Muzea od dawna przestały kojarzyć się jedynie z głównym punktem opresyjnej wycieczki szkolnej. Minęły czasy polerowania filcowym kapciem drewnianej podłogi muzeum i nerwowego przebierania nogami w oczekiwaniu na koniec zwiedzania, po którym następował upragniony czas wolny i wyprawa do McDonaldsa.
Muzea przeszły niewyobrażalną metamorfozę: z dusznych gabinetów osobliwości ze zbiorami popiersi i portretów w złotej ramie stały się instytucjami przyjaznymi różnym grupom odbiorców. Placówki wiedzą, jak uatrakcyjnić prezentowane zbiory. Multimedialne kioski, ruchome obiekty, twórcze warsztaty czy kreatywne oprowadzania kuratorskie – to tylko część pomysłów na to, jak zawalczyć o publiczność.
Trzecia odsłona CyrkON. Noc Artystów zaprosiła widza na wyjątkową wirtualną randkę ze sztuką. Noc Artystów poprzedziła Noc Muzeów. To artystyczna zapowiedź końca pandemii trzymającej długi czas w unieruchomieniu działania twórcze. Sztuka cyrkowa dosłownie „wysadza z ram” obrazy, zmienia poziom kontemplacji i daje pole do zupełnie innego rodzaju spojrzenia na obiekty muzealne – jest naszym przewodnikiem; uprzejmie wprasza się w nie-swoją przestrzeń, ale jej nie zawłaszcza, a raczej współistnieje czy ożywia ekspozycję.
Wędrująca sztuka cyrkowa zespolona z motywem wycieczki po muzeach daje efekt podwójnej nomadyczności. Może to my, zwiedzający jesteśmy pielgrzymami, karawaną, która śledząc wirtualną randkę głównych bohaterów, ekscytuje się samym procesem artystycznej eskapady równie mocno, jak oglądaniem kolejnej kolekcji. CyrkON przepełniony jest sztuką po brzegi i w tej materii zadowoli wszystkich: i tych, którzy spragnieni wydarzeń w Noc Muzeów idą „na rekord”, jak i tych, którzy chcąc uniknąć tłumów wybierają najbardziej niszowe miejsca (byliście kiedyś w Muzeum Flipperów?).
Osiem muzeów o różnym klimacie i charakterze i zaprezentowane tam występy trzeciej edycji CyrkONu tchnęły w ekspozycje duszę i życie. Myślę, że istnieje takie drugie dno, jak sekretne życie muzealnych kolekcji; postacie z portretów lubią popatrzeć w oczy widzom, obiekty ruchome lubią być uruchamiane podczas interaktywnego zwiedzania. Muzea, to organiczne tkanki, które pragną ożyć przez kontakt z publicznością. CyrkON uwodził różnorodnością i dopasowaniem do charakteru ekspozycji.
W Centrum Sztuki Współczesnej najdłużej zatrzymujemy się przy żywej rzeźbie (AcroDuo Wiktoria&Celina). Klasyczny pokaz akrobatyczny, któremu panująca wkoło muzealna cisza dodaje charakteru i splendoru i potęguje wrażenie. Już wiemy, co by było, gdyby rzeźby na cokołach mogły ożyć choćby na jedną noc.
Muzeum Flipperów należy do Grupy Multivisual. Pomimo wielu bodźców potrafią skupić na sobie uwagę, używając rekwizytu przypominającego element klasycznej gry na automatach. Miłośnicy takich gier z pewnością kojarzą metalowe kuleczki które uderzone przemierzały trasę po planszy maszyny. Kraina hazardu i rozpusty Wielkiego Elektronika pełna mechanicznej muzyki jest polem, w którym Multivisual po raz kolejny dają dowód na to, że są królami Midasami w sztuce: czegokolwiek się nie dotkną – zamienia się w złoto!
W Muzeum Sportu wybieramy jeden z medali, wyjątkowy eksponat (Grzegorz Jastrzębski na kole cyra), do tego o niezwykłych właściwościach: można w niego wpisać figury charakterystyczne dla różnych dziedzin sportu, a on obracając się jak trójwymiarowa figurka będzie je zmieniał, jak w kalejdoskopie. W ruchu rekwizytu zaklęta jest historia sportu w pigułce: radość z sukcesów, spektakularne rekordy, wielkie osiągnięcia, ale też trud i wysiłek w osiąganiu takich wyników, pokora i dojrzałość.
Centrum Nauki Kopernik daje nam eksplozję wrażeń. To jedyne takie muzeum, którego nie da się wyeksplorować podczas jednej wizyty. Przeładowanie bodźcami i poczucie, że nauka nigdy nie jest i nie była nudna podkreślają dwa pokazy będące blisko (lub wbrew) prawom fizyki (Martyna Majak jako kobieta-rakieta na sprężynie) i (Kamil Dziliński jako Prof. Acrylicstein) ze swym tajemniczym laboratorium w sali Nicola Tesli. Dobrze dopracowany pokaz gra, jak płyta z zestawem ponadczasowych szlagierów. Pierwszego wrażenia nigdy nie przeżyje się po raz drugi, ale siłą takich występów jest efekt „woow”, który zostaje utrzymany za każdym razem, gdy ogląda się eksperymenty z akrylowymi kulami. Ten szalony naukowiec ze swoim warsztatem umiejętności i pomysłów zabrałby w magiczny świat nauki nawet najbardziej opornych na wiedzę.
Narodowy Instytut Fryderyka Chopina, to uczta zmysłów nie tylko dla prawdziwych melomanów i fenomenalny pomysł (wyk. Tomasz Piotrowski), jak za sprawą żonglerki usłyszeć muzykę Chopina. Obręcze poruszają się w rytm partytury Mistrza, spadając w dół jak nuty na klawiaturę fortepianu. Wirtuozerska symbioza dwóch pozornie odległych dziedzin tworzy wyjątkową jakość: muzyczny, żywy obraz.
Spektakl w dobie pandemii osadza oś fabuły na konieczności budowania relacji w powiązaniu z wirtualną rzeczywistością. Finałowy pokaz Marysi i Juliana (zwycięzcy ostatniej edycji Mam Talent) ma podwójną siłę; jest jak najromantyczniejsze wyobrażenie o pierwszej randce, w której „klika” od pierwszego wejrzenia. Wszystko, co dalej się dzieje, płynie niesione siłą tego impulsu. Tak bardzo tęsknimy za bezpośrednimi relacjami, za osobistym kontaktem, że ten duet chłonie się wszystkimi zmysłami. To spełnienie osobiste i artystyczne, absolutna pełnia twórcza. Jego realizacja w Muzeum Cyrku, a właściwie na Wielkiej Arenie na terenie bazy cyrkowej w Julinku ma też wymiar symboliczny: jest powrotem Artystów cyrkowych do swego matecznika.
Brawa za montaż dla Marcina Szmidta – MS Brand. Doskonałe kadry prowadziły widzów płynnie przez cały spektakl aż do finału. Duży plus za wyczucie i zrozumienie potrzeb sztuki cyrkowej w oku kamery. Wrażliwość operatorska i dobra wyobraźnia pokazują każdy z numerów w wyjątkowy sposób, ujmując jego wartości techniczne i artystyczny charakter.
Ukłony dla pary reżyserskiej: Tomasza Piotrowskiego i Aleksandry Olszewskiej za pomysł na miarę czasów; za pandemiczną koncepcję z przymrużeniem oka i za świetne pokierowanie zespołem artystów. Siłą super efektu takich realizacji jest to, że finalnie możemy oglądać tak dobrą produkcję.
Nic nie oczekujcie, a dostaniecie wszystko, a nawet więcej!
tekst: Agnieszka „binia” Bińczycka
foto (za zgodą Organizatorów) Ania Lipińska MS Brand
„CyrkON. Noc Artystów„
reżyseria: Aleksandra Olszewska, Tomasz Piotrowski
kamera, montaż: Marcin Szmidt – MS Brand
wystąpili: AcroDuo Wiktoria&Celina, Piotr Denisiuk, Marcin Ex Styczyński, Martyna Majak, Kamil Dziliński, Tomasz Piotrowski, Multivisual, Alex Cerveau, Grzegorz Jastrzębski, Marysia i Julian
partnerzy: Radio ESKA, kuglarstwo.pl, MS Brand, Party Mania, Park Rozrywki Julinek, EventRoom, Warszawski Serwis Prasowy; Muzeum Sportu i Turystyki, Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski, Muzeum Warszawy, Narodowy Instytut Fryderyka Chopina, Centrum Nauki Kopernik, Pinball Station