Busking czyli show uliczne lub, jak kto woli – granie „do kapelusza” wzbudza różne emocje. I o to właśnie chodzi! Artyści różnej maści prezentujący swoje show na ulicy, to bardzo różnorodna grupa obdarzona wieloma talentami. Parafrazując słowa Pablo Picasso „obraz żyje tylko, gdy ludzie na niego patrzą” można powiedzieć, że publiczność jest motorem napędowym pokazów buskerskich. I tu zaczyna się prawdziwa zabawa i wyzwanie dla obydwu stron. Ulica ma swoje niepisane prawa i zasady, tak jak i pokaz uliczny. Będąc ulicznym artystą, dobrze widzieć w miejskim rynku, nadmorskim deptaku czy staromiejskim bruku „swój kawałek podłogi” czyli scenę, którą najczęściej samodzielnie trzeba sobie zaaranżować.
Dla komfortu konkursu na najlepszego polskiego buskera 12. edycji Carnavalu Sztukmistrzów – pokazy konkursowe zorganizowano na Placu po Farze. Stare ruiny kościoła farnego od kilku edycji są bardzo wdzięczną przestrzenią do wszelkiego rodzaju ulicznych występów: publiczność może obserwować artystów z kilku poziomów, co automatycznie powiększa krąg odbiorców, a to w przypadku walki o głosy publiczności i nagrodę widzów jest to szalenie ważne.
Po hiszpańsku „buscar” oznacza „szukać”. Nie sądzę, aby w przypadku artystów ulicznych chodziło jednoznacznie o sławę czy pieniądze. Po obejrzeniu tegorocznych pięciu występów konkursowych mam wrażenie, że Buskerzy, to Artyści będący nieustannie w drodze, poszukujący pomysłu na siebie i swego miejsca na ulicznej scenie. Busking, to także test odwagi oraz sprawdzian wytrzymałości dla każdej ze stron. To gotowość do przesuwania granic między widownią, a showmanem, to brawura pozwolenia sobie na więcej, gotowość na cały wachlarz reakcji ze strony widowni: od gromkiego aplauzu, po zachwyt czy wręcz oburzenie. Ulica nie jest sceną dla każdego i musi kochać artystę ze wzajemnością, a przypadkowi przechodnie muszą być uwiedzeni tak, by z przyjemnością zostali do końca występu i nagrodzili datkiem do kapelusza.
Pięciu buskerów, pięć różnych stylów pokazów, pięć zupełnie odmiennych występów. Cieszę się, że „incydent polski” wybrzmiał w tym roku w formie konkursu ulicznego, że Carnaval kolejny rok z rzędu znalazł pomysł na polski akcent.
Krzysztof Kostera jest artystą totalnym i ewidentnie aktywnie poszukującym swojej artystycznej drogi. Kto zna nieco współczesną polską scenę cyrkową, ten mógł widzieć Krzysztofa w kilkunastu odsłonach. Jego multiskill pozwala mu skomponować ciekawe, widowiskowe show oparte na bardzo wysokich umiejętnościach technicznych. Bardzo mocno zawsze trzymam kciuki za takich artystów wiedząc ile pracy wymaga show o takim charakterze. Krzysztof jest na początku swojej buskerskiej drogi. Na ulicy czuje się świetnie, swobodnie, a imponujący zestaw rekwizytów zachęca widzów, by pozostać do końca i poczekać na spektakularne grande finale.
Mr & Mrs Frantic to jedyny konkursowy pokaz wykonany w duecie. Damsko-męski duet na scenie zawsze prosi się o historię. Fabuła bardzo ciekawa: tajemnicza i bardzo utalentowana artystycznie lalka (Matylda Górska) staje się marionetką, której żywym poruszycielem jest nonszalancki clown (Romano). Postaci, które pomimo, że tworzą duet – są od siebie zupełnie różne. Nie dążą do totalnego współbycia, każdy odgrywa swoją odrębną, własną rolę. Używając terminologii klasycznej – Romano jest rodzajem „clowna dywanowego”, a może konferansjera, który zabawia publikę swoimi gagami pomiędzy numerami Matyldy. Show z pewnością będzie dojrzewać wraz z jego wykonawcami.
Człowiek Siano, to taki człowiek renesansu o wielu talentach. Sprawnie niczym zawodowy konferansjer prowadzi swoje show nie dając się wyprowadzić publiczności w pole. Nie wiem, jak czują się widzowie w dalszych rzędach i czy widzą niuanse związane z użyciem niewielkich rekwizytów. Warto stanąć bliżej – wówczas iluzja prezentowana w „Siano show” robi niezłe wrażenie. Jak on to robi? Nie wiem, ale widziałam, że ułożenie kostki Rubika ukrytej w papierowej torebce jest możliwe. Uwaga, Siano lubi pożyczać grubą walutę!
Marcin Ex Styczyński udowadnia, że z plucia ogniem można zrobić niezłą sztukę. Dobrze kompozycyjnie przemyślany pokaz: zanim wykona rekordowo długie plunięcia ogniem, dobrze rozgrzewa publiczność. Wszystkie sztuczki przygotowawcze do wielkiego finału robią ogromne wrażenie, nie mniejsze, niż kondycja artysty. Niebywała pojemność płuc, spektakularna odwaga w ujarzmianiu jednego z największych i efektownych żywiołów zasługują na duże uznanie (poznałam 5-letniego fana Exa, który w tym roku tylko dla niego przyjechał na Carnaval)!
Pan Ząbek, to postać wielowymiarowa, ktoś jeszcze pamięta wszystkie jego wcielenia? Pan Ząbek jest postacią absolutnie nie do podrobienia. Jako iluzjonista i showman potrafi znikać i pojawiać się z nowym pomysłem nie tylko na pokaz, ale też na siebie. Choć podczas show oglądamy stary, ograny numer z chusteczką, jest on nadal niezwykle świeży, zaskakujący i zabawny. W pokazach Pana Ząbka fabuła, to kwestia umowna: mam wrażenie, że nic zupełnie się nie dzieje złego, gdy artysta nie trzyma się jej ściśle na rzecz rozbudowanej spontanicznie gry z publicznością. Ogrywa każdy element, nic nie ujdzie jego uwadze, co więcej – każdą sytuację przeradza w art i w żart. Istna beczka śmiechu z niekończącą się energią twórczą. Bezapelacyjnie Pan Ząbek zasłużył na podwójną nagrodę (nagroda Jury oraz Nagroda Publiczności) tegorocznego konkursu na polskiego buskera Carnavalu Sztukmistrzów.
Uliczna sztuka swym poziomem artystycznym często przewyższa tę sceniczną, a z pewnością jej dorównuje. Pozbawienie bariery dostępności czyni ją otwartą dla szerokiego grona odbiorców. Buskerzy są kolorowym elementem, ożywiającym przestrzeń miasta. Wypatrujcie buskerów na ulicach Waszych miast, dajcie się porwać do świata spontanicznej sztuki ulicznej i…hojnie wypełniajcie kapelusz, by zachował magiczną moc!
tekst: Agnieszka „binia” Bińczycka
fotografie: Katarzyna Anna Kubiak, Natalia Ogłoszka. Zdjęcia użyte za zgodą Organizatorów 12. edycji Carnavalu Sztukmistrzów w Lublinie
Pewnym zgrzytem można by nazwać sposób zbierania głosów publiczności. Raz zbierano, a raz nie. Ulica rządzi się swoimi prawami, a tu taki buscar dla publiczności.