Tag: Rodzaje hula hoop

Tańcz i świeć. Hula-hoop ledowe

Bo kto nie lubi tańczyć i świecić się? Na tle zapadającego zmroku tworzyć świetliste okręgi. Zabawa światłem ma niesamowitą moc, fascynuje. I dlatego każdy, jak mniemam, hula-hooper chciałby mieć hula-hoop ledowe (no chyba że woli ogniowe, ale to trochę inna para kaloszy). LED to technologia i glamour. Światełka żarówek dodają blasku zwykłym lekkim kółkom i spełniają marzenia o obrazach malowanych w powietrzu. Ja przynajmniej marzyłam skrycie o tym sprzęcie i – wiecie co? Moje marzenie spełniło się 5 lat temu. Wzięłam wtedy udział w konkursie organizowanym przez Superhooper na rodzinne zdjęcie z hula-hoop  (można było o tym poczytać tu – klik). Ku własnemu zaskoczeniu wygrałam – i to główną nagrodę! Wykorzystując zwycięski voucher wybrałam kilka cudnych polipro-sów i kółko ledowe. To drugie było (i jest nadal) jednym z moich największych skarbów, najcenniejszych przedmiotów, które posiadam. Ma dla mnie taką sentymentalną wartość, i taką wartość „wow”, która sprawia, że nie wymieniłabym go na inne. Mimo to jednak… strasznie rzadko go używam. Trochę z obawy, że zepsuję. Co jeśli uderzę o podłogę (nie daj Boże beton!) i świecić przestanie? Trochę dlatego, że do światełek musi być nastrój, że w samo południe i w środku lata nie ma sensu zapalać ledowych żaróweczek. A najpiękniej świecą o tej godzinie zero, kiedy za oknem robi się szaro, jeszcze nie całkiem ciemno, a słońce gaśnie za horyzontem. No i może jeszcze w letnie noce, gdy wydaje się, że nigdy nie zapadnie mrok. Strasznie ciężko złapać te chwile, zwłaszcza, jak się jest człowiekiem zabieganym. Wreszcie jednak znalazł się powód, by sobie przypomnieć, jakie jest piękne hula, kiedy świeci.

W tym roku dziewczyny – twórczynie inicjatywy Hooping.pl – wznowiły projekt Hoopoland, czyli składankę nagrań video ludzi, którzy zajmują się hula-hoop w Polsce, wspólny filmik pokazujący polskich hooperów i hoopistki. O tym że jest nas dużo, rośniemy w siłę, że się rozwijamy i robimy fajne rzeczy. Kiedy przeczytałam, że szykuje się Hoopoland vol 2, uznałam, iż przyszła pora, by się przeprosić z kółkami kurzącymi się pod ścianą. Co więcej, że to jest świetny pretekst, żeby nagrać siebie i swojego LED-a 🙂 Po raz pierwszy odkąd moje kółko ledowe przyjechało do Polski, czyli od tych pięciu lat (!) zostało sfilmowane w godzinie „zero” (i tuż po), w pięknie jesiennych okolicznościach przyrody i Dolnego Wrzeszcza. I chociaż zapomniałam wszystkie sztuczki, a moje izolacje nie wyglądają jak spod cyrkla, to i tak jestem bardzo zadowolona z efektów tych nagrań. Tak szczęśliwa, że nie tylko wysłałam je do Hooping.pl (z nadzieją, że cosik z tego umieszczą w składance), ale i zmontowałam własny krótki filmik, gdzie w tle gra moje największe odkrycie ostatnich miesięcy czyli Greta van Fleet (o czym co nieco może jeszcze napiszę w kolejnym wpisie).

Wygląda to tak:

 

Na marginesie tego nagrania. Kilka lat temu, kiedy zastanawiałam się, co fajnego można zrobić mając hula-hoop ledowe, w sieci nie było wielu ciekawych nagrań, a na pewno nie rzucających na kolana. Wtedy moją największą inspiracją było video Deanne Love (klik). Obecnie – oczywiście – sytuacja zmieniła się diametralnie i jeśli szukacie ciekawych filmów z udziałem ledów, to znajdziecie mnóstwo arcyświetnego materiału. Wrzucam poniżej moje ulubione. Jak zawsze wzdycham i myślę sobie, że ja kiedyś też tak będę kręcić 🙂 I świecić!

Hooptown Hotties:

Morgan Jenkins:

Lisa Lottie:

 

A to filmik, który okazał się największą inspiracją! Ogromnie mnie rozbawił, podane w nim rady wzięłam sobie bardzo do serca i próbowałam odtworzyć w plenerze 😉 (z takim sobie skutkiem). Tym nie mniej polecam! Nieocenione Hooptown Hotties:

A więcej o hula-hoop ledowych przeczytacie w tym archiwalnym wpisie – klik!

Na zakończenie… Jest początek listopada. Zawsze wtedy chwilę za późno przypominam sobie, że Hulajdusza obchodzi kolejne urodziny! To już 6 lat online. Już nie tak często jak kiedyś, ale wciąż jeszcze chcę pisać o swoim uwielbieniu dla kółek 🙂 Mam nadzieję, że zostaniecie tu dłużej razem ze mną. Może nie sto lat, ale kolejnych sześć 🙂 Zatem kochani – koła w ruch!

 
Source: Hulajdusza!

Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!

Nowe hula-hoop z Polski! Polypro od Hulala.pl i KONKURS!

Muszę zabrzmieć teraz jak stara baba, ale czy pamiętacie te czasy, kiedy w hula-hoop polipropylenowe (czyli te magiczne „polypro”) trzeba było się zaopatrzać wyłącznie za granicą, za drogą zagraniczną walutę? Kto nie przeczesywał internetu wzdłuż i wszerz, żeby znaleźć swoje Read more...

Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!

POLYPRO Z POLSKI. I KONKURS!

Dziś dyskusji o hula-hoop z polypro ciąg dalszy, czyli to, co – mam wrażenie – szanowne Czytelniczki (i Czytelników?) najbardziej kręci 🙂 A zatem siadajcie wygodnie, bo będzie recenzja, a dla tych, którzy wytrwają do końca wpisu – także KONKURS! Read more...

HULA-HOOP ZE STANÓW

Na początek – oczywiście 2016 – życzę Wam cudownego, pozytywnego, rozhulanego roku! Co do mojej nieobecności na blogu – nie będę strzępić literek, zbyt wiele się działo, pobyt w szpitalu, szalone świąteczne zakupy za pięć dwunasta, wyjazd, i znowu sobie Read more...

Hula-hoop w rozmiarach ekstremalnych

Dostałam dzisiaj przy porannej herbacie link do pewnego filmiku. Obejrzałam go w zdumieniu i zachwycie, i pomyślałam o niezliczonych rodzajach kreatywnego wykorzystania obręczy – dla tańca, sportu, sztuki, akrobacji, czy wreszcie robót ręcznych. Dzisiejszy wpis poświęcony jest hula-hoop miniaturowym i Read more...

Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!

POLYPRO: SKĄD SIĘ WZIĘŁO I DLACZEGO KAŻDY CHCE JE MIEĆ?

Natknęłam się niedawno na ciekawy artykuł dotyczący polipropylenowych hula-hoop, opublikowany na stronie Superhooper. Sama jestem użytkowniczką i fanką polypro, dlatego wydał mi się wart wzmianki i tłumaczenia. Co to jest polypro? Dla kogo jest najlepsza taka obręcz? Skąd się bierze? Read more...

Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!

Ledowe hula hop

Ledowe hula-hoop zawsze było dla mnie swego rodzaju ekstrawagancją i czymś nieosiągalnym – bo nie ma co inwestować, kiedy tyle jeszcze rzeczy do nauczenia przede mną. Bo przy LED ważna jest precyzja ruchu, żeby nie uszkodzić delikatnego układu elektronicznego – tak sobie myślałam. Ale dzięki nagrodzie w konkursie Superhooper, ledowe kółko znalazło się w mojej kolekcji. I… po prostu szał! Niebieskie światło plus fluorescencyjna taśma – plus nie znane mi do tej pory pragnienie, by wyskoczyć na miasto nocą i spróbować sfotografować je w ruchu. Na fali zachwytu nad nowym nabytkiem zaczęłam czytać o ledowych kółkach i technologiach przyszłości (a może już teraźniejszości), które pozwalają naszym obręczom tworzyć niesamowite wizualizacje w ruchu kolorów i kształtów. Zdjęcie główne, które widzicie powyżej (tak samo jak zdjęcie poniżej) pochodzi z kolekcji MooodHoops – aż nie do wiary, że takie cuda można wyczarować poruszając hula-hoop!

moodhoops-futurehoop-big-04Takie rzeczy są trudne do zdobycia w Polsce. Hula-hoop ledowe można znaleźć w sklepach internetowych Happy Hooping (Niemcy), ceny dużego kółka od 120 Euro za sztukę sięgają kwoty 280 Euro; Rainbow Hoops (UK) – od 55 do 100 funtów, a także w podobnej cenie w Flames’n’Games (UK). Można też zamówić sobie własne kółko ledowe made in USA z kolekcji Superhooper.org (moje!) czy wreszcie odjechane Future Hoops z kolekcji Moodhoops (300-500 dolarów)  lub Glactic Rainbow z Hoop Emipire (Australia). Można…

Ale z odpowiednią dawką uporu i umiejętności można również zbudować sobie kółko ledowe w domowym warsztacie. Doraźną pomoc znajdziecie w internecie, w postaci tutorialu Makezine.com. Ale skąd bierze się części składowe i jaka jest gwarancja, że się to nie rozłączy po pierwszym zakręceniu? Sama nie spróbowałam… ale dotarłam do konstruktorów, którzy podzielili się ze mną swoją wiedzą o kółkach led. Jowita – Joda, “hooperka” z Poznania podjęła wyzwanie zbudowania własnej obręczy ledowej, używając mlecznobiałej rurki PEX o średnicy 16 mm. Eksperyment się udał, ale jak przyznaje autorka, niezwykle łatwo było o usterki, gdy podczas kręcenia ciągle coś się rozłączało, odrywało, przestawało działać. Po kilku wieczornych występach i sesji zdjęciowej straciła do niego cierpliwość. Zobaczcie kilka zdjęć Jody z jej home-made hoop:

Joda Hula Hoop diody noc

Joda Hula Hoop diody noc

Foto: Jakub Seydak – Nosferat Factory.

Eksperyment kontynuuje Łukasz Pieczykolan z formacji Spin Me. Łukasz tłumaczy, że podstawą do wykonania ledowego hula jest dobrze skonstruowane „zwykłe” hula-hoop. Zaczynamy więc od znalezienia odpowiedniej rurki – i to bodaj najtrudniejsze zadanie, które przerabiał każdy, kto zapragnął kiedyś zrobić sobie własne kółko (ja też). Bo rurka nie może być zbyt miękka ani zbyt sztywna, niezbyt ciężka, musi mieć odpowiednie łączenie, warto dodać antypoślizgową taśmę (kilka przydatnych informacji dotyczących podstaw tworzenia hula-hoop, a wyniesionych z tej rozmowy postaram się umieścić w kolejnym wpisie). W przypadku świecącego kółka dochodzi dodatkowe ograniczenie – wewnętrzna średnica rurki musi mieć minimalnie 20 mm, żeby zmieścić wewnątrz układ, czyli sterownik (kontroluje migotanie diod) i baterie oraz taśmę led, która może, ale nie musi być wewnątrz rurki. “Ostatnie doświadczenia pokazały, że nawet przyklejona na zewnętrznym obwodzie taśma wygląda przyzwoicie, więc traktuję to jako opcję – opowiada Łukasz. – Tym bardziej, że znalezienie przezroczystej rurki naprawdę było problemem”. Jak się okazało, możliwym do przezwyciężenia 🙂 czekamy więc na rezultaty.

led spin me

Kółko ledowe Spin Me.

Mówi Łukasz: “Układ elektroniczny jest stosunkowo lekki, więc nie ma zbyt dużego problemu z wyważeniem całego sprzętu, ważne tylko żeby baterie były równo rozłożone po obwodzie. Tak naprawdę najprostsze hula można zrobić bez żadnego sterownika, tylko z taśmy, baterii i przełącznika. Nie daje ono wielu różnorodnych opcji świecenia, ale ma to swoją zaletę, bo uniemożliwia wpadnięcie w pułapkę ukrywania się za fajerwerkami świetlnymi zamiast prezentowania porządnego występu”.

O czym jeszcze warto pamiętać przed przystąpieniem do pracy?

“Nie siedzę nad ledami długo, ale robię to dosyć konsekwentnie. Nie jest to trudne, bo schemat działania każdego świecącego sprzętu jest taki sam więc bardzo sprawnie idą eksperymenty. Gdybym miał udzielić jakiejś rady początkującym to byłaby ona prosta – nie poddawać się i nie bać eksperymentów. Najgorzej jest wtedy kiedy za bardzo boimy się, że coś się zepsuje. Zawsze się zepsuje, ale jak się nie zepsuje, to się nie nauczymy. Następnym razem będzie lepiej. Warto podchodzić do sprawy na zasadzie case’ów – czyli jedna rzecz na raz. Nie warto od razu zaśmiecać sobie głowy kwestiami programowania chipów sterujących w momencie kiedy nie mamy pojęcia jak umieścić podstawowy układ w rurce. Budowanie jakiegokolwiek sprzętu i całość majsterkowania w ogóle przypomina trochę grzebanie w niekończącym się stosie różnych materiałów i wybieranie takich, które się nadają. Przydaje się do tego trochę intuicji, ale przede wszystkim wytrwałość. W nagrodę dostajemy naprawdę przyzwoity sprzęt i wiedzę, którą potem możemy wykorzystać w innych dziedzinach życia, plus oszczędności w portfelu. Nie skłamię jeżeli powiem, że mnie na sprzęt, który robię nie byłoby stać”.

makezine led

Foto wypożyczone z Makezine

Ledowe hula-hoop wciągnęło nie tylko Łukasza. To wciąż pole do popisu dla wielu współczesnych wynalazców (często też kuglarzy), którzy chcą sprawić, żeby wzory animowane w powietrzu były jeszcze bardziej zadziwiające, a obręcz lżejsza, z łatwiejszą do naładowania baterią. Ten pomysł na użycie taśmy led pojawił się na australijskiej platformie crowdfundingowej Pozible rok temu i jego twórcom udało się zgromadzić fundusze na rozkręcenie interesu:

led ribbonled ribbon inside the hoop

Projekt zakłada wykorzystanie ładowarki do telefonów komórkowych, długość działania baterii do 4 godzin, wizualizacje w 11 różnych trybach, wszystkie oscylujące wokół kolorów tęczy i podobno niespotykaną jak dotąd lekkość kółka 🙂 Za Rainbow Hoop stoi min. Bunny Hoop Star z Hoop Empire, ale chyba jak do tej pory nie udało się jeszcze wprowadzić kółka do obrotu.

Superhooper.org, czyli twórcy i budowniczy mojego nowgo nabytku, produkują LED hoops od 2002 roku i ich recepta na sukces to zminimalizowanie liczby elementów, które potencjalnie mogą się zepsuć – czyli super-prosta konstrukcja.

A żeby kółko jak najdłużej nam służyło, oto kilka wskazówek zapożyczonych od Superhooper:

1. unikamy kręcenia na betonie i wybieramy raczej miękkie podłoża, żeby ewentualne upuszczenie kółka nie spowodowało uszkodzenia elektronicznych części,

2. używamy zwykłych plastikowych kółek do nauki nowych sztuczek i dopiero gdy z danym trickiem czujemy się pewnie, przenosimy go do praktyki z kółkiem ledowym. Wszystko to, by ograniczyć ilość upadków.

3. kółko LED powinno być przechowywane w temperaturze pokojowej, jeśli to możliwe w pozycji leżącej (nie wiszącej). Zmiany temperatury – zbyt zimno lub zbyt gorąco może mieć wpływ na rozszerzanie lub kurczenie się kółka.

4. unikamy kontaktu z wodą. Jeśli nie używamy kółka przez jakiś czas lub jeśli je transportujemy, należy dobrze zabezpieczyć włącznik taśmą, żeby dodatkowo chronić baterie przed wilgocią.

Wszystkim, którzy wraz ze mną dzielnie wytrwali do końca tego wpisu, dziękuję za uwagę! 🙂

 

Na koniec filmik ledowy Deanne Love z 2011 roku – kilka podpowiedzi, co można zrobić z kółkiem świecącym w ciemnościach. Miłego!

 

PS. Znacie fajne video z ledowymi kółkami? Podzielcie się!

 

 

 
Source: Hulajdusza!

Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!

MOJE PIERWSZE POLYPRO!

Czyli dzisiaj o hula hoop polipropylenowym. Z dumą prezentuję mój nowy nabytek, wyszperany, wyczekany, zresearczowany na wszelkie sposoby, wybrany spośród milionów – i oto jest, i okazało się, że wszystkie westchnienia zachwytu nad kółkami z polipropylenu są jak najbardziej uzasadnione. Rzeczywiście się w nim płynie! Hurra! A do tego jest szybkie, zwrotne i poręczne, bo składane. I najlżejsze, z jakim miałam do czynienia. O to chodziło!

Jak wiecie, z kółkami jest tak, że zaczynamy od dużego i ciężkiego. Potem nęci nas ciężkie – składane, bo łatwiej transportować. Później jednak okazuje się, że z niektórymi sztuczkami “off body” jest trudniej, muskuły rosną, nadchodzi czas na podjęcie wyzwania lekkiego kółka. A ponieważ nie ma tak łatwo, że idzie się do sklepu i kupuje idealne lekkie kółko, to zaczynamy intensywne internetowe poszukiwania. Kiedy po raz pierwszy czytałam o kółkach polypro, już testowałam obręcze z Decathlonu i z Allegro (takie no-name albo post-Wham-O, jak mi się wydaje, z irytującymi ziarenkami w środku). Ten typ ma swoje wady i zalety. Zaletą jest niewątpliwie cena, bo można je kupić za 10-30 zł. Wady są takie, że maksymalna średnica kółka to 90 cm. To jeszcze nie jest najgorsze, po prostu poprzeczka idzie w górę (dałam radę!), gorzej że materiał, z którego je wykonano jest “miękki” i po kilku treningach i wycieczkach tramwajem moje kółka miały już sporo wybrzuszeń i przypominały raczej nieco nadwyrężoną elipsę niż okrąg.

Z kółkami polipropylenowymi zetknęłam się po raz pierwszy na stronie Superhooper. Przesympatyczny rodzinny biznes zresztą. Obejrzałam filmiki instruktażowe, opisy, powzdychałam (bo ta cena i odległość) i zaczęłam szukać w Europie.

Okazało się, że jest kilka dobrych adresów, pod którymi znajdziecie kółka polipropylenowe (adresy będą na końcu). My zdecydowałyśmy się na HappyHooping.de (strona jest w całości po niemiecku, ale obsługa jest przemiła i wszystko mailowo po angielsku da się załatwić). Trochę trzeba zainwestować, ale tak to już jest, jeśli się chce polypro. Większość sklepów internetowych sprzedaje kółka sprowadzane z USA, co dodatkowo podbija cenę. A oto co polipropylenowego mają w ofercie:

happy hooping polypro

Foto dzięki uprzejmości HappyHooping. Vielen dank!

Cena przezroczystego hula bez zdobień w HappyHooping to 37 Euro. Za przesyłkę do Polski płaci się 16 Euro (dlatego lepiej zrobić zamówienie grupowe, a nuż uda się jakąś zniżkę wynegocjować!). My dostałyśmy kółka z taśmą Gaffer, żeby obręcz nie ślizgała się na ciele. Bomba! Przybyły w przeciągu tygodnia. Łatwo się składają i rozkładają. Co prawda średnica ma około 97 cm, a nie 95 cm jak sobie wymarzyłam (jakiś inny przelicznik centrymetrowy?), ale i tak jest fantastycznie. Gorąco polecam!

duzy_wiatr2

Jak widać, jest tak lekkie, że w wietrzny dzień na plaży nie pokręcimy!

Przy okazji mała krajowa niespodzianka. Kiedy kółka z Niemiec były już wybrane i zamówione, znalazłyśmy polski sklep internetowy, gdzie są dostępne obręcze z polipropylenu! Uwierzyć własnym oczom nie mogłam, ale strona wygląda bardzo profesjonalnie, a jedyny powód, dla którego chyba nigdy nie natknęłam się na adres sklepu dla gimnastyczek artystycznych Regnum to fakt, że nigdzie nie pada tam określenie “hula hoop” (ani nawet “hula hop”). W sprzedaży są za to obręcze do gimnastyki artystycznej! Czyli mniej więcej to samo! (Mam nadzieję, że gimnastyczki się nie obrażą). Tyle że największa możliwa średnica takich kółek to 90 cm, bo takie są wymogi Federacji F.I.G. (The International Gymnastics Federation). Postanowiłyśmy jednak zamówić i przetestować asortyment Regnum. No i okazało się, że polipropropylen polipropylenowi nierówny. Dostałyśmy mlecznobiałe obręcze, lekkie (choć nie tak lekkie jak niemieckie polypro), ale stosunkowo sztywne. Postanowiłam bardziej jeszcze zgłębić temat, żeby dowiedzieć się, skąd takie różnice i:

“Polipropylen posiada trzy rodzaje, z których każdy ma inne właściwości.
Występują bowiem:
– PP aktyczny
– PP izoaktyczny
– PP syndiotaktyczny.
Najczęściej używanym polipropylenem ze względu na swoje plastyczne właściwości jest PP izoaktyczny, z którego wykonane są Pani obręcze”.

Nie mam pojęcia, z którego PP korzystają producenci ze Stanów i UK, ale różnica jest odczuwalna. Co nie znaczy, że obręcze gimnastyczne są złe (dla naszych celów ma się rozumieć, bo żadne z nas gimnastyczki artystyczne…). W porównianiu z ciężkimi hula hoop albo tymi miękkimi rodem z Decathlonu, PP izoaktyczny wypada bardzo dobrze. Cena takiej przyjemności to 85-89 zł.

A teraz przydatne adresy, czyli gdzie szukać kółek polipropylenowych, dopóki nie ma ich w Polsce:

HappyHooping, Niemcy
Hoopspin, Wielka Brytania
Hoopnotica Europe, Czechy
Hoopnotica Europa / Skandynawia, Dania

Oraz te dostępne w Polsce, chociaż nieco inne: Regnum (Gimnastyka artystyczna)

(jeśli znacie więcej przydatnych adresów, proszę podzielcie się nimi w komentarzach!).

Może ktoś z Was pokusi się o uzupełnienie luki w hula-hopowych zasobach i zacznie robić takie kółka w Polsce? Trzymam kciuki! Z własnych poszukiwań oraz z poszukiwań Oli z Poznania wiem, że o rury na takie kółka jest niezwykle trudno, zwłaszcza u nas, do tego wcale nie wiadomo, na jaki polipropylen się trafi… aktyczny czy izoaktyczny…

Chociaż kiedy patrzę, jak powstają kółka w Superhooper, mam wrażenie, że nie ma nic łatwiejszego! Zobaczcie:

Super hooper diy video

(więcej filmików tutaj)

PS. Oli z Poznania dziękuję za dodatkowe informacje, które pomogły mi lepiej zgłębić temat, a Juście za to, że od paru lat dzielnie testuje ze mną różne kółka! Dzięki, dziewczyny!!

 

 

Save

 
Source: Hulajdusza!

Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!

HULA HOOP SKŁADANE

Z działu bezcennych rad kolejny wpis – o hula hop składanych, z którymi najłatwiej się przemieszczać. Składane kółko kusi mobilnością i doskonale sprawdza się w zatłoczonych tramwajach. Dziś o tym, w jakich występuje postaciach. Jeśli jednak drogie użytkowniczki hula hoop lubicie być zauważane i nawiązywać znajomości na ulicy lub w kolejce w sklepie, dobrze mieć przy sobie dużą obręcz. Z własnego doświadczenia w targaniu kółka po Gdańsku wiem dobrze, że nie raz przyjdzie Wam odpowiadać na pytania bądź komentarze nieznajomych, zwykle wspinających kręcenie w dzieciństwie („To hula hoop jest dla pani za duże!”). Składane kółka to z reguły nieco większy wydatek, dlatego dobrze sprawę głęboko przemyśleć i odpowiedzieć sobie na pytanie, do czego służyć ma nam obręcz.


A) jeśli ma to być składane hula hoop sportowe, służące przede wszystkim do spalania kalorii, dobrym rozwiązaniem będzie kółko łączone za pomocą specjalnych klipsów, w 6 częściach (dostępne też w 4 lub 8 kawałkach), jak np. takie kółko ze sklepu Hoopnotiki.

travel hoop hoopnotica 2

Łączenia pracują na odpowiednie obciążenie obręczy, dlatego jest dobra dla początkujących i dbających o linię. Te amerykańskie koła przetestowałam sama – są dobrej jakości, elegancko wykończone i oklejone. Dobra wiadomość jest taka, że nie trzeba już (tak jak 2 lata temu) sprowadzać ich ze Stanów za duże pieniądze, bo Hoopnotica ma już swoje sklepy internetowe w Czechach i Skandynawii. Ale w “travel hoop” tego typu zaopatrzycie się także w Polsce, Niemczech czy UK. Trudno mi powiedzieć, czy rodzime składane hula są równie dobre jakościowo – nie sprawdziłam.

Elementy takiego hula hoop łatwo jest spiąć w całość, trudniej jednak rozpiąć, dlatego dobrze mieć pod ręką zawsze jakieś wąskie i tępe metalowe narzędzie typu klucz. Pamiętam jak przy pierwszych próbach obsługi swojego kółka połamałam paznokcie (nawet jak się nie ma długich i czerwonych to nic przyjemnego…).

Ale łączenia są solidne, kółko nie rozepnie się podczas kręcenia, a kawałki ściśle do siebie przylegają, więc nie będą szczypać po brzuchu.

hula hoop składane - łączenia

B) innym rodzajem składanego sportowego hula hoop jest kółko spinane na jeden klips, które zwija się w ósemkę. Zwijanie solidnego ciężkiego hula hoop jest jednak niełatwe, trzeba włożyć w nie sporo siły. Do tego trochę obawiałabym się, że często zwijane zmieni kształt z okręgu na elipsę. Z takim ostrożnie.

MINOLTA DIGITAL CAMERA

Zdjęcie: https://www.canyonhoops.com/

C) spotkałam się z hula hoop składanym nie przy pomocy klipsów lecz z połówek lub ćwiartek koła wsuwanych jedno w drugie, z rodzajem elastycznej linki przeciągniętej przez środek kawałków rurki. Rozłożone koło przypomina trochę łuk, linka trzyma elementy razem i sprawdza się przy przenoszeniu. Podobno takie łączenie stosuje się zarówno w ciężkich kółkach fitness jak i lżejszych do tańca. Trudno mi powiedzieć, jak jest z dostępnością, wydaje się, że ten typ jest coraz rzadszy, wypierany przez hula hoop na klipsy (patrz punkt A i B).

D) lekkie hula hoop polipropylenowe do tańca i tricków wokół ciała również występuje w postaci zwijanej w ósemkę. Cieńsza i elastyczna rurka pozwala skręcić hula hoop do rozmiarów przenośnych i podobno się nie odkształca. Świetna rzecz, chociaż jak na razie niedostępna w Polsce w składanej postaci. Znalazłam kółko dla siebie w Niemczech w sklepie Happy Hooping. Niestety polypro są dosyć drogie, bo najczęściej europejskie sklepy sprowadzają je z USA. Jednym z pionierów kółek polypro jest sklep Superhooper (polecam ich filmiki DYI – jeszcze do nich wrócimy).

Ponieważ czekam z utęsknieniem na kuriera, który ma przynieść mi moje pierwsze Polypro, już niedługo spodziewajcie się obszernej relacji.

Tymczasem – dzielcie się Waszymi doświadczeniami ze składanymi hula hop!

 
Source: Hulajdusza!

Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!

MOJE PIERWSZE

Chwila na wspomnienia. A właściwie to postanowiłam pójść za ciosem i rozwinąć myśl, która mnie nawiedziła przy okazji poprzedniego wpisu. Chodzi o jedno z najważniejszych spośród wszystkich “rodzajów” hula hoop, jeśli nie najważniejsze – bo dużo od niego zależy: to PIERWSZE.

Inna rzecz, że ostatnio kilka osób pytało mnie, jakie wybrać hula hoop.
Ten wpis jest dla Was, moje Drogie!

Mówicie, że w dzieciństwie kręciłyście hula hoop, ale teraz chyba nie potrafiłybyście. I zgadzam się, i nie zgadzam z tak postawioną tezą (ale bardziej się nie zgadzam). Rzeczywiście, używając hula hoop z Waszego dzieciństwa będzie ciężko powrócić do kręcenia, bo jest za małe i zbyt lekkie. A im mniejsza i lżejsza obręcz – tym większy poziom trudności. Zostawiamy je więc na później. Kto wie, może się jeszcze przydadzą?

Jeśli zaopatrzycie się w hula hoop w rozmiarze dla dorosłych, powrót do hulania to kwestia paru dni, może tygodnia. Maksymalnie dwóch. Ważne, żeby się nie zniechęcać, i jak spada – to podnosić i kręcić dalej.

Jakie powinno być to pierwsze hula hoop, żeby na dobre wkręcić się w kręcenie?

Po pierwsze: duże. Polecam średnicę do 100 cm. Dla osób średniego wzrostu (czyli do 170 cm) średnica 98 cm powinna być w sam raz. Przyjmuje się, że hula hoop idealnie dobrane do wzrostu ma tyle centymetrów, ile wynosi odległość od talii do podłogi. I chyba coś w tym jest. Mój idealny rozmiar to właśnie 98 i z takim najlepiej się czuję. Ale moje PIERWSZE miało prawie 106 cm i mimo oczywistej przesady bardzo dobrze się kręciło. Czyli na start lepiej kilka centymetrów więcej niż mniej.

Po drugie: odpowiednio ciężkie. Ale nie zbyt ciężkie! Do 0,65 kilograma wystarczy na początek. Czytałam gdzieś, że koło o wadze większej niż kilogram to duże obciążenie dla kręgosłupa, a tego uszkodzić nie chcemy. Superlekkie hula hoop dla zaawansowanych “hooperów” mają około 200-300 gramów i zdecydowanie trudniej utrzymać je kręcące się wokół ciała. Na start 400-500 gramów powinno być w sam raz. Myślę, że grubość nie ma znaczenia. Standardowa rurka ma około 3 cm grubości i taka będzie leżała jak ulał.

Ważna uwaga dla dziewczyn, którym marzy się płaski brzuch – nie dajcie się zwieść magii hula hoop “z masażerem” czyli dodatkowymi obciążnikami w postaci wypustek. Często zwykłe “bezwypustkowe” hula hoop w pierwszym kontakcie może przyprawić o siniaki, zanim zyskamy nad nim pełną kontrolę (siniakami nie należy się przejmować, ale jeśli są dotkliwe, warto zrobić sobie małą przerwę od kręcenia). O efektach stosowania “masażera” wiem tylko ze słyszenia. Mówią, że “można się przyzwyczaić”, ale… po co się torturować, skoro można się dobrze i bezboleśnie bawić, a efekty będą porównywalne?

Być może naiwnie, ale wierzę, że kalorie spalamy NIE na skutek tłuczenia brzucha kulkami i wypustkami, ale gimnastykując mięśnie podczas kręcenia, oczywiście jeśli ćwiczymy regularnie. Ale odbiegłam od tematu.

Po trzecie: w ulubionym kolorze! Jeśli tylko to możliwe wybierzcie wesoły kolor dla swojego koła, z którym chcecie się zaprzyjaźnić! Tak na pewno łatwiej będzie stawiać pierwsze kroki.

Po czwarte: nie za drogie. Cena na ogół jest wyższa, jeśli zdobienia są bardziej wyrafinowane. Jeśli planujecie swoje pierwsze treningi w plenerze, liczcie się z tym, że będzie czasami spadało na ziemię i jeśli nawierzchnia jest twarda, szybko podrapiecie błyszczące kolorowe taśmy. Plus, może się nieco odkształcić. Dlatego jest pierwsze. Przeciera ścieżki.

Gdzie się zaopatrzyć? Najlepiej w sklepach internetowych. Sporo jest kółek na Allegro. Wielu sprzedawców oferuje bardzo przyzwoite hula hoop. O dziwo, trudno znaleźć je w sklepach stacjonarnych. W sportowych można czasem natrafić na lekkie koła o stosunkowo małej średnicy (takie ok 90 cm znalazłam w Decathlonie ostatnio). O tym, co mają „na stanie” amerykańskie sklepy hula-hoperskie – napiszę później. Oj, będzie nad czym wzdychać!

To już koniec mini-wykładu. Koła w ruch!

 
Source: Hulajdusza!

Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!

Mały jesienny przegląd sprzętu

Postanowiłam zrobić mały przegląd hula hoop. Tych, których nie posiadam, jak i tych, które mam w swojej małej kolekcji. Jeśli ktoś myślał, że hula hoop występuje w jednej tylko postaci, mylił się bardzo!

Mam nadzieję kiedyś napisać parę słów o każdym z osobna. Na razie tylko przedsmak tych rewelacji, żeby zaprezentować na łamach Hulajduszy kilku przedstawicieli nie takiej małej rodziny hula hoop.

PIERWSZE HULA HOOP
Kupuje się je zazwyczaj na Allegro, bo nie wiedzieć czemu stanowi towar deficytowy w sklepach stacjonarnych. Jest duże, powinno mieć średnicę ok 100 cm, jest średnio ciężkie bądź ciężkie. Na rozkręcenie jest jak znalazł. To kategoria specjalna (albo przedkategoria): hula hoop, z którym stawia pierwsze kroki i półobroty.

HULA HOOP SKŁADANE
Występuje w kilku odmianach, zapinane na klipsy, dające się zwinąć w ósemkę lub takie ze specjalną linką w środku. Ma swoje plusy i minusy, a jego główną zaletą jest to, że swobodnie można się z nim poruszać i po mieście, i po świecie. Dla tych, którzy nie mogą się rozstać ze swoim hula hoop.

MINI HOOPS
To albo małe obręcze dla dzieci albo specjalne obręcze do specjalnych sztuczek dla dorosłych. Różnią się przede wszystkim ceną. Ich średnica w obu przypadkach wynosi od ok 50 do 70 cm. Warto spróbować.

POLIPROPYLENOWE
Niestety nie sprawdziłam jeszcze ich fenomenu, ale muszę koniecznie to zrobić. Lżejsze i cieńsze od standardowych hula hoop, są wyzwaniem dla zaawansowanych “hoperów”. Podobno jeśli się raz spróbuje “polypro”, nie sposób z nich zrezygnować. Z moich rekonesansów wynika, że można je nabyć w sklepach internetowych w Niemczech i USA. Tajemnicze.

Polipro. Zdjęcie: Sara Janssen dzięki uprzejmości Superhooper.org!

VINTAGE
Obręcze stylizowane, ozdobne, urocze. Można o nich poczytać tutaj.

LEDOWE
Na potrzeby wieczornych występów. Hula hoop, które świecą w ciemnościach. Dla ekstrawaganckich użytkowników oraz performerów i performerek.

DLA GIMNASTYCZEK OLIMPIJSKICH
To musi być jakiś specjalny rodzaj hula hoop. Ciekawe, skąd gimnastyczki je biorą?

OGNIOWE
Dla artystów fireshow ma się rozumieć. Podpalamy i kręcimy.

Z „MASAŻEM”
Należy je omijać szerokim łukiem.

OLDSCHOOLOWE
Dla kolekcjonerów. Ze słynnej kolekcji Wham-O, stworzonej w latach 50. To one rozpoczęły modę na hula hoop w USA. Opatentowane w 1959. Legenda.

VERY HAND MADE
Podobno większość dostępnych na rynku hula hoop jest robionych ręcznie, ale najbardziej hand-made hula hoop na świecie jest zawsze to wykonane własną ręką. W celu stworzenia własnego koła studiuje się bacznie tutoriale w internecie, potem idzie się do Castoramy albo innego sklepu z materiałami budowlanymi, by kupić rurę, oczywiście zwykle się na półkach nie znajduje tej właściwej, więc kupuję się byle jaką i kolorowe taśmy. Radość tworzenia i używania – bezcenna. Przydatność – od czasu do czasu.

Zdjęcie i hula hoop – własne.

 
Source: Hulajdusza!

Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!