I tak oto kolejny rok z rzędu toczy się opowieść–rzeka o przygodach niezwykłej trupy cyrkowców, w którą wpisane są nasze aktualne społeczne bolączki: postpandemiczna rzeczywistość, alienacja, depresja. Wyrazistość postaci, punkowy zadzior, kategoryczność, dualizm dobra i zła działa na widza, jak lustro lub może bardziej – krzywe zwierciadło. Śmiejemy się z samych siebie, z naszych bolączek, z naszych słabości. Ten śmiech to naturalna terapia, którą fundujemy sobie sami dzięki tej formie artystycznej.
Inwazja Klaunów mocno wpisała się w koloryt lokalny warszawskiej Pragi. Katharsis jakiego nie kupimy sobie na bazarze za żadne pieniądze, zabawa z morałem, odwaga w eksploracji praskiej przestrzeni, opanowanie umysłów, pokolorowanie świata. Bo Inwazja, to cały korowód osobowości i nie ma znaczenia, czy w cyrkowym czy punkowym outficie – jest tak samo mocnym manifestem o antysystemowym zabarwieniu, a także studium relacji społecznych doskonale rozpisanych na role i równie świetnie zagranych.
Od dawna wiemy, że „śmiech niekiedy może być nauką, kiedy się z przywar nie z osób natrząsa”. Terapeutyczna rola współczesnej klaunady jest adekwatnym i dopiero co odkrytym znakiem naszych czasów, próbą znalezienia klauna w każdym z nas, wypowiedzenia tego, co wyparte, szukaniem rozwiązania na marginesie systemu. Marzy mi się wyzwolenie figury klauna z jego jarmarcznego i bezosobowego wizerunku straszącego przemalowaną twarzą. Spektakl Inwazji Klaunów doskonale gra formą: buduje tę postać od nowa, daje jej szerokie pole do popisu i pokazuje szeroki potencjał z całym spektrum umiejętności. Sztuka cyrkowa idzie w parze ze słowem i piosenką, a klaunada zyskuje nowe oblicze, a właściwie wiele różnorodnych twarzy, które mówią w naszym imieniu. W przedstawieniu nie zabrakło także ważnych odniesień do historii cyrku ani nawiązań do poprzedniej edycji.
Podoba mi się punkowa odsłona Inwazji Klaunów. Kocham tę bandę renegatów, gdzie każda postać, to wyjątkowe studium przypadku, a ich mnogość tworzy piękny misz-masz, karnawał osobowości, w którym można zatracić się bez reszty. Pójść za rozkazem Generała Klaun-komando, dać się oczarować uroczemu Dzwoneczkowi, pozwolić wlepić sobie do dzienniczka pałę za złe zachowanie dyrektor Marzence, kliknąć milion lajków Cyrkoinfluencerce, pójść na sesję medytacji do Rusałka, zachwycić się mistrzem Twardowskim albo uciec z Piotrusiem Panem do jego bajki biegnąć na oślep za Królikiem, a wszystko po to, by wyzwolić się z Depresji.
Punkowe rymy są naszym magicznym zaklęciem, a sztuka cyrkowa i jej standardowa rozrywkowa rola dostaje misyjne zadanie. Labirynt emocji i wartka fabuła, gdzie postacie z bajek przeplatają się z bohaterami z codziennego życia daje widzom piękne zawieszenie między fikcją, a rzeczywistością i w okraszonej słownym humorem fabule pozwala oswoić emocje. A zadziorne piosenki z pazurem niosą zew wolności. Oswajanie sztuki cyrkowej przez łączenie gatunków daje wyjątkową jakość każdej formie.
fot. Marek Mosiński
Klaun nie potrzebuje dodatkowej maski, by zaistnieć na scenie. Jego kolorowy nos, zwany najmniejszą maską świata doskonale spełnia tę rolę w świecie pełnym sprzeczności, w którym aby pozostać sobą musimy nader często udowadniać swoją wartość i trenować siłę charakteru.
Cyrkfullnes – bo życie jest śmieszne.
tekst: Agnieszka „binia” Bińczycka
foto (za zgodą Produkcji) Marek Mosiński
Reżyseria: Michał Walczak, Muzyka: Andrzej Izdebski Choreografia: Patrycja Grzywińska Kostiumy: Aleksandra Olszewska
Aktorzy: Agnieszka Makowska Maciej Cempura Krzysztof Kostera Maciej Czarski Antoni Borodziuk Anna Dzilińska Kamil Dziliński Maria Gawlik Julian Waglewski Bohdan Pundys-Pastyh Patrycja Grzywińska Tomasz Piotrowski Marcin Styczyński
Koordynacja: Katarzyna Szumlas, Produkcja: Anna Dzilińska Zdjęcia: Marek Mosiński Plakat: Marcin Władyka, Video: Paweł Wiszomirski
Partnerzy: Muzeum Warszawskiej Pragi, Centrum Praskie Koneser, Dom Kultury „Praga”
Projekt współfinansowany jest przez m. st Warszawa