Dziś dyskusji o hula-hoop z polypro ciąg dalszy, czyli to, co – mam wrażenie – szanowne Czytelniczki (i Czytelników?) najbardziej kręci 🙂 A zatem siadajcie wygodnie, bo będzie recenzja, a dla tych, którzy wytrwają do końca wpisu – także KONKURS! Mój pierwszy blogowy konkurs, więc sama nie mogę się doczekać! Ale do rzeczy. Dzięki poprzedniemu artykułowi o polypro ze Stanów (a dokładniej dzięki komentarzom od Soe), dowiedziałam się, że jednak rurka polypro dotarła do sklepu internetowego z Polski! Od razu postanowiłam zaprzyjaźnić się z marką HulaFit, która to tego typu kółko ma w swojej ofercie. W mojej głowie zrodził się szalony plan… a HulaFit zgodziło się udostępnić mi swoje kółko do przetestowania! I jest, już wypróbowane i czeka na nowego właściciela!
Zacznijmy jednak od początku, czyli – skąd wzięło się HulaFit? Jako idea i marka pojawiło się w głowie Justyny Otapowicz nieco ponad rok temu. Justyna zajmuje się hula-hoop od ponad czterech lat, działa w Białymstoku, prowadzi ze swoją ekipą sklep HulaFit i blog poświęcony hulaniu i zdrowemu stylowi życia.
“Chciałam, aby HulaFit inspirowało do zmiany – zmiany trybu życia, żywienia, ale także do małych zmian – takich jak uśmiech na twarzy 🙂 Chciałam, aby motywowało do tych zmian, nie tylko inspirowało. Radość, fun i zadowolenie z siebie samej, powinno być nieodłączną częścią nas. Tego właśnie nauczyło mnie hulanie, i tym także chcę zarażać ludzi których napotykam na swojej drodze. Chcę także pokazać, że hulanie to nie wszystko – i nie jest to jedyna droga do smukłej sylwetki, i zadowolenia z siebie – to staram się pokazać w naszych wpisach na blogu i przepisach” – mówi Justyna.
Polypro ze sklepu HulaFit to najczęściej kupowany tam model, tuż obok hula obciążonego, po które zwykle sięgają panie pragnące zrzucić zbędne kilogramy. Bardziej doświadczone hulahooperki sięgają najchętniej po rurkę polipropylenową. Justyna mówi, że polypro z HulaFit pochodzi od polskiego producenta i niełatwo było je znaleźć.
Jakie jest polypro z HulaFit? Poprosiłam Justynę, żeby sama wybrała dla mnie kółko do przetestowania. Otrzymałam hula składane, ozdobione tęczowymi taśmami, wyklejone dodatkowo taśmą antypoślizgową wewnątrz. Razem z hula przybył praktyczny pokrowiec. Z dbałością o szczegóły, które bardzo lubię, firmowa metka na sznurku, kółko podpisane specjalnie dla mnie – wszystko to robi bardzo pozytywne wrażenie!
Ten rodzaj polypro składa się z 4 części i posiada łączenia na przycisk. To kółko dla osoby, która lubi swoje hula zabrać w podróż oraz najlepiej czuje się ze średnio obciążoną obręczą. Trzeba przyznać, że 4 łączniki ukryte w rurce to dodatkowe obciążenie. Jeśli więc zależy Wam na lżejszym kółku, sugerowałabym obręcz nieskładaną. Rodzaj taśm także ma znaczenie. Obręcz zdobiona taśmami standardowymi będzie nieco cięższa niż zdobiona taśmami Premium, na przykład lustrzaną. Na życzenie można też otrzymać hula składające się z 3 lub 2 części.
Osobiście nie jestem fanką hula-hoop ze złączkami, ponieważ zepsułam już w życiu kilka takich hula-hoopów 🙂 Jest to oczywiście wina mojej niezdarności albo pech w czystym wydaniu, na wszelki wypadek jednak lepiej się z łączeniami obchodzić delikatnie, nie szarpać i mieć pod ręką jakiś wąski przedmiot, żeby łatwiej docisnąć przycisk i rozdzielić części obręczy.
Waga takiego hula ze złączeniami i taśmą to ok. 400 gramów. To dużo i niedużo. Dla osób przesiadających się z hula sportowego będzie w sam raz, ale dla mnie jest troszkę ciężkie. Od paru lat nie rozstaję się z moimi polyprosami o wadze ok 210 g, więc wyraźnie czuję różnicę. Porównałam grubość rurki hula polskiego, amerykańskiego i niemieckiego – niestety nasza rurka jest nieco grubsza od pozostałych. Ale dowiedziałam się na pół oficjalnie, że HulaFit testuje obecnie lżejsze rurki, więc jest duża szansa, że niebawem pojawią się w sklepie 🙂 Mimo to nowe hula jest równie elastyczne jak moje stare hula-hoopy i fajnie “pracuje”. Dobrze się trzyma ciała – ćwiczyłam w grubym swetrze i pięknie się kręciło. Będzie super do treningów “na ciele”, ale “off body” też daje radę. Zobaczcie sami:
I teraz właśnie czas na obiecaną niespodziankę. Składane hula-hoop HulaFit trafi w ręce którejś z Was!
Zasady konkursu są proste:
1. napisać odpowiedź na pytanie konkursowe w komentarzu pod wpisem na blogu (odpowiedzi w komentarzach na Facebooku nie będą brane pod uwagę)
3. cierpliwie poczekać na wyniki konkursu, które ogłoszę na blogu i FB 22 lutego o godz. 22:00 🙂
Zwycięzcę poinformuję też w mailu 🙂
PYTANIE KONKURSOWE BRZMI:
Jaka jest najbardziej absurdalna czynność, którą można wykonywać z hula-hoop?
Na odpowiedzi czekam do poniedziałku, 22 lutego, do godz. 20:00.
Można też przesyłać zdjęcia na adres gosia@hulajdusza.eu (ale zastrzegam sobie prawo do opublikowania ulubionych na blogu!) – pamiętajcie jednak, że liczą się przede wszystkim odpowiedzi w komentarzach.
Znacie kogoś, komu marzy się nowiutkie hula-hoop? Zaproście go do konkursu!
PS. Dziękuję Justynie Otapowicz i HulaFit – marce przyjaznej hulaczom – za pomoc w przygotowaniu niniejszego wpisu 🙂
A Juście W. za pomoc w przygotowaniu konkursu 🙂
Więcej o hula-hoop polipropylenowych przeczytacie tutaj:
Post Views: 18
Hula-hoop można by zjeść! Jest przecież jak pączek z dziurką, tylko taki strasznie odchudzony. Ale nawet jak go nie zjemy to on i tak zawsze idzie w biodra i brzuch… Gdzie tu sprawiedliwość! 😛