Jestem na wakacjach! W Dalmacji jak zwykle świeci słońce, jest leniwie, rosną palmy, a woda w Adriatyku jest ciepła. To także moje wakacje (takie na pół etatu) od macierzyńskiej codzienności, bo mąż też jest na urlopie, więc może zostać z maluchem, do tego blisko na wyciągnięcie ręki są dziadkowie i ciocia, co by młodego doglądnąć. Przystąpiłam zatem do ambitnego planu ćwiczeń CODZIENNYCH, wstaję razem z maleństwem o siódmej, karmienie, przewijanie, zabawa, szybkie śniadanko, muzyka na słuchawkach i zanim zrobi się upał trenuję pod drzewem, a drzewo jest pod blokiem. Wieżowce zasłaniają góry, ale słychać cykady i pachnie iglakami. Okazało się, że wybrana przeze mnie miejscówka to lokalna “Psia Górka” (tak ją sobie nazwałam roboczo). Przechodzą tędy wszystkie lokalne psy wyprowadzane na spacer i zdziwione przyglądają się kółkom. Mój ambitny plan treningowy zakłada nie tylko podciągnięcie tych niedoćwiczonych hulahoopowych “skillów” (lata mijają, a ja nie ruszyłam się z raz wypracowanego poziomu ani o milimetr :)), ale też zmniejszenie fałdy na brzuchu. Na plaży też trzeba jakoś wyglądać… 🙂
Małe oszustwo – to nie poranny trening tylko spacer na wzgórzu Marjan. Też fajna miejscówka na hula-hoop.
Będę się powtarzać do znudzenia, ale lato trzeba wykorzystać na hulanie. Trzeba znaleźć te parę minut na ćwiczenia, te parę promieni słońca uchwycić, bo lato za szybko się kończy i hula w plenerze pozostaje pięknym wspomnieniem 🙂
Na koniec parę wakacyjnych inspiracji filmowych. Pierwsza to Caroline Bondi w Bangkoku czyli podróże, słońce, zabytki, taniec z hulla-hoop. Idealna kombinacja.
Drugi filmik to retro hulanie po molo z Katie Sunshine i Hooptown Hotties. Zwiewne sukienki, makijaże, fajne tricki i obcasy.
Do dzieła!
Jeszcze więcej o hula-hoop na Hulajdusza!!