Kolorowe stroje, jak z epoki cyrkowego prosperity, nonszalancja, pewność siebie, fruwające confetti, zadziwiające momenty, absurdalny humor i absolutna odwaga artystów ulicy! Tak w skrócie można opisać „Królów Rozrywki” zaprezentowanych przez duet: Marcin Lipski i Miłosz Budka. Fascynująca historia rozgrywająca się na scenie, to tak naprawdę finał nieco „wymuszonej” współpracy dwojga pracujących solo artystów ulicznych. Carnaval dał im motor napędowy do tego, by na potrzebę tegorocznej edycji wydarzenia wspólnymi siłami stworzyć spektakl. Gdyby nie ta sytuacja – „Królowie Rozrywki” nigdy by pewnie nie powstali.
Z rezerwuaru umiejętności, humoru sytuacyjnego, barwnych osobowości i „sposobu na publiczność” wyrasta całkiem zgrabne przedstawienie z błahą historyjką bardzo dobrze podaną. I w tym tkwi właśnie siła pokazów ulicznych, które często przeniesione na scenę – tracą swoją moc. Ulica ma swoje prawa, a artysta uliczny potrafi z nią „rozmawiać” dobrze wypracowanym językiem. To sztuka wyczuć nieprzewidywalną sytuację i trafiać w punkt, umieć zaangażować widza, wytrącając go z roli przypadkowego przechodnia. Cechą znamienną „uliczników” jest aktorski sznyt, pozwalający budować napięcie, trzymać przerost formy nad treścią, tak, by emocje rosły, a widz w wielkim skupieniu czekał na grande finale, które nie zawsze zgodne jest z zasadami numeru cyrkowego: puenta ulicznych show bywa bardzo zaskakująca.
Byłam ciekawa tego, czy scena i tegoroczne „sterylne” warunki festiwalu raczej zabiorą energię takim artystom jak Marcin i Miłosz, czy raczej wyciągną z ich pokazów nową jakość.
Artyści mają w sobie jakąś niewysłowioną magię: nieważne, co robią: czy jedzą cukierki, czy żonglują czy nabijają się z pewnej formy – nie można oderwać od nich wzroku. Są po prostu magnetyczni, do tego tak pięknie się od siebie różnią energią, sposobem bycia, stylem, pewnością siebie, że z przyjemnością patrzy się na tę tworzącą się na oczach widzów relację, która działa, jak przyciągające się do siebie przeciwieństwa.
Konkurs na Króla Rozrywki rozkręca się z upływem show, a chłopcy rywalizując przed publicznością, budują na oczach widzów swój bardzo różnorodny i na dobrym poziomie warsztat złożony z cyrkowych tricków, błyskotliwych gagów, poczucia humoru. Finał doprowadza do konkluzji, którą stanowi opowieść o pięknej formie partnerstwa na scenie. Każdy z nich przestaje grać tylko „na siebie”, a odkrywa wartość we wzajemnej współpracy. Duet dodaje mocy temu show, a rywlizacja jest tylko wartością dodaną. Zwłaszcza, że publika nie ma swojego faworyta, a głosy w konkursie na lidera rozrywki wydają się być w miarę równo rozdane!
Spektakl jest, jak bajka z dobrym przesłaniem. Warto podejrzeć „Królów Rozrywki” i zainspirować się zaskakującymi pomysłami, a także zaobserwować, jak ograne i powszechnie znane tricki czy gagi zostały zagospodarowane w tym show. Salwy śmiechu można wywołać drobnym gestem, zwłaszcza, że „koroną” dla króla rozrywki jest wyłącznie uznanie publiczności.
Mam wrażenie, że ani Miłosz ani Marcin nie muszą konkurować ani starać się o ten tytuł. Oni wygranymi są już na starcie, a zwycięstwo mają w kieszeni. Ciekawa jestem ich dalszej drogi artystycznego rozwoju, chętnie zobaczę ich w przestrzeni, w której czują się, jak ryby w wodzie – czyli na ulicy. W końcu show must go on!
tekst: Agnieszka „binia” Bińczycka
foto: Katarzyna Motek_Carnaval Sztukmistrzów i Natalia Ogłoszka_Carnaval Sztukmistrzów (foto za zgodą Carnavalu)
„Królowie Rozrywki”
reżyseria i wykonanie: Marcin Lipski, Miłosz Budka
Spektakl powstały na potrzeby Carnavalu Sztumistrzów 2020.
czerwona grafika „Incydent Polski” to znak rozpoznawczy tegorocznej edycji Carnaval Sztukmistrzów. Identyfikacja wizualna: Ewe Kruszewska