Zachwyciły mnie! Dla miłośników staroci: hula hoop stylizowane na vintage, obsypane kwiatkami. Nic tylko wystroić się w suknie, sznur korali, rozpuścić włosy i pokręcić się z hula hoop w trawie!
Autorka używa zwyczajnych ręcznie robionych obręczy, które owija znalezionymi w babcinej szafie tkaninami (z tą szafą to tak sobie to wyobraziłam). Do tego zapewnia, że uczta to nie tylko dla oka, ale i dla ciała, po którym się nie ślizgają. I każda z nich jest jedyna w swoim rodzaju.
Kiedy pierwszy raz się z nimi zetknęłam, można było je zakupić bezpośrednio w Australii, u wytwórczyni podpisującej się pseudonimem Rainbowsandtea. Tanią paczką na statku w nasze zamorskie kraje miały płynąć sobie od 2 do 3 miesięcy.
Obecnie pomysł znalazł naśladowców w Ameryce, gdzie można kupić takie na przykład collapsible czyli składane słodkie hula hoop w słonie (w stylu hinduskim) lub z kwiatem wiśni (na styl japoński) – mniej lub bardziej vintage, ale wciąż urocze:
Na razie poprzestanę na polubieniu na Facebooku… albo sama zacznę porządkować w szafach i rwać na strzępy co bardziej sprane kwieciste bluzki i suknie.
Te śliczności ze zdjęć powyższych znaleźć można tutaj i tutaj.
Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!