Śmiej się, pajacu

Opublikowano:

Circus Market, to bazar osobliwy. Można kupić, sprzedać, pogapić się na dziwolągów, przegrać w karty, powróżyć z ręki lub fusów, zamówić seans w dzikim SPA, zjeść watę i dać się wciągnąć w wir szaleństwa w miejscu, z którego wypływa niezmącona niczym twórczość. Centrum placu wypełnia ten cały gabinet osobliwości, który nas zagarnia do bajki nie z tego świata, tworząc nam chwilowy parasol bezpieczeństwa chroniący przed troskami dnia codziennego, które zostawiliśmy za bramą. To nasze niezmącone panaceum na pandemię, to druga strona naszego życia, którą bezwzględnie potrzebujemy odkryć i przyznać się przed samym sobą, że taką posiadamy. Jest w niej dużo kolorów, trochę wielkomiejskiego brudu, mieszanka zdziwienia, odwagi i radości i przynajmniej odrobina buntu.

Circus Market otwiera swe bramy dla spragnionych rozrywki. Bazar ma swój cudowny rytm życia, pulsacyjny, ekscentryczny w odróżnieniu od sterylnego klimatu handlowych galerii i jako taki łączy sztukę z handlem i rozrywką, skupia w jednym miejscu tylu freaków ile jest w stanie pomieścić na swoim gościnnym metrażu. Tu jesteś kim chcesz – bez uniformu, bez drescode bez plastikowej torby wypchanej po brzegi zakupami. Tu kupujesz i konsumujesz wrażenia, uczestniczysz w święcie handlu bezgotówkowego, wymianie dóbr niematerialnych. 

Inwazja Klaunów poruszając tyle ważnych tematów społecznych skłania do refleksji. Ta klaunada jest trochę o smutku naszych czasów i „śmiechu przez łzy”. Postać klauna, w przerysowanym makijażu, za dużych butach i wielkim nosie spotyka się najczęściej z dystansem i niezrozumieniem, a przecież ma bawić i rozśmieszać. Bardzo cieszę się, że w tej produkcji nie ma miejsca na infantylizm postaci klauna. Że nie ma kokieterii i spłycania tego, co już i tak kultura popularna spłaszczyła do granic możliwości. 

Co kryje się pod maską klauna? Co my na codzień ukrywamy pod maskami, w jakie gry społeczne gramy? I wreszcie: ile smutku można udźwignąć, czym i jak go zamaskować? 

Klaun jako figura „innego”; ze wszystkich przedstawicieli dyscyplin cyrkowych ma najbardziej różnorodną historię. Można powiedzieć – klaun ma tożsamość i ludzką, charakterystyczną twarz. Patrząc na historię cyrku – chciałoby się obejrzeć inwazję klaunów z cyrkowych praczasów: zobaczyć w niej romantycznych i zarazem ekscentrycznych włóczęgów, trampów bez przyszłości, pierrotów ze smutną twarzą, arlekinów, duety czarnych i białych klaunów. Klaun był cyrkowym celebrytą, to „na niego” chodziło się do cyrku.

Klaun jako jedna z najbardziej charakterystycznych cyrkowych postaci został najdobitniej w obecnych czasach zdegradowany do podrzędnego „zabawiacza”, przebierańca bez charakteru i osobowości. Boleję nad tym, gdy widzę na festynach przypadkowe osoby przebrane za klaunów. Tak z osobowości areny, króla rozrywki, tuza cyrku – klaun współcześnie stał się animatorem w kolorowym pajacyku, pod którym często kryje się artystyczna pustka. Drugim znacznie ciekawszym biegunem w sposobie przestawiania klauna współcześnie jest szukanie mrocznego alter ego tej postaci (klaun w horrorach, lub też kultowy film „Joker”). Klaun, jakiego znamy z cyrkowych aren prezentuje się, jako artysta repryzowy (prezentując scenki rodzajowe z udziałem publiczności) lub „dywanowy” (mający za zadanie zabawić publiczność w momencie zmiany rekwizytów). 

Inwazja Klaunów jest bardziej poszukiwaniem klauna niż prezentacją klaunady. Zaproszenie do korowodu artystycznego gwiazd polskiej rozrywki, tj; Czesława Mozila czy Majki Jeżowskiej, to bardzo mocne ogniwa tego wydarzenia. 

Znów podwójny ukłon w stronę historii cyrku: Circus Market stanął na zgliszczach „Wróbelka” – sali treningowej dla artystów cyrkowych. Nie dziwne, że w swym mateczniku kolejne pokolenie cyrkowców czuje się fantastycznie, ale też upomina się o należytą sobie przestrzeń do pracy i twórczego rozwoju. Najlepszą dyscypliną wcale nie jest wojsko, a cyrk właśnie. Nie ma efektu bez systematyczności, konsekwencji, powtarzalności, treningów, ciężkiej pracy. Z czasem nabywa się „skórę słonia”, która daje odporność większą, niż nie wynaleziona jeszcze szczepionka przeciw wirusowi. 

Może to zabrzmi paradoksalnie, ale Klaun podczas „Inwazji klaunów” jest wielkim nieobecnym. Jest niewidzialnym mistrzem ceremonii, który przywiódł przed oblicze widzów całą plejadę postaci nie z tego świata: wróżki, rodziny cyrkowe, postacie nieoczywiste – na pograniczu świata duchowego i fizycznego, których nie sposób schwycić w żaden schemat. 

W każdym cyrkowym show klaun jest tylko jeden. W Inwazji szukałabym klauna w naturalnych predyspozycjach i talencie Czesława Mozila. Ma wszelkie atuty, by budować własnego klauna, by odnaleźć go w sobie. Artysta błyszczy swymi znanymi szerokiej publiczności talentami, które spokojnie może „ubrać” w cyrkową postać. Ten Klaun – Mozil tworzy się na oczach widza i jednocześnie jest jakby gdzieś w tle. Dlatego z tym większą przyjemnością wyławiam go z tłumu freaków, ukradkiem obserwuję i widzę, jaki potencjał tkwi w tej postaci. 

Na finał przypływa Majka Jeżowska w roli syreny ze swą piosenką „Cyrk wita was”, która brzmi znajomo, jak morska szanta. Może syrena-Majka jest tylko powidokiem, naszym zbiorowym snem i wyśpiewuje w nim nasze tęsknoty i ukryte pragnienia na znajomą cyrkową nutę? Syrena wyłania się z rzeki w momentach historycznie ważnych, a na taki przełom na większą skalę sztuka cyrkowa zdecydowanie czeka z utęsknieniem. Marzeniem jest cyrkowa wioska, wyłom w systemie, miejsce nieoczywiste, wywrotowy pomysł na cyrk w wielkim mieście, gdzie dobrze czułyby się duchy Lunaparku, ale także kontynuujący tradycje cyrkowe artyści wszelkiej maści.

Gdyby udało się ożywić ten kawałek świata w cyrkowym stylu, Market stałby się nie tylko jednorazowym artystycznym „rzutem na taśmę”, a miejscem progresywnym dla sztuki i rozrywki; cyrkowy bazar byłby miejscem, w którym spotkać się może tradycja z nowoczesnością. Przecież szukamy przestrzeni, w których możemy „skarnawalizować” naszą codzienność, poczuć się niecodziennie. Żałuję, że nie sprzedałam swego snu w Circus Markecie. Może dostałabym za niego talon na Dzikie Spa w wannie obok namiotu Rusałka, seans u Cyrkowej Wróżki czy kupon zniżkowy na przepowiednię Doktora Plagi. Nic to, następnym razem:)

tekst/foto: Agnieszka „binia” Bińczycka

I Europejski Festiwal Klaunady „Inwazja Klaunów”, to projekt Fundacji Zakochana Warszawa, realizowany w partnerstwie Domem Kultury Praga Centrum Praskim Koneser, Urzędem Dzielnicy Praga-Północ m.st. Warszawy

reżyseria: Michał Walczak

scenografia: Ewa Woźniak

wystąpili: Krzysztof Kostera, Jagoda Stanasiuk, Maciej Czarski, Antoni Borodziuk, Paweł Kulesza, Przemysław Marciniak, Marta Kwiatkowska, Hanna Klepacka, Łukasz Puczko, Paula Kinaszewska, Bartłomiej Woźniak, Maja Łukomska i Czesław Mozil oraz gwiazda specjalna – Majka Jeżowska.

Projekt dostał dofinansowanie z Biura Kultury m.st. Warszawy. Został złożony w otwartym konkursie ofert na realizację w latach 2020 – 2022 zadania publicznego w zakresie kultury, sztuki, ochrony dóbr kultury i dziedzictwa narodowego.

[żółta grafika, to identyfikacja wizualna tegorocznej edycji Festiwalu]

Podobne wpisy

2 Comments

  1. Piękne przedstawienie postaci klauna. Autorka definitywnie potrafi uwrażliwić i wyekstrahować piękno.
    Od zawsze żywiłam pewną niechęć do klaunady przeświadczona, że spłycona wersja wykreowana ku uciesze gawiedzi, o której wspomniała, jest wersją docelową.
    Odstępstwem od tej niemal awersji stał się dla mnie dopiero filmowy Joker, jako postać głęboka i wielowymiarowa, ale również cała masa nagromadzonego bólu kłębiąca się pod wiecznym groteskowym uśmiechem.
    Ale…
    Po tym opisie mam potrzebę pomalować sobie twarz.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

agabinia
agabinia
Aktorka cyrkowa, animatorka kultury. piszę o sztuce cyrkowej, bo lubię:)