Dwanaście godzin podróży z Warszawy do Wiednia. Zakwasy, siniaki i ból pleców, które wciąż mi towarzyszą, mimo że festiwal zakończył się kilka dni temu. Ja chcę jeszcze raz! Pierwsze Austrian Hoop Convention za nami! Kto nie był – ma czego żałować.
Cztery dni, osiem hula-hoopowych warsztatów + dwa specjalne warsztaty dla ambitnych: jedne z akrobatyki powietrznej(do wyboru aerial hoop lub hamaki) oraz acro jogi. Kadra instruktorska w składzie: Emma Hooping Mad, Lisa Looping, Tiana Zoumer, Paola Berton, Reni Hardmeier, Lisa Lü, Lila Chupa-Hoops i Matt Poki nie pozwolili nam na nudę. Każde warsztaty prócz nauki nowych tricków pozwalały także na tworzenie własnych wariacji nowo poznanych ruchów, a ci, którzy mieli jeszcze siłę w przerwach między zajęciami, uczyli się od innych uczestników.
Gala – majstersztyk! Prowadzona przez najlepiej nadającą się do tego osobę, czyli Emmę Hooping Mad. Pokazy „wgniatały w materac” zarówno poziomem umiejętności, jak i samym wykonaniem. Jedną z niespodzianek była Reni Hardmeier, która wystąpiła oświetlona wyłącznie światłem UV, czemu? Ponieważ spędziła 6 godzin na byciu malowaną od stóp po czubek głowy specjalnymi farbami UV! Dało to niesamowity efekt wizualny. Kolejnym punktem programu, który był dla mnie absolutnym mistrzem wieczoru, był…przerywnik Emmy między występami. Polegał on na tym, że Emma śpiewając i grając na ukulele, kręciła hula hoopem. Nie brzmi specjalnie, co? Zaczęła od zwykłego kręcenia na kolanach, następnie podbiła hula aż do szyi, zrzuciła przez głowę koło na stopę, położyła się na ziemi kręcąc na nodze, aby w finale dołożyć drugie hula na wolną nogę. I jak brzmi teraz? No właśnie 😉
W żadnym razie nie dało się odczuć, że to debiut Lisy Looping oraz Lisy Pfleger w organizowaniu konwentu. Wszystko było dopracowane: sala, program warsztatowy, imprezy towarzyszące, jedzenie(bardzo smaczne, chociaż wegańskie, do czego nie wszyscy są przyzwyczajeni). Jedyne do czego można by się „przyczepić” to skromność przestrzeni sklepowej. Liczyłam na to, że może zakupię LEDowe hula, albo specjalne taśmy, jednak „jedyne”, co można było zakupić, to hula zwykłe oraz ogniowe, biżuterię oraz ciuchy. Ograniczyłam się do zakupu bluzki z kapturem 😛 Cały wyjazd uważam za ogromny sukces, nie dość, że Wiedeń, to jeszcze hula hoopy! Na koniec wspomnę jeszcze, że z Matyldą i Kasią(hulanie.com) trzymałyśmy poziom. Matylda ze swoim rozciągnięciem i tanecznym stylem, Kasia z energią i nowymi pomysłami oraz ja z kręceniem na stopie podczas stania na głowie i trickami na ramionach, zbierałyśmy spory tłumek gapiów i prośby o pomoc w nauce 😉 Zdecydowanie mamy już się czym pochwalić na świecie 😉
P.S. Tiana Zoumer przeprowadza się z USA do Berlina, więc szykujcie kółka, bo na pewno będziemy ją do siebie ściągać na warsztaty!
aaaa… zazdroszcze! 🙂