Sprawa z żonglerką jest taka, że robi wrażenie. Dlatego że jest trudna – nie każdy tak potrafi, ale też dlatego że jest bardzo skomplikowana – nie każdy ją rozumie. Sam mam z tym problemy, żeby pojąć co jest grane czasami. I to jest wspaniałe do czasu, aż nie próbujesz jej komuś wytłumaczyć. Bo nawet jak masz plan tego, co powiesz i co pokażesz, twój uczeń będzie miał wrażenie, że wszystko się dzieje naraz. Tak jest, a właściwie to było aż do dzisiaj, bo wtem z pomocą nadchodzą piłki, które same powiedzą co się z nimi dzieje.
Norwegowie Roger Antonsen oraz Jan Dyre Bjerknes zaprezentowali prototypy elektronicznych piłek, które rozpoznają sekwencję w jakiej są żonglowane i sygnalizują to światłem i dźwiękiem. Możemy zobaczyć ich działanie we fragmencie tej prezentacji:
Piłki mają zaprogramowany kolor LED’ów odpowiadający każdej długości wyrzutu. Oprócz tego wydają z siebie adekwatne dźwięki. W prezentacji prowadzący pokazuje, jak piłki nie dają się zmylić nawet sztuczkom, które wytrącają żonglerów z równowagi. W ten sposób możemy zobaczyć, że mills’ mess ma takie same wyrzuty jak kaskada, czy też inny trik, zwany windmillem. Następnie przechodzimy do wzoru oznaczonego 4413 i widzimy jak piłki zmieniają kolor z zielonego na niebieski, gdy wyrzucane są wyżej. Te wyrzuty to „czwórki”. „Niebieski niebieski, zgaszony, zielony…” powtarza żongler w swojej prezentacji.
Na razie nie wiemy jak działają. Nie znamy norweskiego. Ale biorąc pod uwagę, że piłki potrzebują trochę czasu, żeby się odnaleźć prawdopodobnie używają informacji o swoim przyśpieszeniu razem z rozpoznaniem kolejności łapania i rzucania innych piłek. Taka kalkulacja zajmuje sporo czasu i powoduje, że piłka nie reaguje na bieżące zmiany położenia, przez co wszystkie piłki mogą działać tylko w powtarzanych w kółko wzorach.
Według autora można je programować tak, jak Arduino, co prawdopodobnie oznacza, że ten niedopracowany prototyp może być otwarty na udoskonalenia użytkowników.
Oto, co wynalazca mówi o swoim dziecku:
Jedna rzecz, która przychodzi mi do głowy – czy w przyszłości wyręczą Luka z komentowania swojego kultowego numeru?
Mam nadzieję, że kiedyś się nimi pobawię. Ktoś jeszcze chętny?
Bajer caÅkiem fajny, ale chyba wolÄ moje rusaÅki.