Tag: Różności
Podsumowanie Gdyńskiego Weekendu Kuglarskiego 2014 (z perspektywy hula-hoop)
Czas na kilka słów podsumowania programu hulahoopowego na Gdyńskim Weekendzie Kuglarskim 2014 – zanim zatrą mi się w głowie wspomnienia (zwłaszcza obejmujące naukę nowych tricków) – a pozostanie tylko uczucie uczestniczenia w czymś wyjątkowym, bo o wyjątkowo pozytywnym klimacie. Należy Read more...
Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!
Wracam z hula! Prosto na Gdyński Weekend Kuglarski
Wróciłam! W ramach usprawiedliwienia napiszę, że kiedy mnie nie było na blogu, byłam w podróży, z kółkami oraz z Mężem, a ponieważ podróż była poślubna, to i hula-hoopy musiały przesunąć się na pozycję drugą – na korzyść Męża ma się Read more...
Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!
WIOSNA DLA HULA-HOOP
Przełom lutego i marca przyniósł wiele nowości i wiele radości. Najpierw zupełnie niespodziewanie w kraju, gdzie z powodu niedosłonecznienia ludzie miewają “depresję totalną”, zaświeciło słońce, więc zaraz zabrałam hula-hoop do ogrodu. Słońce świeci nadal, pozostaje zatem najtrudniejsze zadanie czyli wygospodarować Read more...
Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!
POLYPRO: SKĄD SIĘ WZIĘŁO I DLACZEGO KAŻDY CHCE JE MIEĆ?
Natknęłam się niedawno na ciekawy artykuł dotyczący polipropylenowych hula-hoop, opublikowany na stronie Superhooper. Sama jestem użytkowniczką i fanką polypro, dlatego wydał mi się wart wzmianki i tłumaczenia. Co to jest polypro? Dla kogo jest najlepsza taka obręcz? Skąd się bierze? Read more...
Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!
Po prostu: Etereas
YAY! THIS POST COMES ALONG WITH ENGLISH VERSION! JUST SCROL DOOOWN – AND GO FOR MORE 🙂 Ale zacznę tradycyjnie po polsku o filmie “Etereas” duetu The Flaminguettes, który całkowicie podbił serca hulahoopujących internautów, w tym moje. Od internetowej premiery Read more...
Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!
Pokaż się z hula-hoop czyli Hoop Pretty
Powiedzmy to sobie wprost: hula-hoop to domena dziewczyn. O ile na świecie znaleźć można kilku świetnie kręcących facetów (pamiętacie filmik Baxtera?), to w naszym kraju hula-hoopami rządzą kobiety. A jeśli są dziewczyny i panie z pasją oddające się hula-hoop, to Read more...
Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!
MINĄŁ ROK!
Dokładnie rok i 10 dni temu w sieci pojawiła się Hulajdusza.eu! Zastanawiałam się wtedy, czy wystarczy mi pomysłów do pisania i czy ktokolwiek będzie to czytał. Ale spełniłam swoje marzenie, piszę wciąż o hula-hoop i wciąż jeszcze jest o czym! Read more...
Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!
PLAN TRENINGÓW NA JESIEŃ

Regularność i konsekwencja jesienią stają się coraz trudniejsze… Czy wy też to odczuwacie? Nie tylko nagle wyczerpuje się motywacja, ale też pojawia się syndrom zablokowania tudzież wypalenia. Triki, które ktoś inny w internecie robi z łatwością i bez żadnego wysiłku, za nic się nie udają. Triki, które kiedyś z dumą i w pocie czoła opanowałam – również nie wychodzą. Trzeba się ratować i zanim nadejdzie zima – wypróbować kilka sposobów na to, żeby ćwiczenia pozostały ważnym elementem dnia (albo tygodnia) i czystą przyjemnością. Nie pozwolimy, by nasze hula-hoopy się zakurzyły! Do rzeczy:
Sposób pierwszy: Trzyminutowe zobowiązanie
(Wypożyczone od Superhooper.org)
Całkiem nieskomplikowany sposób na to, by pozostać w hulahoopowej formie, wyrobić sobie coś na kształt hulahoopowej rutyny i rozwijać radość z hulania. Polega on na tym, żeby codziennie ćwiczyć przez co najmniej 3 minuty – na dzień dobry. Innymi słowy dodać krótki taniec z kółkiem do porannych rytuałów. 3 minuty to przeciętny czas trwania jednej piosenki – a przecież tyle można wykroić z własnego napiętego grafiku na ulubiony utwór muzyczny, prawda?
Lara z Superhooper poleca również stosowanie “check list” – czyli odhaczania na liście każdego dnia, który rozpoczął się od 3 minut hulania. To dodatkowa motywacja, bo każdy lubi mieć pisany dowód własnej sumienności. Sprawmy sobie specjalny hulahoopowy kalendarz, gdzie zakreślony zostanie każdy dzień!
3 minuty to takie zobowiązanie, którego prawie nie ma, jak za darmo. I nie możemy się spodziewać, że każdego dnia opanujemy nowy trick albo popłyniemy we “flow”, oddamy się medytacjom czy udoskonalimy nasz taniec z hula-hoop. Po prostu robimy sobie spotkanie z hula-hoop i nic innego nie ma znaczenia. O tak!
Gotowi? To zaczynamy od jutra 🙂
Sposób drugi: Plan treningów
Wymyślony przeze mnie, jak również (z pewnością) przez wielu innych hooperów przede mną 🙂
Czemu służyć ma ta tabela nikomu nie muszę wyjaśniać. Plusem planu treningów jest to, że z milionów tutoriali dostępnych w internecie wybieramy najciekawsze i wpisujemy je w kalendarz, by niczego nie pominąć i zapewnić sobie odpowiednio dużo czasu na opanowanie co trudniejszych sztuczek. Ja muszę zapisywać sobie adresy tutoriali, w przeciwnym razie niechybnie zapomnę, co to była za sztuczka, już następnego dnia (zdjęcia są po to, żeby jeszcze bardziej pobudzić pamięć :)). Zwykle na jeden tydzień planuję naukę jednego lub dwóch nowych ruchów. Ćwiczę je na przemian, ale muszę robić przerwy i wracać do ćwiczeń, które znam i lubię robić (co by nie zwariować :)). Czasem potrzebuję więcej niż tygodnia na opanowanie danego tricku. Czasem muszę odłożyć inny trick na później, bo nie wychodzi, a maglowanie go w nieskończoność lekko frustruje.
Proponuję do celów organizacyjnych dokumenty Google, które mają tę zaletę, że dostęp do tabelki jest wszędzie, gdzie sięga internet i można dzielić ją z wszystkimi zainteresowanymi osobami, dając im zawsze wgląd w aktualną wersję i możliwość edycji (np. dopisywania własnych uwag). Myślę, że internetowy kalendarz też sprawdziłby się dobrze w tej roli.
Polecam też doraźną pomoc w wyborze ciekawych tutoriali – to kanał Youtube HoopDance Warsaw, gdzie znajdziecie filmiki poukładane według poziomów trudności, poszczególnych grup sztuczek, sprzętu etc, przez energiczne warszawskie hoopistki.
Na koniec inspirujące zdjęcia Melissy Botye, zrobione przez jej mamę – Anonę W. Botye. Bo odrobina stylizacji na pewno nie zaszkodzi naszym jesiennym treningom 🙂
Miłego hulania!
Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!
O BLOG FORUM GDAŃSK 2013, A PRZY OKAZJI TEŻ O WORLD HOOP DAY I HOLAHUP PROJECT

Jestem całkiem podekscytowana: Hulajdusza znalazła się w plebiscycie Blog Forum Gdańsk 2013! Nie pozostaje mi nic innego, jak odesłać Was na stronę plebiscytu, gdzie możecie oddać swój głos na Wasz ulubiony blog, o ten: http://www.trojmiasto.pl/blogforumgdansk/?id_blog=207. Zalecam pośpiech, bo głosować można tylko do 25 października. Dzięki dla wszystkich, którzy zdecydują się kliknąć! Cieszę się z tego wyróżnienia i z ciekawością przeglądam pozostałe trójmiejskie blogi – jestem zaskoczona, że jest ich tak wiele, i niejeden mam ochotę poczytać bardziej niż pobieżnie 😉 Jak jest z moją przynależnością do trójmiejskiej „blogosfery”? Nie jestem pewna. Z pewnością hula-hoopowanie jest dla mnie na pierwszym miejscu przed blogowaniem – i mam nadzieję, że tam pozostanie. Żeby pisanina ta miała sens!
Dlatego też od inicjatyw trójmiejsko-blogowych prześlizgnę się niezauważenie do inicjatyw światowo-hulahoopowych 🙂 Mowa będzie o WHD 2013. I od razu przyznam się bez bicia, że tegoroczny World Hoop Day odbył się bez mojego udziału – zupełnie nie spodziewałam się go tak szybko! Na światowy dzień hula-hoop trudno się przygotować, skoro nie dość, że święto należy do nietypowych, to jeszcze jest ruchome… Z drugiej strony jednak ta ruchomość i nieoficjalność daje hooperom możliwość świętowania swojego dnia, kiedy mają na to ochotę. Czyli my (tzn. wszyscy spóźnieni i zakręceni) możemy przerzucić go na późną wiosnę 🙂
Przy okazji dnia hula-hoop na Hooping.org przeczytałam o projekcie HOLAHUP, powołanym do życia przez duet hulahoopowych artystek – The Flaminguettes z Mexico City: Marę Soler i Danielę Villanuevę. Premiera: 6 października 2013 czyli WHD 2013. Jak to działa? Zobaczcie instrukcje:
Każdy kto ma stare niepotrzebne hula-hoop może (i powinien) przekazać je komuś, kto nie ma swojej obręczy, a chciałby ją mieć – albo jeszcze nie wie o tym, że chciałby to mieć, albo jest zupełnie obcym przechodniem gdzieś na przystanku autobusowym, i jeszcze nie ma pojęcia do czego służy hula-hoop. Innymi słowy:
1. Drukujemy etykiety na hula-hoop, które chcemy wypuścić w świat (przeklejam angielską etykietę poniżej), oznaczamy nasze kółka, nadając im niejako „brand” Holahup. Robimy sobie z nimi zdjęcie (tak na wszelki wypadek).
2. Przekazujemy stare – a teraz już nowe kółka znajomym lub nieznajomym, dozwolone jest porzucenie ich w miejscach publicznych, gdzie mogą być łatwo znalezione i zaadoptowane – natychmiastowo!
3. Każdy, w kogo ręce trafi kółko na wynos, winien jest zrobić sobie z nim zdjęcie i udostępnić je na Facebooku organizatora – lub w innych mediach oznaczając je #holahup, tak żeby drugie i każde kolejne życie starych obręczy mogło być namierzone w internecie.
4. Po użyciu nowy użytkownik nie chowa kółka w szafie, lecz przekazuje kolejnej osobie.
Etykietę i wszelkie informacje znajdziecie na stronie The Flaminguettes.
Projekt Holahup wydarzył się w Meksyku po raz drugi, i jak opowiadają organizatorki, najtrudniejszym zadaniem jest przekonanie ludzi do tego, by dzielili się hula-hoop, próbowali ich na gorąco, nie znikali z otrzymanymi kółkami, lecz przekazywali je dalej. Jednak, jak przekonują, warto organizować takie akcje, a ludzie reagują na hula bardziej niż pozytywnie. Marzy mi się, żeby i u nas podczas jednej z licznych imprez miejskich rozrzucić hula hoop w miejscach publicznych wraz z instrukcją użycia i przyglądać się przechodniom – czy zaczną kręcić?
Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!
O POTYCZKACH… LINGWISTYCZNYCH

Lubię słowa, więc dzisiaj pozanudzam Was odrobinę słowami. Chyba można nazwać je moją pasją i jeśli coś zostało mi z polonistyki, to pewnie zachwyt nad etymologią i ciekawość, dlaczego coś nazywa się tak, a nie inaczej. Z hula hoop miałam problem. Oczywiście określenie nie jest rodzime i zawsze, kiedy piszę je tutaj, waham się przez moment, czy powinnam napisać “hoop” czy “hop”. No bo tak: zazwyczaj w polskojęzycznym internecie widzimy “hula hoop” czyli skopiowane z angielskiego. Ale w języku mówionym zjawisko nazywamy po polsku: “hula hop” (nikt nie mówi “hula hup” – na co wskazywałaby pisownia, prawda? ale w podobny sposób nasz język poradził sobie z wieloma zapożyczeniami). Tak mnie to nurtowało, że kiedyś odezwałam się z zapytaniem do pani profesor Katarzyny Kłosińskiej z Polskiego Radia. To mój autorytet, gdy idzie o słowa i polszczyznę 🙂 Minęło trochę czasu i… hula pojawiło się na antenie Trójki, w audycji “Co w mowie piszczy”!! Tutaj możecie posłuchać o tym, co ma na ten temat do powiedzenia język polski.
Wielka jest moja radość, że moje pytanie (to już drugie!) poszło w eter, jeszcze większe moje zdziwienie, że byłam w błędzie, i wcale nie hula hoop, ani nawet nie hula hop, tylko hula-hoop! Prawie rok pisania blogu, a tu błąd na błędzie! 😉 Zobaczcie to na piśmie!
Żeby przypomnieć sobie pochodzenie tego słowa, zajrzyjcie do artykułu o “amerykańskiej gorączce”. Dodam tylko, że według słownika oxfordzkiego “hoop” oznacza “a large metal or plastic ring” czyli dużą obręcz wykonaną z plastiku lub metalu. Ciekawe, że rzadko stosujemy słówko “obręcz” w odniesieniu do naszej ulubionej aktywności. Obręcz wydaje się zarezerwowana dla gimnastyczek artystycznych, jest jednym z ich obowiązkowych narzędzi, ma ściśle określoną średnicę i wagę. Czy poza tym różni się od hula-hoop? Wydaje mi się, że nie.
Wolę “hula-hoop” od “obręczy” dlatego, że zawsze wiadomo, o co chodzi. Obręcz może być wieloznaczna, może odnosić się do wielu okrągłych elementów z różnych dziedzin życia. Hula-hoop jest do tańca i do zabawy. I nie brzmi tak poważnie jak “obręcz”, raczej lekko, dowcipnie.
I w końcu wiem, jak to się pisze 🙂
Na koniec trochę w odniesieniu do nazewnictwa, a trochę całkiem bez związku, anegdota przeczytana na Facebooku i wypożyczona od hooperki Emilki:
Jeśli okablowanie, to tylko hulahOOpowe!
Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!
Rysowane inspiracje

Rysowane inspiracje najlepsze są wtedy, kiedy czujemy, że brakuje nam energii, że wszystko idzie źle, że nigdy nie opanujemy tego tricku i nie nabierzemy płynności… Jeśli dopadają nas czarne myśli – serwujemy sobie Hooping Manifesto SaFire (było w moim pierwszym na świecie wpisie na niniejszym blogu! Może ktoś pamięta? niedługo minie rok!) albo ilustracje Barbry Ignatiev. Są tak urocze, że od razu poprawia się nastrój, wracają chęci do podejmowania wyzwań. Swojego czasu te rysunki pojawiały się na blogu Hooppretty należącym do amerykańskich sióstr – artystek i hula-hoperek, Barbry i Rachel. Siostry zakończyły blogowanie w 2012 roku, ale wciąż ich projekty graficzne i wpisy możecie znaleźć na tej stronie. Szkoda że koszulek zaprojektowanych przez panie Ignatiev nie można kupić w polskich sklepach.
Wyobraźnia Barbry stworzyła między innymi żyrafę Twiga – którego popisowym numerem jest kręcenie hula hoop wokół szyi. Poznajcie Twiga i jego przygody:
A jak Wam się podoba Prosię w charakterze instruktora hula hoop? To mój faworyt:
Poznajcie też Boston Teriera…
(zwanego czasem „American Gentleman” – jako że jest to pierwsza rasa wyhodowana w USA. Ulubieniec Barbry):
„Hooper-friendly” zestaw ilustracji musi podziałać rozweselająco i inspirująco. Do trenowania, ale i tworzenia. Swoją drogą obręcze nie tylko na zdjęciach prezentują się świetnie, w wersji rysunkowej czy też graficznej – także 🙂 Bo proste kształty są ponadczasowe! 🙂
Wszystkie ilustracje pochodzą ze strony http://hooppretty.blogspot.com/ // Ich autorką jest Barbra Ignatiev.
Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!
Rodzinny projekt z hula hoop!

Kochani, jeśli jeszcze nie zapraszaliście swojej rodziny do wspólnego hulania, czas to zrobić! I to bardzo szybko, bo jeszcze tylko dwa dni trwa konkurs ogłoszony przez Superhooper.org na rodzinne zdjęcie z hula hoop. Mile widziane przebrania i wyszukane stylizacje. Informacje znajdziecie też tutaj.
I tak oto zabrałam swoich ludzi w słoneczny plener. Rodzina zareagowała entuzjastycznie! To było w pierwszych dniach sierpnia…
Dziś aktualizacja i obiecane więcej szczegółów:Chyba mogę już pochwalić się fotkami zrobionymi razem z rodziną. Bo wyniki zostały już ogłoszone i zupełnie niespodziewanie – w końcu nie mam szczęścia w konkursach ani grach losowych – wygraliśmy! Jedyni Europejczycy i główna nagroda!! Dziękujemy Wam, Superhooper!!
Dzięki Mamo, Tato, Brato, Narzeczonemu i Marcelemu – staruszkowi kundelkowi. Mimo że odmówił kręcenia, na rodzinnym zdjęciu nie mogło go zabraknąć!
A tak kręcą Oni – rodzina Superhooper!
Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!
WYZWANIE 30 DNI Z HULA HOOP!

Oficjalnie Wyzwanie 30 dni rozpoczęło się 1 maja 2013, ale ponieważ wróciłam z majówki w nocy z 7 na 8 maja, mam nadzieję, że zostanie mi wybaczone podjęcie go z opóźnieniem! Zwłaszcza że podczas majówkowej podróży towarzyszyło mi moje hula hoop. Nie udało mi się co prawda ćwiczyć codziennie – nie pozwoliły mi na to obowiązki rodzinne i koleżeńskie… Udało mi się za to zakręcić nad Plitwickimi Jeziorami, niestety nie nad (ani nawet nie pod) wodospadem, jak sobie wymarzyłam, ponieważ ścieżki prowadzące przez teren parku narodowego były wąskie i zatłoczone turystami z całego świata. Zakręciłam kołem na polanie, gdzie też było mnóstwo gapiów, ale przynajmniej miejsca więcej i dużo, dużo wiosennego słońca. Tym samym zupełnie nieoczekiwanie zaliczyłam swój pierwszy publiczny występ z hula hoop 😉 Zaskoczeni przechodnie przystawali na moment, ktoś nawet zrobił zdjęcie! Nie zgadniecie jednak w jakim języku usłyszałam kąśliwe a głośne komentarze pod swoim adresem. Trochę przykro, bo hula hoop na ogół budzi w ludziach pozytywne emocje, kiedy się spaceruje z nim po Gdańsku, ale kiedy już człowiek zawita z obręczą w Chorwacji to koniecznie musi się natknąć na takich buraków, którzy pewnie myślą, że nikt ich nie rozumie. No ale nie przejmując się – robimy swoje! Przy okazji – składane polypro jest genialne! Mieści się w walizce, wygodnie się transportuje na plecach i waży prawie tyle, co nic (a ja nie lubię się obwieszać ciężkimi torbami, kiedy ruszam na pieszą wycieczkę). Idealne na wakacje!
Kiedy wróciłam do domu i pracy, przeczytałam o Spring Fling 30/30 Challenge ogłoszonym przez Hooping.org przed kilku laty i wznawianym każdego roku 1 maja. Tego dnia najbardziej zapaleni hooperzy podejmują rękawicę i kręcą po 30 minut przez 30 dni, codziennie! – żeby pozwolić wiosennej energii zawładnąć sobą całkowicie, by zapomnieć o zimie, a może też żeby zrzucić kilka kilogramów i jeszcze piękniej prezentować się na plaży, kiedy przyjdzie na to pora. Dodatkowo wszyscy biorący udział w zbiorowym-indywidualnym pospolitym ruszeniu proszeni są o informowaniu o postępach na stronie facebooka – każdego dnia należy pozostawić komentarz pod odpowiednim zdjęciem, żeby wymieniać doświadczenia z resztą społeczności i budować grupę wzajemnego wsparcia. Dla wzmocnienia motywacji Hooping.org przewidział drobne nagrody. Jeśli chcecie się przyłączyć, lepiej się pośpieszcie… my tu gadu-gadu, a pół miesiąca prawie przeleciało! Wierzę, że czerwiec jest równie dobry na kontynuowanie 30 days Challenge jak maj 🙂
Postanowiłam też przyłączyć się do grupy Hooplovers.com i Deanne Love, którą uwielbiam za jej świetne tutoriale (tutaj znajdziecie jej kanał na youtube). Koła w ruch!
A zatem – kto jeszcze nie zaczął, zaczyna Wyzwanie 30 dni z hula hoop! Wchodzicie?
PS. Wkrótce napiszę więcej 🙂
PS. PS. A tak było nad Plitvickimi Jeziorami. Hula hoop – doskonała rozrywka dla każdego!! 😀
(For people who DARE!!)
Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!
INSPIRACJE: BALI, HULA HOOP I MAJÓWKA

Niedawno było co-nieco o ciekawych wydarzeniach w hula-hopowym świecie. Tym razem wyskoczymy (wirtualnie) poza Europę, do hula-hopowego “sanatorium” na trzy tygodnie medytacji, tańca, jogi i poszukiwania sacrum, prosto na Bali – gdzie nasze stopy nie postały i pewnie jeszcze długo nie staną, nie tylko dlatego, że tegoroczna, trzecia edycja Sacred Circularities właśnie dobiegła końca (3-28 kwietnia 2013), ale też dlatego, że nie mamy akurat zbędnych dwóch tysięcy dolarów na wpisowe i bilet do Indonezji. Doświadczenie musi być jednak niesamowite, aż gęste od pozytywnej energii – bo sam w sobie pobyt w przepięknym miejscu i w otoczeniu hula-hopowych “wymiataczy” z całego świata przekonuje, że jest na co odkładać… Warsztaty w edycji 2013 prowadziły min. Beth Lavinder, Shakti Sunfire, Ann Humphreys, Gail O’Brien czy Anah Reichenbach – żeby wymienić kilka nazwisk. Chciałabym poświęcić Sacred Circularities trochę miejsca także dla przepięknych zdjęć Cadencii Clare Feeley, dla tych zatrzymanych w ruchu hooperów uchwyconych tam, na Bali. Żeby Was wszystkich zainspirować do tego, byście szukali pięknych plenerów na majowy dłuuugi weekend i zabrali tam hula hoop. Miejmy nadzieję, że kapryśna polska pogoda będzie łaskawa dla ludzi z obręczami!
A teraz dwa słowa o Sacred Circularities.
Jaguar Mary © Cadencia Photography
Co to takiego? Nie wiem, jakiego użyć słowa, żeby przetłumaczyć określenie “retreats”: może “rekolekcje”? Albo “azyl”? Swego rodzaju ferie uzdrawiające ciało i ducha obejmują warsztaty tańca z hula hoop na wszystkich poziomach zaawansowania, mile widziani są zarówno początkujący jak i zaawansowani w tańcu z obręczą. Muzyka źródeł, joga, praktyki szamańskie i różne inne szalone atrakcje mają w uczestnikach wzbudzić poczucie wspólnoty i doprowadzić do harmonii we własnym wnętrzu. Tematami przewodnimi są Kreacja i Transformacja poprzez taniec z hula hoop i taniec ekstatyczny. Do tego jeszcze NIA (Neuromuscular Integrative Action), Qi gong, Theta Healing… które nawet nie wiem, czym są. Plus nielimitowany dostęp do wodospadów, basenów, jacuzzi, ogrodów… Och i ach. Wcale nie miałabym nic przeciwko temu, by tego spróbować! Co tu robić, Sacred Circularities już się zakończyło na Bali, a kolejna edycja odbywa się w Sedonie, w Arizonie i potrwa 7 dni. Porównywalnie daleko…
Anah Reichenbach – Hoopalicious © Cadencia Photography
Jeśli chcielibyście pojechać na “Święte kolistości” na Bali w 2014 roku, macie szansę zdobyć jedno z dwóch stypendiów. Zasady są proste, podobnie jak na Hoopurbii trzeba umieścić na youtube film ze swoim udziałem, w którym należy pokazać i opowiedzieć o tym, jak hula hoop zmieniło Wasze życie. Start konkursu i dokładny regulamin powinien być ogłoszony przez organizatorów już niedługo, bo na przełomie kwietnia i maja. Za wszystkich chętnych trzymam kciuki!
Tymczasem ja oficjalnie zaczynam majówkę 2013 i znikam na najbliższy tydzień. W planach mam (nadzieję!) poszukać ciekawych plenerów do kręcenia, w których będę odbywać prywatną podróż do źródeł, i opowiedzieć Wam o tym po powrocie 🙂
Wesołego kręcenia i dużo majowego słońca!
Gosia
PS. A na zdjęciu głównym – Brecken Rivara na Bali. Fot. Cadencia Photography (raz jeszcze).
Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!
O “HUDSUCKER PROXY”

Czy pamiętacie wpis o amerykańskiej gorączce i dwóch gentlemanach, którzy ją wywołali? Jeśli nie – to nic straconego. Możecie zajrzeć tutaj. Pisząc o tych wydarzeniach, jeszcze nie wiedziałam o filmie braci Cohen “Hudsucker Proxy”.
Podsunęła mi go koleżanka, a ponieważ słowem-klucz (albo: słowo-kluczem…) było “hula hoop”, obejrzałam natychmiast.
Polecam! Nie tylko miłośnikom hula hoop, ale i dobrych komedii w ogóle. Fanom Paula Newmana też na pewno przypadnie do gustu.
“The Hudsucker Proxy” to alternatywna historia powstania hula hoop, w formie nieco naiwnej komedii (ale jest śmiesznie – sporo parodii gatunku), a i pewne szczegóły ocierają się o prawdę. Na przykład czas akcji, przełom 1958 i 1959.
Załączam moją ulubioną scenę filmu. UWAGA WSZYSCY, KTÓRZY NIE LUBIĄ SPOILERÓW – nawet w tak niewinnej formie jak ten oto fragment – nie klikajcie w filmik, tylko od razu zaopatrzcie się w “Hudsucker Proxy” w całości.
Zdjęcie wypożyczyłam stąd.
Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!
WORLD HOOP DAY! 12/12/12

Mamy w kalendarzu coraz więcej świąt nietypowych: Dzień Leworęcznych (obchodzę je oczywiście), Dzień Czekolady i Dzień Teściowej, żeby wymienić kilka. Jest też Dzień Hula Hoop, święto jeszcze bardziej nietypowe niż Światowy Dzień Królika, bo ruchome. Już za parę dni, bo w środę, 12/12/2012 obchodzimy WORLD HOOP DAY.
Święto jest międzynarodowe, więc na specjalnej stronie internetowej znajdziecie mapę hula-hoopowych wydarzeń odbywających się 12 grudnia. Niestety w naszej części Europy najbliższe imprezy będą miały miejsce w Wiedniu, Zagrzebiu i Hannoverze, kilka w Wielkiej Brytanii. Może jeszcze zdążycie zakupić bilety lotnicze!
Moglibyśmy zadziałać lokalnie i spotkać się gdzieś na mieście, gdyby nie fakt, że wypadło w połowie grudnia, więc raczej bez szans na dobrą pogodę. Pozostaje hulanie w domowym zaciszu. Może być huczne!
Przy okazji, koleżanki zza oceanu stworzyły z okazji święta specjalną choreografię, która jest o tyle ciekawa, że prezentuje wiele nieskomplikowanych i efektownych tricków – do wypróbowania w domu.
Zobaczcie:
A dla zainteresowanych:
Skąd wzięło się święto?
World Hoop Day to historia o tym, jak najbardziej dziwaczne marzenia można realizować na skalę światową, mając w zanadrzu internet i poczucie misji. Było to tak:
Któregoś dnia (dokładnie 5/05/2005) Annie O’Keeffe, “hooperka” z Nowego Jorku, zauważyła, że w kalendarzu nie ma święta “hooperów”. Dnia, w którym mogliby zrobić sobie wolne i zwołać zbiorowe hulanie w różnych częściach świata. Pomysł wzbudził entuzjazm jej przyjaciół i fanów hula hoop, ale nie zaskoczył aż tak globalnie, jak by sobie tego życzyła. Annie stwierdziła, że w jej planie brakuje czegoś istotnego. Wreszcie doznała olśnienia. Brakującym ogniwem była idea rozdania hula hoop tym, którzy o nim marzą. I nie tylko im. Annie zapragnęła, żeby wszyscy na świecie kręcili hula hoop. Oczywiście w pierwszej kolejności dzieci z krajów trzeciego świata. “Dorastanie w innych częściach świata jest nie zawsze łatwe, ale hula hoop przynosi nadzieję, inspirację i światło w życie wszystkich” – twierdzi fundacja WHD.
Pozostało stworzyć wirtualną przestrzeń pod nadchodzące święto. I tak narodził się World Hoop Day: “przynieś radość, pokój i wolność dzieciom z całego świata. Ucz miłości i dzielenia się ponad granicami. Podaruj im doświadczenie sztuki, tańca i flow”.
Idea przyciągnęła pieniądze, wpłynęły pierwsze dotacje. Wkrótce można było zakupić obręcze dla potrzebujących, znaleźli się też wolontariusze gotowi, by wyruszyć w dalekie podróże i rozdać je, komu trzeba. Annie wciąż zaprzątała myśl o święcie “hula-hooperów”, a ponieważ wierzyła w magię liczb i pamiętała, że pomysł narodził się w jej głowie 05/05/05, ustanowiła swoje wymarzone święto 7/07/2007. Pierwsza edycja World Hoop Day.
Promocja odniosła sukces. W 2007 roku ponad 100 miast w USA oficjalnie świętowało World Hoop Day. W kolejnym roku przyłączyło się kolejne 350 miast.
Annie stworzyła brand (koszulki, torby, naklejki z logo można zakupić w sklepie internetowym WHD). Całe przedsięwzięcie opiera się na wolontariuszach i zbieraniu datków, a wspierane jest przez najważniejszych i najpopularniejszych “hooperów” Ameryki. Prawdziwe szaleństwo!
Przyglądam mu się nieco krytycznie, bo zamiast całej tej aury światłości i nadziei niesionej ubogim dzieciom, czy nie lepiej podarować im coś, co mogą ugotować? A jeśli już być oryginalnym i propagować wśród nich hulanie, to może lepiej pomóc im budować im własne obręcze z dostępnych surowców? Czy nie byłyby dla nich bardziej wartościowe? Jest w idei World Hoop Day coś zabawnie użytecznego, bo może i rzeczywiście, podarowanie dzieciom czegoś, co będzie stymulowało ich rozwój fizyczny, odciągając od niebezpieczeństw ulicy – nie jest niczym złym. Ale jest też w WHD jakaś przesada i patos, które nie pasują do hulania, i które każą mi zastanawiać się. gdzie leży podstęp.
Nie tylko w Afryce, ale i w naszych miastach są rejony, w których można by zainteresować dzieci hula hoop.
To tylko na marginesie święta.
A skoro jest święto, to są też najlepsze życzenia, dla wszystkich, którzy zajrzeli dzisiaj / zajrzą jutro i w środę na Hulajduszę: Happy hooping! / Wesołego kręcenia!
Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!