Jeśli jest ktoś, kto ogląda moje odcinki regularnie, mógł zauważyć, że mam naturę hipstera. Za każdym razem kombinuję jakby tu coś ekscentrycznie namącić, byleby tylko nie wrzucić czegoś oczywistego – jakiegoś hitu ostatnich dni, kolejnego Wesa, czy nastolatka, który wyskoczy Wam na facebooku. Dzisiaj emituję odcinek specjalny (bo zwyczajny), w którym spróbuję napisać coś o rzeczach, które nie wymagają komentarza. Normalnie nie czerpię satysfakcji z mówienia o filmikach, które same do mnie przychodzą, ale jesienie obfitują w bardzo dopieszczone dziełka. Nie mogę ich tak po prostu ignorować!
Jak zwykle nie będę trzymać nikogo w napięciu – największy przebój tego sezonu – filmik z żonglerami, który zbiera miliony obejrzeń – Drugs publikowany przez Raw Art. Żonglują: Vladyslav Gapanovich, Maxim Golovchenko i Eugen Pakhalovich, prowadzeni przez Pozdnyakovów.
Fajnie chłopaki poskładali ten numer. To bez wątpienia film, który najlepiej wyraża ideę Raw Art. Nie tak dosłownie sztuki surowej jak mięso. Chodzi mi o tendencję filmów z tego kanału, gdzie głównie znajdziemy różnych młodych akrobatów w w typowej młodzieżowej stylistyce, tak jakby cyrk nigdy nie istniał.
Czegoś jednak tu brakuje. Nie chodzi mi o ciuchy, czy wybujałą fantazję montażysty. Chodzi o coś, czego nie ma w tym filmie a jest w numerze. I, o ile materiał jest raczej wciągający, to pozbawił pokaz najciekawszego elementu – pomyłek, które to dla chłopaków są najbardziej skłaniające do myślenia…
Te powodują u mnie mieszane uczucia. Po pierwsze jakim sposobem po tylu latach nauki passingu nie próbowałem nigdy po prostu podawać maczugi gdy mi jakaś spadła? Zawsze ze znajomymi usiłowaliśmy je podnieść w odpowiednim czasie, albo próbowaliśmy od początku. Zaskakuje mnie jak płynnie wygląda pokaz, w którym trzyma się najprostszego rozwiązania. Znudziłem się żonglowaniem już ze cztery razy a tak banalna, podstawowa rzecz mnie zaskakuje!
Z drugiej strony jest w takim numerze trochę napięcia z niedopowiedzianych momentów – Maczuga spadła, ale nikt się nie przyznaje. Trochę słabo to wpływa na kontakt z publicznością. Ale to tylko pod warunkiem, że publiczność w ogóle coś zauważy 😉
I tu mógłbym skończyć, ale mówiłem, że to owocna jesień. Chwila przerwy na żonglerkę kotami w stanie nieważkości…
…I jedziemy dalej.
Utrzymując czarno-białą konwencję podkręcimy nieco poziom. Onni Toivonen popisze się swoją nową solówką w tych kilku ujęciach zatytułowanych Clubbed to Death.
To już trochę poważniejsze umiejętności żonglerskie i konkretny poziom ładności ruchów, ale najbardziej cieszy mnie dowcipna muzyka Tippera. Wielkim plusem tego numeru jest chyba jednak czytelność manipulacji, która w Drugs jest na poziomie pisma mojego internisty. Tu się powstrzymam, bo zaraz niepotrzebnie zacznę je porównywać. Następny film trafia tu za piękny dźwięk i nostalgiczny montaż. Takiego nie widziałem chyba od czasu, kiedy telewizor odbierał mi TVP Kraków. Aleksi Niittyvuopio żongluje w filmie Syys.
Uwielbiam sposób w jaki stukot maczug wtopił się w piosenkę. Poza tym, żonglerka tu jest troszeczkę nudna, więc przejdę od razu do finału. Od tego pana to dawno niczego nie dostaliśmy. I dobrze, bo bardzo miło się ogląda zgromadzenie tylu sztuczek na magnetycznych maczugach Amerona Rosvala. Oto Emihl Dal i Connect
https://vimeo.com/145180098
Ok, zaległości odrobione. Za tydzień wracamy do tematycznych znalezisk w sieci. Dobrego weekendu!