Powoli zbliża się do nas wiosna, niedługo ruszymy na polanki, żeby trochę rozprostować gnaty. 🙂 Jeśli postanowiliście spróbować swoich sił na linie pamiętajcie o kilku zasadach, które ustrzegą Was przed siniakami, skręceniami i (tfu tfu) złamaniami. Dzisiejszy temat: bezpieczeństwo na taśmie.
Przede wszystkim dobry slack. Jeśli nie wiesz jeszcze z czym to się je warto spróbować stawiać pierwsze kroki na krótszych linach (10 metrów na początku to wystarczający dystans) zawieszonych niewysoko (co do napięcia… Spotkałam się już z różnymi opiniami i upodobaniami. Osobiście uważam, że luźniej zawieszona lina, która z pozoru wydaje się być trudna, jest lepsza. Pomimo tego, że na początku czujesz się trochę jak na trampolinie jest łagodniejsza, w odróżnieniu od mocnego napięcia nie jest agresywna). Byłoby idealnie rozpocząć naukę pod okiem kogoś w miarę doświadczonego, kto podpowie Wam co robić krok po kroku. Pamiętajcie, że w tym wypadku poproszenie kogoś o rękę nie będzie pytaniem nie na miejscu. 😉
Żeby było bezpieczniej, warto pomyśleć o dobrym sportowym obuwiu, ważne żeby podeszwa nie była śliska. Jeśli ktoś lubi osobiście polecam chodzenie na bosaka (moje ulubione) 🙂
Wybór miejsca jest kolejną istotną rzeczą. Przede wszystkim nie przeszkadzajcie przechodniom. Nawet jeśli rozkładacie się w jakimś miejscu publicznym takim jak park, slackline nie może być rozwieszony np. nad chodnikiem czy ścieżką rowerową (wiem, wiem, jest to oczywiste, ale profilaktycznie wolę o tym wspomnieć. Różne kwiatki się spotyka). 😉 Baaaardzo ważną rzeczą według mnie jest również to, żeby w otoczeniu nie było jakiegoś szalonego placu zabaw z maluchami… Niestety dzieci, bardzo często też ich rodzicie, nie zdają sobie sprawy z tego, jak solidnie można oberwać liną… Miałam już okazję być światkiem takiego niemiłego zdarzenia, kiedy to mama małego dziecka nie zareagowała na czas. Szkoda nerwów, bo zazwyczaj pretensje kierowane są w stronę osoby, która właśnie chodziła sobie po slacku… Jeśli tylko widzicie będąc na taśmie, że jakieś dziecko biegnie w waszą stronę, nie szczędźcie gardła i głosu na ostrzeżenie.
Kolejną rzeczą, o którą zawsze warto dbać to ochrona drzewa i samej liny. Przede wszystkim średnica pnia drzewa powinna wynosić minimum 30 cm. Jeśli pień się rusza, to nie jest to odpowiednie drzewo. Aby nie zniszczyć rośliny i slacka zawsze używaj osłony na całym obwodzie drzewa. Można kupić gotowe taśmy ochronne lub np. użyć do tego jakiegoś grubszego koca. Osłona chroni drzewo jak i przedłuży żywotność naszego sprzętu.
Rozwieszając slacka zwracaj zawsze uwagę na to, czy lina równo wchodzi w naciągarkę. Sprawdź koniecznie, czy dobrze została zablokowana (powiem szczerze, że raz zdarzyło mi się bezmyślnie odejść od grzechotki, nie sprawdzając czy blokada zaskoczyła… Gdyby nie to, że rozwiesiłam linę niziutko… Brrr… Ze wstydem się przyznaję…) 😉
O czym tu jeszcze można by wspomnieć… Hmmm… O! Jeśli już złapiecie bakcyla i będą wasz zaczepiać zainteresowani przechodnie którzy chcą spróbować pochodzić, uważam, że nie powinniście mieć skrupułów, żeby niektórym po prostu odmówić. Czasem na pierwszy rzut oka widać, że więcej nieszczęścia z tego będzie niż zabawy. Pijanym, pod wpływem różnych środków odurzających, takim z cyklu „co to nie ja” nie pomagam. Wolę nie mieć nikogo na sumieniu, Wy pewnie też nie. 😉
Jeśli o czymś jeszcze nie wspomniałam zapraszam do komentowania. Może niektórzy z Was podzielą się swoimi doświadczeniami i powiedzą jak można chodzić po slacku jeszcze bezpieczniej. Zresztą, niedługo ruszą Warszawskie Otwarte Spotkania Kuglarskie gdzie niewątpliwie nie zabraknie miłośników slacka, którzy zawsze służą dobrą radą i pomocą.