Po udanym wypoczynku na plazy dalej ruszylismy w droge, by dotrzec do ostatniego planowanego miejsca w Meksyku miasteczka SAN CRISTOBAL w regionie CHIAPAS. Tam juz czekal na nas Andreas, ktorego poznalismy jeszcze w Puebli. SAN CRISTOBAL urocze miasteczko w samym sercu Chiapas, ktore zachwyca kolorowoscia budynkow i barwnych strojow indian, potomkow Majow, ktorzy stanowia tu znaczny procent mieszkancow. Po za tym SAN CRISTOBAL jest miejscem chetnie odwiedzanym przez turystow, szczegolnie alternatywnych podroznikow, na ulicach mozna spotkac wielu ciekawych ludzi, kolorowych hippisow i rasta. Jesli planujecie podroz do Meksyku goraco polecam San Cristobal ze wzgledu na wyjatkowa atmosfere tego miasteczka i przepiekne ryneczki rekodziela indianskiego. Nasze dzialania artystyczne zaczelismy od kilku malych pokazow na glownym placu miasta. Calkiem przyjemnie choc mieszkancy, glownie indianie sa znacznie spokojniejsi i cichsi. Zaprzyjaznilismy się natomiast z lokalnymi indianskimi dzieciakami, ktore spedzaja caly dzien na placu sprzedajac rekodzielo: bransoletki , bizuterie, torebki , chustki, breloczki i zabawki.Przez kolejne dwa nastepne wieczory wystepowalismy w knajpce o nazwie ,,MAMA AFRICA” fajne miejsce i fajna alternatywna publicznosc. W niedziele udalo nam się uzyskac pozwolenie od burmistrza miasta na postawienie konstrukcji i pelen pokaz na rynku. To byl bardzo udany wystep, wokol nas zgromadzila się naprawde duza publicznosc, do tego piekne miejsce i wspaniala pogoda. W poniedzialek odpoczynek niektorzy ruszyli na poszukiwanie prezentow swiatecznych na rynkach z rekodzielem, niektorzy po prostu odpoczywali po kolejnym intensywnym weekendzie, a czesc z nas wybrala się do domku BAMBIEGO (lokalnego muzyka i artysty) by zrobic indianska saune. Uczestniczenie w rytuale indianskim z naszymi indianskimi przyjaciolmi bylo naprawde niesamowitym doswiadczeniem, szczegolnie , ze byla to wyjatkowa noc calkowitego zacmienia ksiezyca.