół roku najpierw mieć czarny paznokieć, a potem brak paznokcia. No cóż…

Niezdarność oznacza, że przyciągamy uwagę innych w taki sposób, w jaki niekoniecznie byśmy sobie tego życzyli. Wolimy więc unikać publicznych wystąpień i co bardziej skomplikowanych fizycznych aktywności. Taka przynajmniej jest definicja Urški, kobiety obdarzonej wyjątkowym darem spadania z roweru, głównej bohaterki wielu komediowych filmów wideo domowej produkcji ze zjazdami na nartach. I nie tylko.

Przekonanie o niezdarności (i braku poczucia rytmu) sprawiło, że nigdy nie nauczyła się tańczyć, chociaż o tym marzyła. W końcu zmęczona pracą przy biurku trafiła na hula hoop. Zaskoczyło! Najpierw w ogródku, obok przyglądających się jej w zdumieniu sąsiadów, zapomniała, że jest niezdarą. Potem zapragnęła wyszkolić się u najlepszych i poleciała do Stanów Zjednoczonych, które były (i są) jak wielka światowa stolica hula hoop. Pod okiem amerykańskich instruktorów Urška robiła postępy w hulaniu, choć nie było to łatwe, wymagało od niej ogromnej cierpliwości. Była uparta, wychodząc z przekonania, że wszystko, co robi, musi robić najlepiej. Nauczyła się tam, że powinna własnemu ciału dać czas, często więcej czasu niż inni, żeby opanować dany ruch. Czuła, że poprawia się jej poczucie rytmu, zapamiętywanie, płynność poruszania się z kołem. Na koniec jednak zamiast dzikiej satysfakcji przyszła refleksja, że jej wyuczone ruchy wciąż nie są eleganckie. I że nadal nie jest tancerką. Że musi zacząć od początku.

Ale to nie koniec tej historii. Nasza prelegentka uznała bowiem, że obrała sobie niewłaściwe wzorce osobowe. Jako 38-letnia kobieta z własnym bagażem doświadczeń zapragnęła dorównać młodszym “hooperom”, którzy hulają od dziecka, tańczą, występują w cyrku i uprawiają sporty, z jakimi nigdy nie miała do czynienia. Zamiast jednak popaść w rozpacz i porzucić hulanie, zaczęła szukać innych inspiracji. Jej bohaterami stali się ludzie mniej znani (bo pewnie nie mają fan page’ów na Facebooku), starsi, może mniej eleganccy, za to nie mniej utalentowani i przede wszystkim pełni sił witalnych i radości z kręcenia. Zobaczycie ich na końcu filmiku z wykładem. “Moim celem stało się nie to, by kręcić jak profesjonaliści, ale by rozwijać swoje umiejętności na miarę własnych możliwości, być najlepszą hooperką i najlepszą osobą jaką mogę być”.

Myślę, że niezdarność nie jest przeszkodą dla kręcenia. I że kręcenie pomaga w pokonywaniu irytującej, wrednej niezdarności. Pozwala wypracować większą kontrolę nad własnym ciałem (bo co, jeśli nie ciało wymykające się spod kontroli leży u podstaw niezdarności?). Potrzebna jest do tego cierpliwość, chęć zabawy oraz radość z kręcenia – na początku przygody i na każdym kolejnym jej etapie. Czy hula hoop może dokonać całkowitej transformacji niezdary? Tego nie dowiemy się, jeśli nie podejmiemy wyzwania.

Nieco mniej udane występy też bywają tematami udanych filmików. Ogień i śnieg, ciekawe połączenie:

Because we are AWESOME!

 
Source: Hulajdusza!

Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!

ŚWIAT WIELKICH GWIAZD: LISA LOTTIE

Tak, uwielbiam Lisę Lottie. Jest chyba pierwszym moim hula hopowym odkryciem (któremu towarzyszyło odkrycie, że świat hula hoop ma swoje gwiazdy) i drugą obok Vivian Spiral ulubioną artystką z kółkiem.

Wiemy o niej tyle, że urodziła się w Amsterdamie i trenowała w Escola National de Circo w Rio de Janeiro, a także uzyskała dyplom w londyńskiej szkole cyrkowej The Circus Space. Podobno w dzieciństwie zakochała się w cyrku i już w bardzo młodym wieku zaczęła podróżować po świecie ze swoją drugą wielką miłością – hula hoop. W dużych ilościach!

Występowała w cyrkach, na festiwalach i na ulicach w ponad 29 krajach. Mieszka trochę w Londynie, trochę w Melbourne, ale większość czasu i tak spędza w drodze jako performerka. Jest jedną z niewielu kobiet regularnie biorących udział w wydarzeniach ulicznego teatru w londyńskim Covent Garden i London cabaret circuit.

lisa_lottie_2

Cyrkowe korzenie Lisy są widoczne w jej występach. Kobieta z gumy, chciałoby się rzec, patrząc jak wygina swoje ciało oplatając się własnymi nogami. Podoba mi się jej styl, łączący często zadziorność ulicy, magię cyrku i dziewczęcość.

Polecam dwa filmiki: pierwszy to teledysk Manic Focus, muzyka specjalizującego się w elektronicznym graniu z gościnnym udziałem Lisy. Dla mnie jej występ przyćmił muzykę, ale oceńcie sami:

I drugi filmik, gdzie Lisa daje świetny pokaz synchronicznego kręcenia z inną hula hopową artystką, Satyą. W tle pobrzmiewa “Crazy in Love”, do którego to utworu mam osobisty sentyment, tym milej mi się ogląda:

 

lisalottie_a

Zdjęcia Lisalottie.com i Facebook.

 
Source: Hulajdusza!

Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!

A JEŚLI ZNUDZI CI SIĘ HULA HOOP…

…oczywiście nieszybko się to stanie, bez obaw! Jak już się ktoś wkręci całkowicie, nie tak łatwo się wykręcić. Ale może się zdarzyć, że stare kółko wymienimy na nowe. Albo kolekcja nam się niespodziewanie rozrośnie i stare kółka wyjdą z użycia… Gdy nagle zdajecie sobie sprawę, że stare powinny ustąpić nowym, nie musicie z łezką w oku wynosić na śmietnik pierwszego koła, możecie za to uruchomić wyobraźnię i podarować drugie życie hula hoop.

Kiedy zaczęłam zgłębiać temat, okazało się, że hula hoop i design od jakiegoś czasu pozostają w związku, a ponieważ przedmioty własnoręcznie robione i projektowane “z niczego” są na czasie, hula hopowe szaleństwo powoli przenika do projektowania. To mi się podoba!

Na przykład: hula hoop znajduje zastosowanie jako abażur. Jednym z pomysłów jest taka oto lampa, zaprojektowana i wykonana przez Emily Henderson. Oryginalna i prosta. Oceńcie sami:

hula hoop lamp diy

Ja najchętniej urozmaiciłabym hulahopowe dekoracje delikatną tkaniną w kwiatki – tą z moich ulubionych hula hoop vintage, o których pisałam kiedyś. Myślę, że z odpowiednio dobraną tkaniną można osiągnąć naprawdę ciekawe efekty.

Innym pomysłem na klimatyczne oświetlenie z udziałem hula hoop jest taki oto żyrandol:

hula_hoop_chandelier

Bardzo prosty do samodzielnego wykonania, jak widać na załączonej instrukcji. A w wersji dla odważniejszych: żyrandol z hula hoop i pojemników na mleko.

Dział dekoracji na różne okazje mocno czerpie z hula hoop. Zresztą dekoracje na bazie okręgu nie są niczym nowym. A z odrobiną wyobraźni i starym hula hoop można samodzielnie stworzyć coś naprawdę oryginalnego. Kilka przykładów: wisząca dekoracja (ta jest na potrzeby “baby shower”) oraz ręcznie tkane kolorowe makatki.

twohanging

materials

Makatki są podobno dziecinnie proste do wykonania. Miłośników stylu etno lub rustykalnego zachęcam do zapoznania się z instrukcją wykonania tutaj lub tutaj.

hula hoop rug-3356

hula hoop rug-3495

Ale to nie wszystko! Oto kilka przydatnych patentów na zabawki dla dzieci. Ot choćby domek krasnoludków i domowy namiot:

gnomehouse1_rect540

Kids_Play_tent_17

Na koniec kilka projektów na większej przestrzeni. Zaczynając od baldachimu z kółek:

hulahoop_canopy

Kolejny to instalacja z centrum handlowego w Mediolanie, a ostatni przedstawia kopułę z Nowego Jorku – tymczasową instalację zaprojektowaną przez Minsuk Cho.

huladome2

hula hoop dome

hula hoop dome3
Jemima Wyman, australijska artystka, postanowiła zrobić z hula hoop własną instalację z antywojennym przesłaniem. Jak tłumaczy, tkanina imitująca wojskowy kamuflaż kojarzy nam się z konfliktem i wojną. Z używanych t-shirtów myśliwskich, moro czy khaki Jenima utkała makaty, które mają dawać poczucie bezpieczeństwa, domu i zabawy. Razem stworzyły one projekt zagospodarowania wnętrza dla Fundacji Sztuki i Kreatywnej Technologii (Foundation for Art and Creative Technology FACT). Instalacja została przedstawiona na Festiwalu Sztuki Współczesnej w Liverpoolu w styczniu 2013. Zobaczcie sami:

Jeśli macie więcej pomysłów (a macie na pewno) – czekam na komentarze!

PS. Makatkowe zdjęcie główne pochodzi z blogu Flax&Twine.

 
Source: Hulajdusza!

Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!

MAT PLENDL – WKRĘCONY OD 40 LAT

Ostatnio Gosia przypomniała kilka faktów z historii hula hoop, a mnie najbardziej zainspirowała reklama marki Wham-O z 1977 r. i dość niepozorny, rumiany chłopak w żółtym t-shircie – Mat Plendl, który dwa lata wcześniej, jako trzynastolatek, wygrał Narodowe Mistrzostwa Hula Hoop w Stanach Zjednoczonych. N10-004
CV0-001 Canada Goose Trillium Parka

Można by nie zwrócić na niego uwagi, gdyby nie fakt, że Mat Plendl
070-336

http://www.outerwearjacketsoutlet.ca

nazywa siebie „najlepszym na świecie artystą hula hoop”, a „czynny zawodowo” jest już od prawie…  40 lat.

Musiał być bardzo upartym i rezolutnym dzieciakiem, skoro w wieku 10 lat doszedł do wniosku, że nigdy nie będzie dobry w żadnym innym sporcie i postanowił zostać mistrzem hula hoop. Wkrótce opanował niezwykle widowiskowe figury, jak choćby kręcenie kółkiem w trakcie chodzenia na rękach (sic!), osiągnął też znakomitą płynność ruchów i grację godną akrobaty cyrkowego. Już wtedy wykazał osobowość sceniczną, dodając do pierwszych występów swój późniejszy popisowy numer – kręcenie hula hoop… na pupie. Początki kariery telewizyjnej Mata możemy podziwiać w programie „Dinah! daytime variety show” z 1975 r. – jeszcze widać trochę niepewności w ruchach, a na domiar złego bezlitosna kamera zanotowała jego brudne czarne stopy 🙂

W latach 80. Plendl był u szczytu formy, pojawiał się często w telewizji, świetnie rozwinął też komediowy charakter swoich występów i osiągnął mistrzostwo skomplikowanych układów z kilkoma kółkami naraz. Show z 1986 r., cudownie oddający modę tej dekady (wysokie trampki, obcisła lycra, seksowne szorty),98-367
zaskoczy was dopiero w drugiej połowie. Nie zdradzę niespodzianki, powiem tylko, że rzecz prawdopodobnie wynalazł Leonardo da Vinci już w 1490 r., co potwierdza rysunek człowieka witruwiańskiego – „Homo ad circulum” 🙂

Sceniczne wcielenia Mata stają się coraz bardziej dziwaczne, jest człowiekiem-owadem, kamerdynerem, diabłem, admirałem, uwielbiają go fani NBA, których zabawia w przerwie w połowie meczu. Kochają go też dzieci i nie dziwię się ich rozdziawionym buziom:

Plendl nadaj występuje, można go podziwiać w San Francisco w Teatro ZinZanni, wygląda obecnie jak atleta i taki też jest jego styl kręcenia, ale jako rasowyFC0-GR1 komediant nie mógł zrezygnować z męskich podwiązek 🙂 N10-005

Więcej filmów z występami Mata Plendla znajdziecie na jego profilu.

Zdjęcie wypożyczone od Starkinsider.

 
Source: Hulajdusza!

Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!

O “HUDSUCKER PROXY”

Czy pamiętacie wpis o amerykańskiej gorączce i dwóch gentlemanach, którzy ją wywołali? Jeśli nie – to nic straconego. Możecie zajrzeć tutaj. Pisząc o tych wydarzeniach, jeszcze nie wiedziałam o filmie braci Cohen “Hudsucker Proxy”.

Podsunęła mi go koleżanka, a ponieważ słowem-klucz (albo: słowo-kluczem…) było “hula hoop”, obejrzałam natychmiast.

Polecam! Nie tylko miłośnikom hula hoop, ale i dobrych komedii w ogóle. Fanom Paula Newmana też na pewno przypadnie do gustu.

“The Hudsucker Proxy” to alternatywna historia powstania hula hoop, w formie nieco naiwnej komedii (ale jest śmiesznie – sporo parodii gatunku), a i pewne szczegóły ocierają się o prawdę. Na przykład czas akcji, przełom 1958 i 1959.

Załączam moją ulubioną scenę filmu. UWAGA WSZYSCY, KTÓRZY NIE LUBIĄ SPOILERÓW – nawet w tak niewinnej formie jak ten oto fragment – nie klikajcie w filmik, tylko od razu zaopatrzcie się w “Hudsucker Proxy” w całości.

Zdjęcie wypożyczyłam stąd.

 
Source: Hulajdusza!

Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!

“SLAVE TO THE RHYTM”

Jest niesamowita, jest nie do zdarcia. Patrząc na nią nie można uwierzyć, że ma 64 lata. Wywarła na mnie ogromne wrażenie, kiedy zobaczyłam ją na scenie dwa lata temu, na festiwalu Opener.

Tłumy pod namiotem szalały, Grace Jones zadziwiała scenicznymi kreacjami, a z sufitu sypało się confetti. I już w 2010 roku można było podziwiać długonogą Grace dziarsko kręcącą na biodrach hula hoop – w niewoli rytmu, śpiewającą jednocześnie “Slave to the Rhythm”.

Okazuje się, że hula hoop to stały atrybut sceniczny piosenkarki. W minionym roku zaśpiewała podczas urodzinowego koncertu Królowej Elżbiety II (w czerwcu) a także wystąpiła w Nowym Jorku (w październiku) zmieniając kreacje co numer i dodając hulanie do “Slave to the Rhythm”. Dla zainteresowanych dodam, że projektantami kostiumów gwiazdy byli Issey Miyake, Jean Paul Gaultier i Alexander McQueen. To się tyczy występu w USA. Co do angielskiego show, nie mam pojęcia.

Nas bardziej niż kapelusze, stringi, kabaretki i obcasy interesuje ten mniej wyrafinowany gadżet, plastikowa obręcz. I Grace Jones, która nie robi żadnych akrobatycznych sztuczek, ale kręci bez przerwy, śpiewa i utrzymuje się na kilometrowych obcasach. Wymiata, chciałoby się rzec.

Dla przypomnienia tych występów dorzucam filmik – dla tych, którzy lubią Grace Jones, jak i dla tych, którzy uważają, że na hulanie jest za późno, albo że nie są w stanie się nauczyć. Skądże znowu!

A dla pozostałych, którzy potrzebują więcej dowodów, drugi filmik – ten z NYC – można zobaczyć tutaj.

„Never stop the action,
Keep it up, keep it up,
Breath to the rhythm,
Dance to the rhythm,
Work to the rhythm,
Live to the rhythm,
Love to the rhythm,
Slave to the rhythm”

Zdjęcie wypożyczyłam z Dailymail.co.uk

 
Source: Hulajdusza!

Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!

HULA HOOP: Amerykańska gorączka

Jeszcze przez jeden dzień na urlopie, z małymi zakwasami tu i ówdzie, myslami jestem już na rozhulanych treningach! Dzisiaj wycinek z moich internetowych poszukiwań – o hula hoop i amerykańskiej goraczce.

Najpierw odrobina historii.

Kto wynalazł hula hoop, nie wiadomo, ale wiadomo, że jest bardzo stare. Wręcz starożytne! Tę formę ćwiczeń uprawiali z pewnością Grecy. Kółka robiono z metalu, bambusa czy drewna, a nawet z traw i winorośli. W XIV wieku drogą morską hula hoop znalazło się w Europie.

Podobno na początku XVIII wieku brytyjscy żeglarze wracający z Hawajów, gdzie dane im było zobaczyć tancerki hula, dali początek nazwie hula hoop. Ruchy kręcących skojarzyli z tańcem hula, skrzyżowali je z “hoop” (co po angielsku oznacza obręcz lub pierścień). Tak po raz kolejny narodziło się hula hoop.

Trzecie odrodzenie hula hoop to przełom lat 50 i 60 w Stanach Zjednoczonych.

“Ojcami” współczesnego hula hoop byli Richard Knerr i Arthur „Spud” Melin, którzy stworzyli markę Wham-O. Panowie byli przyjaciółmi z dzieciństwa i mieli głowy do interesów. Zaczynali od produkcji proc w garażu gdzieś w Los Angeles, potem wypuscili na rynek frisbee, inna zabawkę znana w starożytności. Za sprawą frisbee akcje Wham-O poszły w górę, ale szczyt ich popularności miał dopiero nastąpić za sprawą plastikowego (a właściwie polietylenowego) hula hoop. Pojawiło się ono w sprzedaży w 1958 roku, a w 1959 Arthur Melin wystąpił o patent dla swojej wersji obręczy, który otrzymał 4 lata później.

Podobno Richard i Arthur usłyszeli o hula hoop od podróżującego Australijczyka, który pokazał im, jak używa się drewnianych obręczy na W-F-ie w australijskich szkołach. Swoje pierwsze wyprodukowane w USA obręcze panowie rozdawali za darmo organizując pokazy na placach zabaw w całej południowej Kaliforni.

Tak rozpoczął się prawdziwy szał na hulanie, który opętał wszystkich Amerykanów, bez względu na płeć i wiek. Mimo że po około 10 miesiącach gorączki popularność hula hoop wypaliła się, firma w ciągu 2 lat sprzedała 100 milionów kółek! W cenie $1.98 za sztukę.

Recepta na sukces była prosta – Mellin i Knerr wypuścili na rynek 8-12 prostych produktów o bardzo niskich kosztach wykonania, które sprzedawali w cenie 5 razy wyższej niż koszt produkcji oraz promocji.

Tymczasem sprzedaż kółek gwałtownie spadła. Knerr i Melin zostali na lodzie z górą plastikowych rur. Ale jako się rzekło, mieli smykałkę do interesów, więc udało im się doprowadzić do drugiej fali opętania hula hoop. A to za sprawą wrzucenia do tub garści kuleczek wydających dźwięk! “Shoop-shoop hula-hoop” pojawiły się w połowie lat 60, obręcze wróciły do łask. Wkrótce zapoczątkowano Narodowe Mistrzostwa Hula Hoop w Stanach Zjednoczonych, które przetrwały od 1968 do 1981 roku.

Co ciekawe, twórcy Wham-O nie zdołali utrzymać patentu na hula hoop. Wynalazek był wszak nieoryginalny. Użycie nowoczesnego budulca nie pomogło, patent przepadł. Udało im się jednak utrzymać wyłączność na używanie nazwy “Hula Hoop” w Stanach Zjednoczonych.

W 1982 twórcy potęgi hula hoop podjęli ostatnią próbę wskrzeszenia gorączki dodając do swoich kół… zapach mięty wyzwalający się podczas kręcenia. Tym razem się nie udało. Sprzedali więc Wham-O Kransco Group Companies za 12 millionów dolarów. Później przeszła firma przeszła w ręce koncernu Mattel.

Richard Knerr zmarł w styczniu 2008 roku, przeżywszy wspólnika o 6 lat.

Obejrzyjcie reklamę hula hoop marki Wham-O z 1977 roku:

Legendarne kółka wciąż można kupić przez internet.

wham-o hula hoop

 

Tak oto prezentują się na stronie Wham-O.

A zainteresowanych historią hula hoop odsyłam do:

http://inventors.about.com/od/hstartinventions/a/Hula_Hoop.htm

http://www.hulahooping.com/history.html

http://www.nytimes.com/2008/01/18/business/18knerr.html

Zdjęcie główne wypożyczyłam od Vcstar.com

 

 
Source: Hulajdusza!

Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!

Ready to party?

stephanie t. photography hoop party

Pozdrawiam serdecznie Sylwestrowo-Noworocznie z malego balkanskiego urlopu! Na piekne zakonczenie starego i rozpoczecie Nowego Roku hulania siegam po zdjecia Stephanie T. i film o hoop party.

Najpierw zdjecia: pelne swiatla, ruchu, tanca i jakiejs ukrytej elegancji, ktora kaze mi myslec z usmiechem o czekajacym nas karnawale. Wiecej fotografii Stephanie zobaczycie na jej facebooku. Polecam!

A wszystkim tym, ktorzy z Nowym Rokiem beda witali sie szampansko i tanecznie, jak i tym, ktorzy czekaja na nadejscie 2013 przed telewizorem dedykuje film o hula-hoopowym szalenstwie (w sam raz na powrot do zycia 1 stycznia!):

Nie zapomnijcie o noworocznych postanowieniach! Ja zycze sobie w Nowym Roku nowego hula hoop polypro, wytrwalosci w kontynuowaniu treningow, nabywaniu nowych i rozwijaniu nabytych umiejetnosci, oraz udania sie na Hoopurbia 2013. Mam nadzieje, ze sie tam zobaczymy!

PS. Wybaczcie brak polskich znakow, ale wyjatkowo dzis pisze na niepolskiej klawiaturze nie swojego komputera.

Ponizej wiecej czarodziejskich zdjec z portfolio Stephanie.

hoop party

hoop party

 

 
Source: Hulajdusza!

Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!

Zima, zima, zima

W przerwie pomiędzy pakowaniem prezentów i pieczeniem piernika postanowiłam nabrać w płuca mroźnego powietrza i sprawdzić, jak się hula w grudniowym lesie. Świetnie – ale krótko. Zarówno moje dłonie jak i drogiego fotografa zmarzły przy gdańskim minus 9, więc szybciutko wróciliśmy do domu. Bo i prezenty, i potrawy wzywały.

Ale warto było skorzystać z śnieżnej pogody i paru promieni słońca w lesie dla krótkiego spaceru i paru zdjęć, które narcystycznie zamieszczam na łamach.

Tymczasem wracając do sprzątania i barszczu życzę Wam radosnych Świąt! Postaram się w nadchodzących dniach objadać bezwstydnie i kręcić hula hoop na świątecznie – co i Wam polecam. Gdyby się jednak nie udało na bieżąco spalać kalorii, nie zamierzam się martwić, bo kręcić będziemy dalej w Nowym Roku. Coraz lepiej i piękniej!

STP83321STP83318

 

 

 
Source: Hulajdusza!

Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!