Jeszcze przez jeden dzień na urlopie, z małymi zakwasami tu i ówdzie, myslami jestem już na rozhulanych treningach! Dzisiaj wycinek z moich internetowych poszukiwań – o hula hoop i amerykańskiej goraczce.
Najpierw odrobina historii.
Kto wynalazł hula hoop, nie wiadomo, ale wiadomo, że jest bardzo stare. Wręcz starożytne! Tę formę ćwiczeń uprawiali z pewnością Grecy. Kółka robiono z metalu, bambusa czy drewna, a nawet z traw i winorośli. W XIV wieku drogą morską hula hoop znalazło się w Europie.
Podobno na początku XVIII wieku brytyjscy żeglarze wracający z Hawajów, gdzie dane im było zobaczyć tancerki hula, dali początek nazwie hula hoop. Ruchy kręcących skojarzyli z tańcem hula, skrzyżowali je z “hoop” (co po angielsku oznacza obręcz lub pierścień). Tak po raz kolejny narodziło się hula hoop.
Trzecie odrodzenie hula hoop to przełom lat 50 i 60 w Stanach Zjednoczonych.
“Ojcami” współczesnego hula hoop byli Richard Knerr i Arthur „Spud” Melin, którzy stworzyli markę Wham-O. Panowie byli przyjaciółmi z dzieciństwa i mieli głowy do interesów. Zaczynali od produkcji proc w garażu gdzieś w Los Angeles, potem wypuscili na rynek frisbee, inna zabawkę znana w starożytności. Za sprawą frisbee akcje Wham-O poszły w górę, ale szczyt ich popularności miał dopiero nastąpić za sprawą plastikowego (a właściwie polietylenowego) hula hoop. Pojawiło się ono w sprzedaży w 1958 roku, a w 1959 Arthur Melin wystąpił o patent dla swojej wersji obręczy, który otrzymał 4 lata później.
Podobno Richard i Arthur usłyszeli o hula hoop od podróżującego Australijczyka, który pokazał im, jak używa się drewnianych obręczy na W-F-ie w australijskich szkołach. Swoje pierwsze wyprodukowane w USA obręcze panowie rozdawali za darmo organizując pokazy na placach zabaw w całej południowej Kaliforni.
Tak rozpoczął się prawdziwy szał na hulanie, który opętał wszystkich Amerykanów, bez względu na płeć i wiek. Mimo że po około 10 miesiącach gorączki popularność hula hoop wypaliła się, firma w ciągu 2 lat sprzedała 100 milionów kółek! W cenie $1.98 za sztukę.
Recepta na sukces była prosta – Mellin i Knerr wypuścili na rynek 8-12 prostych produktów o bardzo niskich kosztach wykonania, które sprzedawali w cenie 5 razy wyższej niż koszt produkcji oraz promocji.
Tymczasem sprzedaż kółek gwałtownie spadła. Knerr i Melin zostali na lodzie z górą plastikowych rur. Ale jako się rzekło, mieli smykałkę do interesów, więc udało im się doprowadzić do drugiej fali opętania hula hoop. A to za sprawą wrzucenia do tub garści kuleczek wydających dźwięk! “Shoop-shoop hula-hoop” pojawiły się w połowie lat 60, obręcze wróciły do łask. Wkrótce zapoczątkowano Narodowe Mistrzostwa Hula Hoop w Stanach Zjednoczonych, które przetrwały od 1968 do 1981 roku.
Co ciekawe, twórcy Wham-O nie zdołali utrzymać patentu na hula hoop. Wynalazek był wszak nieoryginalny. Użycie nowoczesnego budulca nie pomogło, patent przepadł. Udało im się jednak utrzymać wyłączność na używanie nazwy “Hula Hoop” w Stanach Zjednoczonych.
W 1982 twórcy potęgi hula hoop podjęli ostatnią próbę wskrzeszenia gorączki dodając do swoich kół… zapach mięty wyzwalający się podczas kręcenia. Tym razem się nie udało. Sprzedali więc Wham-O Kransco Group Companies za 12 millionów dolarów. Później przeszła firma przeszła w ręce koncernu Mattel.
Richard Knerr zmarł w styczniu 2008 roku, przeżywszy wspólnika o 6 lat.
Obejrzyjcie reklamę hula hoop marki Wham-O z 1977 roku:
Legendarne kółka wciąż można kupić przez internet.
Tak oto prezentują się na stronie Wham-O.
A zainteresowanych historią hula hoop odsyłam do:
http://inventors.about.com/od/hstartinventions/a/Hula_Hoop.htm
http://www.hulahooping.com/history.html
http://www.nytimes.com/2008/01/18/business/18knerr.html
Zdjęcie główne wypożyczyłam od Vcstar.com
Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!